14.

980 66 13
                                    

Andre.

Podjeżdżam pod dom przyjaciela kilkanaście minut po wyjściu od chłopców. Nie chciałem ich zostawiać, jednak koniecznie musiałem się tu dziś pojawić i załatwić sprawę tej kobiety. Wsiadając z samochodu zastanawiam się jak to wszystko zakończyć, z jednaj strony mam ogromną ochotę skrzywdzić fizycznie kobietę przez którą moi synowie cierpieli, i w sumie nadal cierpią. Może i nie fizycznie ale psychicznie na pewno. Z drugiej strony, nie wolałbym oddać ją w ręce policji. Wybór zależy od tego co powie odpowiedzialna za ostatnie wydarzenia kobieta.

W drzwiach wejściowych pojawia się Ivan. Uśmiecha się do mnie i zaprasza do środka.

- Z kim zostali chłopcy? - pyta przyjaciel.

- Z Sylvią. - odpowiadam zgodnie z prawdą.

- Nie mieli z tym problemu? Chyba nie bardzo ją ostatnio lubią.

- Aleksiej nie był szczęśliwy, ale wie doskonale że ona im krzywdy nie zrobi, tak zraniła ich ale nie w takim sensie jak ich opiekunka. Musi się z tym pogodzić. Gleb nie ma takiego problemu, cieszy się z jej obecności. Szkoda że oboje nie mogą być szczęśliwi.

- I ty przyjacielu. - tak, ja też ale będę w pełni szczęśliwy dopiero gdy oboje zaakceptują na nowo w naszym życiu Sylvię. Dostając błogosławieństwo moich synów zaznam szczęścia, nie wcześniej. Co nie zmienia faktu iż cieszę się że kobieta która włada moim sercem postanowiła o nas walczyć.

- Być może, ale teraz czas porozmawiać z tą kobietą.

Schodzimy do piwnicy, w tym domu tak jak i poprzednim urządził piwnicę specjalnie na takie okazje. Choć ostatnio sporadycznie potrzebuje tego pomieszczenia, nie zmienia to jednak jego potrzeby bycia gotowym na takową sytuację. Wchodzimy do pomieszczenia w którym siedzi kobieta, na jej widok mam mieszane odczucia. Chcę upuścić jej krwi, ale i też chcę aby była ukarana zgodnie z prawem w naszym kraju. Gdy dociera do niej dźwięk otwieranych drzwi podnosi na nas wzrok. Na widok mojego przyjaciela spina się z nieskrywaną odrazą. Może i prawie pół twarzy Ivana jest w bliznach, jednak jest wyjątkowo dobrym i czułym człowiekiem. Potwora spuszcza ze smyczy tylko wtedy kiedy ktoś zagraża jego rodzinie.

- Zadam ci jedno pytanie, i zależnie od odpowiedzi jakiej udzielisz powiem Ci co się stanie. Dlaczego odurzyłaś moje dzieci? - tylko to chcę wiedzieć, nic innego mnie nie obchodzi.
Patrzy na mnie zagubionym, szalonym wzrokiem po chwili przenosi wzrok na Ivana.

- Szatan mi kazał, a ja go słucham. Jest moim Panem i to on decyduje o tym kto może żyć, te bękarty muszą dołączyć do szeregów piekielnej armii. - szalona, ta kobieta jest niezaprzeczalnie szalona i nie wie na jakim świecie żyje.

- Szatan? SMS-a ci wysłał, czy puścił e-mail z wytycznymi? - pytanie zadaje Ivan, jest zaskoczony ewidentnym szaleństwem kobiety.

- Nie mogę powiedzieć. On mnie ukarze! Zabije!

- Nie zdąży, ja zabiję cię pierwsza. - nie zauważyłem wcześniej że Natasza do nas dołączyła. Przyglądam się jej kiedy podchodzi do szafki w której trzyma noże i resztę narzędzi w operowaniu którymi jest mistrzynią.

-  Ty jesteś Natasza, przez ciebie nie żyje moja córeczka. - zaskoczenie maluje się na twarzach całej naszej trójki. Jaka córeczka do cholery? Jedyną kobietą jakiej Natasza odebrała życie była Olga, a co za tym idzie matka moich synów. Więc jeśli chodzi jej o Olgę to skrzywdziłaby własnych wnuków.

- O czym ty mówisz? - zapytała Natasza choć miałem sam zamiar to zrobić.

- Olga była moją córką. To ja ją urodziłam a wy mi ją odebraliście, tylko ona mi została.

Nic nie trzyma się tu kupy. Wszystko brzmi jak ogromny absurd. Rodzice Olgi zgineli kilka miesięcy po ślubie jej i Ivana, nawet nie jest podobna do matki Olgi. Ta kobieta albo jest głupia albo obłąkana. Stawiam na to drugie.

Ivan patrzy na mnie ze zmarszczonymi brwiami, niemo pytając mnie o chuj chodzi tej babie. Chciałbym wiedzieć, jedna wielka niewiadoma. Kolejna tajemnica, kolejna przeszkoda.

- Nie jesteś za młoda na bycie matką Olgi? - Natasza szybko zadeje pytania. - Czemu chciałaś skrzywdzić jej synów?

- Przez nich nie żyje! Chciała tylko być szczęśliwą, a wy jej odebraliście możliwość życia i spełniania marzeń, oni muszą zginąć tak jak ona.

- Ty chora, jebnięta babo. Olga nie widziała nic i nigoko po za czubkiem własnego nosa! Zaplanowała zabicie mnie i mojego męża aby dobrać się do jego pieniędzy, a ty śmiesz mi tu mówić że my jej coś odebraliśmy? Za chwilę skończę twój żywot i zobaczysz się z tym swoim szatanem. - Natasza jest na skraju, ja to wiem i Ivan to wie. Niestety stara baba nie ma w sobie instynktu samozachowawczego bo odzywa się i prowoku jeszcze bardziej Nataszę.

- Była jego żoną, należało się jej wszystko co miał! Mógł zdechnąć po zamachu, tak się staraliśmy aby zginął, ale nie musiał przeżyć i z tym szpetnym ryjem straszyć wszystkich. Jesteście potworami, musicie zginąć!!!

Nie mając z Ivanem możliwości zareagować jesteśmy świadkami jak Natasza z uroczej i zawsze przyjaznej istoty przeistacza się w demona zemsty, policzkuje z taką siłą siedzącą kobietę że jej głowa odchyla się mocno w bok, nie uspokaja to jednak jej paplaniny.

- Oddajcie mi dzieciaki, pomścimy śmierć Olgi, nie jestem sama, jest nas wielu i nie spoczniemy dopóki te pomioty nie oddejdą.

Daję znać przyjacielowi że musimy porozmawiać, nie mam zamiaru tego robić w obecności tej kobiety, są rzeczy które trzeba omówić. Wychodzę z pomieszczenia zamim stracę nad sobą panowanie, i skrzywdzę ją zanim uda nam się czegoś dowiedzieć. Za mną wychodzi Ivan z żoną. Udajemy się do kuchni, gdzie Natasza podaje mi kawę. Chętnie ją przyjmuję i upijam łyk parującego płynu.

- Nic mi tu nie pasuje, musimy sprawdzić czy to co mówi jest prawdą. Trzeba zbadać ich pokrewieństwo. - pierwszy głos zabiera Ivan.

- Chcesz porównać jej DNA z moimi synami?

- Tak, nie mam próbek Olgi, a skoro byłaby jej matką wynik pokaże pokrewieństwo.

- A co to zmieni, nie rozumiem tylko dlaczego pojawiła się po takim czasie, i tego kim byli ludzie których mieliśmy za rodziców Olgi.

- Wszystkiego się dowiemy, wracaj do chłopaków. Trzeba zwiększyć wam ochronę.

- Dzięki. Pojadę do nich, chcę się upewnić że nic im nie grozi pod moją nieobecność.

Z kotłującymi się w głowie myślami wracam do szpitala. Jest więcej pytań niż przed moim przyjazdem. Odpowiedzi nie znam ani ja ani nikt inny. Czy zbyt wiele chcę od życia? Pragnienie zdrowia i szczęścia dzieci jest czymś złym? Kocham ich, jestem dla nich gotów poświęcić wszystko, w tym moje życie. Niestety los poraz kolejny pokazuje mi jak potrafi zadrwić z człowieka. Chcę tylko aby mieli szansę żyć spokojnie w zdrowiu i otoczeniu bliskich im osób. Niczego więcej nie chcę.

Dawno mnie nie było. Postanowiłam w którą stronę zmierza historia Andre i Sylvii więc się zaczniemy pojawiać z kolejnymi rozdziałami.
Pozdrawiam was serdecznie...

Wbrew swoim zasadom. część 3.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz