Andre
Przekraczając próg szpitala staram się odsunąć na boczny tor wszystkie złe myśli. Nie chcę aby chłopacy i Sylvia zauważyli jak może się poważna okazać cała sytuacja. Wchodzę do sali w której ich zostawiłem, Gleb śpi a Aleksiej rozmawia z Sylvią. Rozmawia z nią!!!
Nie słyszę o czym rozawiają, robią to cicho aby nie obudzić śpiącego Gleba. Są jednak sokojni, nie widzę po nich aby poruszali jakieś ciężkie tematy, pierwszy mnie zauważa Aleksiej, uśmiecha się do mnie delikatnie, a mnie ogarnia spokój. Widząc go spokojnego ale i przede wszystkim całego spływa na mnie rozluźnienie, Gleb również jest zdrowy, i również bezpieczny, a to wszystko czego pragnę.
- Już wróciłeś? - Aleksiej się odzywa jako pierwszy.
- Tak, już jestem. Był lekarz? - to pytanie kieruję do Sylvii.
- Tak, jutro mogą wracać do domu, nic im nie będzie.
Uśmiecham się na samą myśl że mogą tak szybko wrócić do domu. Chcę ich mieć we własnym domu, tam gdzie będą najbezpieczniejsi. Czeka nas tylko jedna noc w szpitalu i będziemy znów tam gdzie nasze miejsce.
Kiedy Gleb się budzi spędzamy czas we czwórkę, chłopcy opowiadają Sylvii co się działo pod jej nieobecność, co zaskakujące Aleksiej również uczestniczy w rozmowie a co zadziwia mnie najbardziej to, to że stara się być jak najbliżej niej. Czyżby doszli do jakiegoś porozumienia gdy mnie nie było? Czyżby już jej wybaczył chociaż jeszcze niedawno się zapierał że nie chce jej w naszym życiu? Jeśli tak, to będzie to najlepsze co się ostatnio wydarzyło. Jeśli jeszcze nie do końca jest między nimi dobrze, pojawia się nadzieja iż niebawem tak się stanie. Sylvia stwoerdza że przed kolacją pójdzie się odświeżyć. Zostawia mnie samego z synami, podejrzewam że wcale nie musiała koniecznie już teraz brać prysznica, chciała dać mi trochę czasu na rozmowę w cztery oczy, no w naszym przypadku sześć.
- Cieszę się że Sylvia wróciła. - nie musiałem nawet zaczynać rozwomy, Aleksiej odzywa się jako pierwszy i mówi coś co powoduje że z mojego serca spada ogromny ciężar, płuca napełniają się w całości tlenem i pierwszy raz od dawna ogarnia mnie prawie całkowity spokój.
- Porozmawiałeś z nią?
- Tak, wyjaśniła mi wszystko. Ja nie chciałem żeby płakała. Chciałem najpierw żeby było jej smutno, żeby czuła się jak ja, ale kiedy starała się schować twarz jak poleciały jej łzy, zrobiło mi się przykro. Wiem już że nigdy nie postąpi ponownie. Przepraszam że ją zasmuciłem.
Wiem że Aleksiej ze swoim charakterem naprawdę mógł ją potraktować ostro, powiedzieć wiele rzeczy których tak naprawdę nie myśli. Jest mu teraz przykro i zapewne ma wyrzuty sumienia, wiem jednak że Sylvia nie będzie chować do niego urazy. Rozumie jego zachowanie i je akceptuje, chociaż nie podoba się ona żadnemu z nas.
- Nie mnie przepraszaj synu. Kocha was, musimy dać jej szansę i być myśli że teraz już tylko będzie lepiej.
- Będzie! Zaprosiła nas do siebie na kilka dni, żebyśmy odpoczęli pod jej okiem, obiecała nam nasze ulubione ciasteczka. - wtrąca się Gleb, który dotychczas milczał.
- To jak dojdziecie do siebie to będziecie mogli ją odwiedzić. - wydaje mi się że taki rozwiązanie będzie najlepsze.
- Nie chcę wracać do domu tato. - słowa Aleksieja wprawiają mnie w osłupienie, a cichy i wystraszony ton jego głosu ściska moje serce.
- Dlaczego kochanie?
- Bo tam była ona, nie chcę sobie przypominać o tym co zrobiła i co mówiła do tego człowieka. - sygnał alarmowy rozbrzmiewa w mojej głowie.
- O kim mówisz?
- Jak poczułem się źle chciałem się położyć, zacząłem wchodzić po schodach żeby to zrobić wtedy do drzwi ktoś zadzwonił. Pani Lena je otworzyła i wpuściła do domu jakiegoś Pana. Był przerażający, miał paskudną bliznę na twarzy, ale nie taką jak u wuja Ivana, tylko taką w kształcie czaszki, wypalony znak czaszki to był. Schowałem się na szczycie schodów żeby ich podsłuchać, wiem że nie wolno ale on mi się nie podobał.
Jestem tak zaskoczony, że nie wiem o co pierwsze pytać, muszę zaczerpnąć głębszy wdech aby móc się skupić na tym co jest teraz istotne.
- Wiesz po co przyszedł?
- Po nas, zapytał czy zrobiła to co miała, a jak powiedziała że tak, ale jeszcze nie działa to on stwierdził że wróci za trzydzieci minut i wtedy zabierze nas do jakiegoś bosa.
Znak czaszki, wypalany nigdy nie tatuowany to symbol jednego z gangów motocyklowych. Zarówno jest ona znakiem jak i nazwą. Czachy bo tak się nazywają to największy z działających na terenie Rosji, a co za tym idzie również i najniezezpieczniejszy. Nie mają żadnych moralnych zasad, dla nich krzywda dziecka czy niewinnej kobiety nie ma znaczenia, liczy się tylko efekt końcowy i osiągnięcie sukcesu.
- Ale nie wrócił po was. - zauważam delikatnie.
- Nie wiem tato, jak wyszedł udało mi się położyć w łóżku i zanim udało mi się do ciebie zadzwonić zasnąłem. Później obudziłem się tutaj.
Gdyby mnie wtedy Ivan nie puścił mógłbym ich nie zastać, mogli trafić w ręce tych popaprańców. Ich udział w całym zajściu zmienia wszystko, musimy być bardzo ostrożni i zachować maksymalne skupienie.
Sylvia zdarzyła już wyjść z łazienki, odświeżona i przebrana w spodnie do biegania i luźny sweter zwisający jej zna jednym ramieniu. Rozpuszczone ogniste włosy nadal ma mokre, brak makijażu i ten błysk radości w oczach. Błyszczą jej szczęściem, tylko że gdy chłopcy zasną niestety zburzę jej ten stan. Musi być świadoma, zwłaszcza iż wiem jaki był powód jej odejścia ode mnie, od nas.
- Teraz Ty leć się odśwież, Katia obiecała dowieść nam kolację.
Uśmiecham się do niej i to szczerze. Cieszę się że mam ją obok siebie.
- OK. Nie jedzcie beze mnie.
Znikam w łazience ale zanim wejdę pod prysznic piszę do Ivana z prośbą o spotkanie w szpitalu. Gdy odpisuje że pojawi się kiedy chłopcy zasną rozbieram się i pozwalam ciepłej wodzie otulić i rozluźnić moje napięte mięśnie. Szybko się myje, nie chcę aby musieli czekać na mnie z jedzeniem. Zarzucam na siebie spodenki i koszulkę, niczego więcej nie potrzebuję na noc. Wychodzę z łazienki i zauważam że kolacja już dotarła i zapowiada się smakowicie. Chłopcy siadają z nami w części salonowej, każdy zajada się swoją porcją wspaniałego kurczaka z warzywami i ryżem, lekkie ale treściwe i przede wszystkim wartościowe dla naszego organizmu. Po kolacji chłopcy najedzeni szybko zasypiają wcześniej ucałowani w czoło zarówno przeze mnie jak i przez Sylvię.
▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️▪️▫️
Mam dla was kolejny rozdział, miłego czytania.
![](https://img.wattpad.com/cover/271264864-288-k22892.jpg)
CZYTASZ
Wbrew swoim zasadom. część 3.
RomanceWystarczyło mu jedno spojrzenie, jeden rzut okiem i przepadł. Zniewoliła go, zwodziła aby odejść i pozostawić samego. Czy za nią podąży? Czy odważy się zmienić swoje życie dla niej? Czy to ona dostrzeże w nim coś dla czego bedzie warto porzucić wszy...