Nancy stała przez chwilę w ciszy.
- Dlatego mamy tą taśmę! - zbulwersowała się. - Przyznał się! Przyznał się, a ja to mam nagrane!
- Taśmę łatwo zmanipulować - Maeve pochyliła głowę w dół.
- Nie bądź naiwna Nancy - Murray pokręcił głową. - Ci ludzie nie są jak wy i ja. Nie interesuje ich prawda. Zasłona, którą stworzył rząd im pasuje. Dlatego, gdy ktoś z odrobiną autorytetu stwierdzi, że to brednie,wszyscy przytakną i zamkną gęby, twierdząc, że zawsze tak uważali. Jeśli uda wam się wzbudzić jakiekolwiek zainteresowanie.
- Maeve może... - zaczęła Nancy.
- Rzucą się na nią w sekundę i tak o już nie będzie jej w waszym życiu - Murray pstryknął palcami.
- Więc mówisz, że zrobiliśmy to po nic? - zapytała zdenerwowana Nancy.
- Mówię, że myślę! - Murray uniósł swoją szklankę, po czym wziął łyka, krzywiąc się mocno. - Za mocne - otrzepał się, dolewając wody. - Idealnie - pokiwał głową, biorąc kolejnego łyka.
- Stonujemy historię - Maeve pokiwała głową pod wrażeniem.
- Dokładnie i nie czytaj w moich myślach - Murray pogroził jej palcem.
- Co masz na myśli? - zapytał Jonathan.
- Potwory z innego wymiaru i dzieci z mocami to coś, w co uwieżą miłośnicy teorii spiskowych - powiedziała Maeve. - Musimy sprawić, żeby historia pasowała do kurtyny komfortu - parsknęła.
- Powiedzmy na przykład, że Barb miała kontakt z toksyczną substancją - Murray wzuszył ramionami.
- Wyciek z labolatorium jak w Three Mile Island - powiedziała Nancy.
- Przerażające, ale prawdopodobne - oznajmił Murray. - Na tyle, by potwierdzić czyjeś obawy - mężczyzna postawił przed nastolatkami drinki. Maeve uśmiechnęła się pod nosem.
- I całe labolatorium... - Maeve uśmiechnęła się szerzej.
- I ci dranie którzy zabili Barb... - powiedziała Nancy.
- Pójdą na dno - dokończył za nie Murray.
- Najlepsze co kiedykolwiek usłyszałam - parsknęła Maeve, biorąc łyka swojego drinka.
- No to zabierzmy się do pracy - Murray skinął głową.
Murray przekształcił nagranie i zaczął robić kopie. Nancy napisała listy, po czym dała je do kopiarki, Jonathan pakował je razem do koperty, a Maeve wszystko adresowała i układała, bo miała najładniejsze pismo. Kiedy Maeve wszystko skończyła, Murray podał jej drinka w dłoń, a dziewczyna usadowiła się na kanpie pomiędzy Jonathan'em, Nancy.
- Oby dranie poszli na dno - Murray uniósł szklankę.
- Oby dranie poszli na dno - trio powtórzyło za nim z uśmiechami. Jonatha skrzywił się mocno po wzięciu łyka, a Maeve parskęła śmiechem patrząc na niego.
- Cholerne komuchy znają się na alkoholu, co? - Murray uśmiechnął się lekko, nalewając im jeszcze.
- O nie nie - Nancy pokiwała głową.
- Ja muszę prowadzić - powiedział Joathan. Maeve wzruszyła ramionami, biorąc swojego shota. - Maeve.
- Nie będziesz już dzisiaj prowadził. Nie zatrzymujemy się w żadnym cholernym motelu - Maeve skrzywiła się widocznie.
- A nasi rodzice... - zaczęła Nancy.
- Byliby dumni, gdyby dowiedzieli się co zrobiliście - oznajmił Murray. Maeve pokiwała głową, przełykając gorzkie wspomnienia cmentarza. - Powiecie, że jesteście u jakiejś Tammy, czy Dawn. Kochaś może powiedzieć, że nocuje u swojej dziewczyny - Murray wskazał ręką na Maeve i Jonathan'a.
- Możemy w sumie zostać - Nancy pokiwała głową.
CZYTASZ
Pink Roses |Jonathan Byers
FanfictionRóżowa róża jest symbolem wdzięczności, szlachetności, podziwu i uznania. Kwiat słodkich myśli. Niektórzy zwracają uwagę na odcień różu: jaśniejsze podkreślają delikatność i urok obdarowywanej kobiety, natomiast ciemniejszy róż wyraża serdeczne podz...