Rozdział 22: Cichy krzyk

84 6 56
                                    

NOTATKA: Jest to prawdopodobnie przedostatni rozdział Bankruta (nie wliczając Epilogu). Nie chcę się jeszcze żegnać, bo dzięki bogu jeszcze na to za wcześnie, ale mogę wam za to podziękować za to, że dotarliście aż tak daleko w tej wspólnej podróży.

Szczerze podziwiam osoby które dotrwały do tego momentu i przeżyły wszystkie moje humorki i "braki weny" które sprawiły, że książka którą zaczęłam w kwietniu 2021 roku mając 15 lat, nadal trwa w 2024 roku. Jesteście wielcy, poważnie <3

Miłego czytania!

•••

DWIE GODZINY PRZED WYDARZENIAMI ZE SZPITALA:

Zamknął laptopa z gracją i spokojem. Duchota pokoju w którym się znajdował była przytłaczająca, przyprawiając go o lekkie zawroty głowy. Choć podejście do odległego na zaledwie kilka metrów okna i uchylenie go byłoby najprostszym rozwiązaniem jego problemu, nie zamierzał się tego w najbliższym czasie podejmować.

Wtopił się głębiej w fotel, opierając łokcie o podłokietniki obrotowego krzesła. Dłonie znalazły swoje miejsce pod jego drżącą brodą, gdy spojrzał na towarzyszącą mu kobietę.

Siedziała wyjątkowo spokojnie i nieruchomo a jej hardy wzrok wbity był niezmiennie w ten jego.

Znał ją jednak wystarczająco dobrze by wiedzieć, że kobieta w żadnym stopniu nie była w tamtym momencie spokojna. Jej źrenice na zmianę rozszerzały się i zwężały, gdy śledziła wzrokiem każdy jego najmniejszy ruch.

Westchnął i odchylił głowę do tyłu, nie mogąc znieść jej wyczekującego spojrzenia.

-- To nie może być jedyna opcja. - powtórzyła po raz kolejny w ciągu długiej nocy Carla Jaeger.
-- Grisha, nie pozwolę Ci tego zrobić.

Spuścił wzrok na biurko, na leżącego na nim laptopa.
Na mały, czarny pistolet.

-- Wiem, że nienawidzisz Erena, ale mimo wszystko to nasz syn. - kontynuowała kobieta, zdając się coraz pewniejsza w swoich słowach, gdy jej nie przerywał.
-- Mamy teraz większe problemy na głowie niż jego nieodpowiedzialne i dziecinne zachowanie.

-- Tak? - zapytał, chociaż doskonale znał odpowiedź.

Carla wstała z krzesła, postukując szpilkami po drewnianej posadzce. Postawiła pewnie dłonie na masywnym biurku, zmuszając tym samym męża do spojrzenia na jej osobę.
-- Wiedzieliśmy od samego początku, że kiedyś przeszłość Cię dogoni i żałuje, że nie byliśmy do tego lepiej przygotowani. - przyznała szczerze, a jej oczy zmiękły w nieukrywanym smutku.
-- Bój jeden wie co Zeke jeszcze planuje. Dzisiaj próbuje zabić naszego syna, a co jutro? Nie możemy sobie pozwolić na to, by prawda wyszła na jaw.

-- Carla...

-- Nie, Grisha. - przerwała mu.
-- Póki jeszcze żadne informacje nie trafiły do opinii publicznej, nie jest za późno by go schwytać i uciszyć! - jej oczy świeciły determinacją, gdy wypowiedziała następne słowa,
-- Z Diną było to samo, pamiętasz? Ale udało nam sobie z nią poradzić. Dlaczego więc tak bardzo wątpisz w to, że tym razem będzie tak samo?

-- Dobrze wiesz, że to już nie zrobi żadnej różnicy. - odpowiedział jej ale jego wzrok skupiony był na załadowanej broni.
-- Umieram.

-- Ale ja nie, do cholery! - krzyknęła, tracąc panowanie nad sobą. Jej oczy były szeroko otwarte, odkrywając wyniszczający ją strach, a jej brązowe włosy zjeżyły się, jakby uzewnętrzniając jej skrywane uczucia.
-- Eren i Mikasa również nie umierają! Poddając się, skazujesz a śmierć nie tylko siebie ale i nas!

Drzwi wejściowe do pokoju uchyliły się na tyle cicho, że poniesiona złością kobieta nawet tego nie usłyszała.

Grisha spojrzał z rezygnacją na stojącego za plecami żony uśmiechniętego od ucha do ucha Zeke'a Jaegera i towarzyszących mu kilku Podziemnych Zbirów.

✔️Jak zostałem Bankrutem | ereri AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz