37. Mam ochotę

615 51 15
                                    

༺❀༻

Camila przypuszczała, co w tamtym momencie chciał zrobić Syriusz. Pewnie wykrzyczeć, jak to bardzo go zirytowała, w ogóle nie przyjmując do siebie, że to on ją sprowokował. Zapowiadało się na głośną awanturę, krzyki i wrzaski, a nawet, gdyby do tego doszło, to pojedynku, bo zarówno dziewczyna jak i chłopak byli porządnie zdenerwowani. Fakty były jednak zgoła inne; na to, co wydarzyło się później, Gryfonka w ogóle nie była przygotowana.

Gdy Syriusz zatrzasnął za nimi drzwi, oboje usłyszeli westchnięcia dwóch osób. Zaskoczeni, odwrócili głowy w stronę źródła dźwięku, widząc, ku niezadowoleniu ich obojga, Meridiane i Daniela w dość niecodziennej pozycji.

Camila natychmiast pociągnęła Syriusza na bok, chowając się za olbrzymią skrzynią. Na całe szczęście, dwójka zakochanych ich nie zauważyła, więc oboje Gryfonów mogli odetchnąć z ulgą.

— Ja pierdolę, co się dzieje — wyszeptała szatynka, mrugając szybko oczami i oddychając nierówno, jednocześnie szturchając łokciem żebra Blacka.

Wow, w końcu się odezwała. Chociaż Syriusz z jednej strony był zadowolony, prychnął tylko:

— Jak się odzywasz, to mam ochotę cię trzasnąć Avadą.

— Droga wolna, dupku — burknęła niemile zaskoczona dziewczyna, odsuwając się od Syriusza. A już myślała, że może nieco rozluźni atmosferę.

W ciągu kilku sekund chłopak złapał za nogę Camili i przyciągnął do siebie. Wytrzeszczyła gałki oczne, orientując się, że właśnie znalazła się na kolanach bruneta.

— Coś mówiłaś?

Nie czekając na odpowiedź, lekko musnął wargi szatynki i przez chwilę wbijając spojrzenie w jej usta, odwrócił głowę w stronę drzwi.

— Musimy stąd wyjść, Millie.

Dziewczyna nie wiedziała, co właśnie się wydarzyło. Czuła się tak, jakby czas się gwałtownie zatrzymał, a ona sama znalazła się w jakiejś pułapce czasu. Nie rozumiała, dlaczego Syriusz to zrobił, bo chociaż to nie był pocałunek... To jednak było coś, czy tak?

Wytrzeszczyła oczy w przerażeniu, w dalszym ciągu patrząc na twarz Syriusza, który delikatnie puścił jej oczko.

— Wychodzimy — mruknęła pod nosem, wyrywając się jakby z transu i jak najszybciej opuściła pokój.

Razem z Syriuszem mieli ogromną nadzieję, że ani jej siostra, ani Krukon ich nie zauważyli. Ruszyli toteż z powrotem w stronę klasy, idąc w milczeniu. Camila była zszokowana, natomiast Syriusz nie chciał poruszać tematu.

༺❀༻

Przez kolejne dni Camila nie odzywała się do żadnego z huncwotów ani słowem, przez co i tak jej dość zaniedbana relacja z Lily Evans uległa poprawie. Gryfonka wyżaliła się przyjaciółce z tego, co wydarzyło się w ostatnich dniach, a rudowłosa, nie mniej zdziwiona niż Lavoile obiecała, że we wszystkim jej pomoże.

Chociaż Black nie powiedział Camili wprost, że się mu podoba, czy też że po prostu się w niej zakochał, po obgadaniu wszystkich zaistniałych sytuacji, czyli aferze po pobiciu Daniela czy też akcji w pustej klasie obie doszły do wniosku, że tak właśnie jest.

Camila cieszyła się, że Lily nie zadała jej jednego, zasadniczego pytania — mianowicie, czy ona sama czuje cokolwiek wobec bruneta. Wiedziała bowiem, że nie potrafiłaby odpowiedzieć Evans na te pytanie, ponieważ on sama nie umiała określić uczuć, które żywiła wobec chłopaka. Nie był jej obojętny, bo przeszli razem bardzo dużo i nie chciała o tym zapominać, ale z drugiej strony przekonała się, jak niebezpieczny bywał Syriusz tylko po to, aby ją chronić.

Tylko... Czy to nie o tym marzyła każda dziewczyna? O księciu na białym koniu, który uratuje ją z opresji? Co ją w takim razie powstrzymywało przed zdobyciem się nad zastanowienie się nad swoimi własnymi uczuciami?

Następnego poranka, kiedy tylko Lily i Camila się obudziły i udały się na śniadanie, dowiedziały się, że profesor McGonagall zbiera listę osób, które zostają w zamku na święta. Obie Gryfonki natychmiastowo zapisały się u opiekunki, ponieważ ostatnie święta jako uczennice Hogwartu chciały spędzić w szkole, aby poczuć ten wspaniały klimat po raz ostatni. Wiedziały, że w przyszłym roku będą za tym bardzo tęsknić — w końcu nie było drugiego tak magicznego miejsca, jak ten zamek.

— Millie, możemy porozmawiać? — zza rogu wyszedł Black, kiedy dziewczyna opuszczała Wielką Salę, a w jej pobliżu nie było rudowłosej przyjaciółki. Camila natychmiastowo spięła się, a w jej głowie zagościło wspomnienie z sytuacji z sali. Chociaż w ciągu ostatniego tygodnia nie przestawała myśleć o tym, co tak właściwie jest pomiędzy nią a Syriuszem, ich ostatnie spotkanie i „pocałunek" wyleciało jej z głowy, jakby wszystko, co wydarzyło się tamtego dnia, pochłonęła czarna dziura.

— Mów co chodzi — odparła nerwowo, przeczesując ręką kręcone włosy. — Nie mam czasu.

Syriusz prychnął i popatrzył nonszalancko na dziewczynę.

— Oczywiście, że masz czas. Zwłaszcza dla mnie. — Mocno zaakcentował ostatnie słowo. — Chodźmy na chwilę na błonia, i tak nie mamy dzisiaj lekcji.

Gryfonka przewróciła oczami i ruszyła za chłopakiem. Z jednej strony nie chciało jej się tam iść, ani w ogóle z nim rozmawiać, ale z drugiej, była niesamowicie ciekawa, o co mogło chodzić młodemu Blackowi tym razem.

Po kilkunastu minutach drogi w zupełnej ciszy i omijaniu grupek uczniów i uczennic znaleźli się przy niewielkiej zatoczce jeziora, otoczonej ze wszystkich stron wysokimi drzewami.

— No i po co mnie tu ciągnąłeś, co? — burknęła obrażona Camila, gdy dotarli niemalże na drugi koniec jeziora. No może drugi koniec to była spora przesada, ale w każdym razie, blisko to nie było.

— Słuchaj, bo to co się wtedy  stało...  To znaczy wtedy gdy widzieliśmy Meridiane i Daniela... To po prostu zapomnij o tym, to całkowicie nieistotne — powiedział stanowczym tonem, opierając się plecami o jeden z rosnących tam świerków.

— Okej. To tyle? — zapytała Camila ze znudzeniem w głosie, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

Kiedy Syriusz skinął głową, Gryfonka teatralnie złapała się za serce i ze śmiechem oddaliła się od przyjaciela, zostawiając go w zakłopotaniu.

— W takim razie cieszę się, że teraz już wszystko wyjaśniliśmy! — zawołała jeszcze na odchodne.

Szkoda, że nie wiedziała, że dla Syriusza tak naprawdę nic nie było wyjaśnione, a tamta sytuacja wcale nie była nieważna. Przecież przez cały ostatni tydzień Black myślał tylko i wyłącznie o tym, nie mogąc skupić się na niczym innym.

Myślał tylko i wyłącznie o najdelikatniejszych wargach, jakie jego usta kiedykolwiek spotkały, filigranowej twarzy i zaskoczenia tych szarych oczu a jednocześnie przerażenia na tej twarzy, którą tak uwielbiał. Ile by dał, by móc wykonać tak drobny gest jeszcze raz, aby móc dotknąć jej policzków i dłoni. Tak bardzo chciał, by Camila była cała jego, a jednocześnie wiedział, że nigdy to się nie stanie, ponieważ to on nie był w stanie wyznać jej tego, co czuł. Rozumiał też, że szatynka za to, co zrobił nigdy nie obdarzy go takimi uczuciami, jakimi on darzył ją.

W tamtym momencie zorientował się, w jak duże bagno wpadł. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że jego przyjaciółka stała się kimś znacznie więcej niż tylko przyjaciółką i kochał ją, kochał ją a nie podobała mu się, i to z całego serca. Bo było w zamku wiele pięknych dziewczyn o długich, smukłych nogach i jasnych, prostych blond włosach, ale to Camila skradła jego całe serce. Wówczas zrozumiał, jak bardzo zaprzepaścił sobie szansę na to, aby ona odwzajemniła to, co czuł on.

༺❀༻

Hej, serio nie bądźcie na mnie źli za tak długą przerwę, ale potrzebowałam detoksu — od teraz będzie częściej, serio!

Wierzba Ci Odbiła • Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz