Rozdział 013

481 24 2
                                    

Maeve i Nancy poszły do pokoju, zabierając ze sobą flaszkę. 

- Wcale nie ukrywam uczuć - oznajmiła Maeve, siadając na łóżko.

- Jasne, że nie! - powiedziała Nancy, siadając obok niej. - A ja kocham Steve'a. 

- W jakimś sensie na pewno - Maeve wzruszyła ramionami, biorąc łyka.

- W jakimś wystarczy - Nancy wzięła łyka, wzruszając ramionami. 

- I pewnie, że jestem przywiązana do Jonathan'a! Jest moim pierwszym przyjacielem!

- Przyjaciel! Jasne! Murray nie wie o czym mówi, to tylko..! Dziennikarz... - Nancy dokończyła wątpiąco. Dziewczyny spojrzały na siebie ze zrozumieniem, dzieląc się butelką, żeby zabić prawdę, która została im wytarta w twarz.

- Gdybym chciała Jonathan'a to mogłabym już go mieć - wymamrotała Maeve, leżąc obok Nancy. Na ziemi była pusta butelka po rosyjskiej wódce.

- Jasne, że tak. Kto by ci się oparł? 

- Co nie? Ja po prostu go nie potrzebuje! Radziłam sobie świe-tnie przez ten rok.

- Właśnie! Jesteś niezależną kobietą, która nie potrzebuje żadnego faceta. I ja też nie!

- No właśnie! Nie potrzebujemy ich! Nie potrzebny nam żaden Jonathan czy Steve! Jesteśmy silne baby!

- Jesteśmy silne same! 

- Totalnie! Powiem ci coś! - Maeve podniosła się, a Nancy zaraz za nią. - Od jutra jesteśmy zdane na siebie. Wrócimy sobie autobusem za darmo!

- To jest... - zaczęła Nancy. - Świetne! - wyrzuciła ręce w powietrze.

Jonathan i Murray siedzieli na kanpie przez drzwiami, próbując nic nie robić. Oboje zostali obudzeni przez pijackie wywody dziewczyn, więc postanowili posłuchać. Murray zatkał sobie nos, próbując się głośno nie roześmiać, a Jonathan zakrył twarz poduszką.

- O ile zakład, że jutro nie będą tego pamiętać? - szepnął Murray. Jonathan parsknął, kręcąc głową. 

Następnego dnia, Maeve i Nancy obudziły się obok siebie, uciszając się nawzajem. Głowy im pękały i jedna uważała, że druga za głośno się ubiera, albo, że za głośno czesze włosy. Powoli jednak wyszły z pokoju, czując się lepiej.

- Jajecznica - oznajmił Murray, kładąc przed nimi tależe. Maeve złapała się za głowe, patrząc nienawistnie na posiłek. Nancy zaczęła powoli jeść. - Jedz Maeve. Powinno pomóc - zaśmiał się sarkastycznie. - Jak się spało?

- Dobrze - oznajmiła Nancy.

- A wracacie z Jonathan'em?

- A jak inaczej? - Maeve zmarszyła brwi. - Przyjechaliśmy razem.

- Jasne - Murray pokiwał głową. - Jonathan, sofa była wygodna? 

- Nie. Ale nie nażekam.

- A nic się nie zacięło? - Murray kontynuował rozmowę, wiedząc, ża dziewczyny wolałyby spędzić posiłek w ciszy. Był trochę zirytowany, że wypiły mu całą butelkę na pół. 

- Nie, wszystko dobrze się rozłożyło i złożyło. 

- Dobrze - mężczyna przejechał widelcem po tależu, powodując pisk. Maeve i Nancy skuliły się lekko. - Ups.

Po śniadaniu Nancy zadzwoniła do swojej mamy, mówiąc, że wszystko z nią w porządku i została dwie noce z rzędu u Maeve i po prostu zapomniały zadzwonić, ale były w szkole. Joyce nie odpowiadała na telefony, więc Nancy zapytała się również o to. Okazało sie, że Mike nocował u Will'a i pewnie gdzieś wyszli razem. 

Maeve czuła się już znacznie lepiej, a Nancy wciąż była niemrawa. Maeve nie rozmawiała z Jonathan'em o tym, co powiedział Murray, ale nie czuła takiej potrzeby. Mogli o tym po prostu zapomnieć. 

- Jedziemy? - zapytał Jonathan. Nancy pokiwała głową, a Maeve podniosła się z kanapy, zakładając płaszcz z niezręcznym uśmiechem. 

- Na drogę - Murray podał im rosyjską wódkę. - Nie łap tego, nie ufam ci - odsunął butelkę od Maeve i podał ją Jonathan'owi. - I żeby to rozcięczyć - podał Maeve butelkę wody. 

- Jasne - Maeve przewróciła oczami z uśmiechem. 

- Dzięki za wszystko - uśmiechnęła się Nancy. 

- Jeszcze mi nie dziękuj. Obserwujcie gazety. Jeśli będziecie musieli się ze mną skontaktować... Nie róbcie tego. - rozkazał, zamykając im drzwi przed nosem. 

Pink Roses |Jonathan ByersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz