༺❀༻
Kolejne tygodnie mijały zarówno Camili, jak i Huncwotom bardzo dobrze. Oczywiście, miało miejsce kilka akcji, z których nauczyciele nie byli zadowoleni, ale paczka Gryfonów – zdecydowanie tak.
Problem pojawił się w Noc Duchów. Mianowicie trzydziestego października, gdy Camila uświadomiła sobie, że za kilka dni Syriusz miał mieć urodziny.
Siedziała wówczas nad jeziorem z Danielem, żywo z nim rozmawiając i uśmiechając się od ucha do ucha. Było po dziewiętnastej, zatem już dawno zaczęło robić się ciemno. Granatowe, poprzecinane szkarłatnymi smugami niebo usłane drobnymi gwiazdami wyglądało wprost przepięknie.
Nagle, do dwójki nastolatków podbiegł zdyszany James, który sapiąc i łapiąc się za brzuch oznajmił:
— Musisz nam pomóc, Cami.
Po tych słowach gwałtownie pociągnął dziewczynę za rękę, a ta, po szybkim pożegnaniu się z Krukonem, pobiegła tuż za Potterem.
— Co jest? — zapytała w biegu, zmuszając tym samym chłopaka, aby na nią zerknął.
Była na niego zła. Przyjemnie spędzała czas z chłopakiem, a ten, ni stąd, ni zowąd wpadł na scenę, i szybko zakończył ich spotkanie.
Ten, nic nie odpowiadając, dalej ciągnął ją, jak Camila przypuszczała – w stronę Pokoju Wspólnego. Szli przez jeszcze jakiś czas, po czym James zatrzymał się gwałtownie przed portretem Grubej Damy.
— Posłuchaj, musisz zająć czymś Syriusza, a ja i Remus lecimy ogarnąć z Miodowego Królestwa wszystkie rzeczy na imprezę. Dasz radę? — zapytał na jednym wdechu, na co ona energicznie pokiwała głową, momentalnie wyzbywając się z siebie złości, którą żywiła wobec Gryfona za nagłe zakończenie jej spotkania. Przecież wiedziała, co się święci.
No, właściwie, to dopiero teraz sobie o tym przypomniała. Miała ochotę strzelić sobie samej. soczystego liścia.
— Urodziny Syriusza?
James uśmiechnął się tajemniczo, powodując, że na twarz Gryfonki wkradł się konspiracyjny uśmiech. Mrugnęła do niego okiem, po czym podała hasło Grubej Damie, na co portret otworzył przed nimi przejście prowadzące do Pokoju Wspólnego.
Syriusza zastali konwersującego z Remusem i Peterem, tuż obok kominka. Cała trójka zajadała dyniowe paszteciki, które zdobyli podczas uczty z okazji Święta Duchów, odbywającej się kilka godzin wcześniej w Wielkiej Sali.
— Syriusz! — zawołała entuzjastycznie Camila, razem z Jamesem podchodząc do grupki chłopaków. — Idę na błonia, poszedłbyś ze mną? Chciałam o czymś pilnie pogadać — dodała, jednak totalnie nie wiedziała, o czym miała by z nim tak koniecznie porozmawiać.
Syriusz zmarszczył czoło, czując, że jego przyjaciele na pewno coś kombinują. Był świadomy czego, oczywiście. O czymś takim, jak urodziny najprawdopodobniej najbardziej popularnej osoby w całym Hogwarcie raczej się nie zapomina, prawda?
Poza tym, na twarzy Huncwotów gościły zdecydowanie zbyt szerokie uśmiechy. Black bez wątpienia mógł się domyślić, że coś się szykuje, zatem postanowił nie przeszkadzać im w robieniu mu niespodzianki.
Gryfon uśmiechnął się, po czym skierował rozbawione spojrzenie w stronę Camili, którą w tym momencie zakładała sobie kosmyk ciemnobrązowych włosów za ucho. Ich spojrzenia skrzyżowały się na krótką chwilę, po czym dziewczyna ruchem głowy wskazała, by Syriusz udał się za nią.
Gdy oboje oddalili się na bezpieczną odległość od Remusa, Petera i Jamesa, ten ostatni z nich oznajmił zachęcająco, zacierając triumfalnie ręce:
CZYTASZ
Wierzba Ci Odbiła • Syriusz Black
Fanfiction❝ ─ Wyrzucą mnie drzwiami, to wejdę oknem. Wyrzucą oknem, to rozwalę ściany. Naprawdę nie rozumiem, gdzie jest taki wielki problem. ❞ Camila, mimo pochodzenia z czystokrwistej rodziny, nigdy nie kierowała się tymi samymi wartościami, co jej krewni...