༺❀༻
Syriusz, James, Remus i Peter tuż po zakończeniu lekcji ruszyli w kierunku jednej z pustych klas na czwartym piętrze. Jako, że pod koniec lekcji, dowiedzieli się od Remusa, że wszystkie składniki potrzebne do przygotowania Eliksiru Wielosokowego zostały zdobyte i odpowiednio przygotowane, postanowili na wszystko zerknąć jeszcze raz, i upewnić się, że wszystko jest w porządku.
— Camila miała nam w tym pomagać... — wymruczał niezadowolony Remus, który wciąż... nie był przekonany do tego pomysłu.
James wzruszył ramionami.
— Luniek, nie przejmuj się, to ona miała to wypić. Bez nerwów — machnął ręką okularnik, uśmiechając się pokrzepiająco.
— Gdzie tak właściwie, gdzie jest Camila? — zapytał nagle Syriusz, wyrywając wszystkich z jakby transu.
Chłopacy popatrzyli się po sobie, niepewnie mrugając oczami, jednak zachowali milczenie. Syriuszowi wystarczyło to jednak, by stwierdzić, że w zasadzie żaden z nich nie miał zielonego pojęcia.
— Na brodę Merlina... — westchnął. Wiedział, że Gryfonka mogła spędzać czas zarówno z nimi, jak i każdą inną osobą, jednak czuł, że dziewczyna porzuciła nieco ich przyjaźń dla nowej, z Danielem.
— Co tak główkujesz, Black? — spytał James, który dokładnie w tym momencie z szerokim uśmiechem na twarzy z całej siły uderzył bruneta w plecy.
— Czy ty do reszty oszalałeś?! — wykrzyknął zbulwersowany Syriusz, rozcierając bolące plecy. Nie chciał poruszać tematu Camili i tego Krukona.
James tylko się wyszczerzył, po czym podniósł swoją torbę z podłogi i otworzył drzwi.
— Czyli co, przekazać, że eliksir gotowy? — James spojrzał pytająco na Remusa, który skinął głową.
Okularnik uśmiechnął się szeroko, po czym ruszył w stronę łazienki. Przed imprezą, która miała być jedną z najlepszych w tym roku, należało się odświeżyć i dodać swojej aparycji tego czegoś. W końcu Lily... też tam miała być, więc musiał jakoś wyglądać, prawda?
Tymczasem, Camila razem z Meridiane i Lily siedziały w kuchni i myślały nad tym, co mogłyby upiec na przyjęcie. Z początku, wydawało im się, że najlepszym pomysłem byłyby babeczki z lukrem, jednak stwierdziły, że to zbyt oklepane.
W końcu, po długich dyskusjach, stanęło na ogromnym, kremowym torcie z bitą śmietaną. Toteż, już po kilku chwilach po kuchennym blacie latały jajka, worki z mąką i butelki z mlekiem. Razem z Gryfonkami i Ślizgonką pełną parą pracowały również skrzaty domowe, które chętnie pomagały trójce dziewczyn.
— Merie, łap! — krzyknęła w pewnym momencie Camila, rzucając w tym samym czasie jajko w stronę siostry.
— Cholera! — wrzasnęła młodsza dziewczyna, unosząc ręce do góry, gdy jajko rozbiło się o jej ciemnoszarą bluzę! — To bluza Lizzie jest!
Camila uśmiechnęła się przepraszająco, po czym wzięła kolejne jajko... i tym razem, rzuciła w Lily.
— Ty na głowę upadłaś! — pisnęła rudowłosa, odskakując do tyłu.
I tak rozpoczęła się wojna. Jajka, kawałki ciasta i wszystko, co leżało dookoła dziewczyn latało dosłownie po całym pomieszczeniu. Na suficie roztrzaskiwały się jajka, z chlupotem opadając na kafelki, na ubraniach dziewczyn lądowało ciasto, na ich włosach — bita śmietana.
Już dosłownie kilka chwil później, zarówno szara bluza Meridiane, bordowo-żółty sweter w paski Lily i czarna, wełniana sukienka z golfem Camili były calutkie upaćkane w przeróżnych składnikach.
CZYTASZ
Wierzba Ci Odbiła • Syriusz Black
Fanfiction❝ ─ Wyrzucą mnie drzwiami, to wejdę oknem. Wyrzucą oknem, to rozwalę ściany. Naprawdę nie rozumiem, gdzie jest taki wielki problem. ❞ Camila, mimo pochodzenia z czystokrwistej rodziny, nigdy nie kierowała się tymi samymi wartościami, co jej krewni...