W rozdziale jest coś co będzie dotyczyć następnych rozdziałów z sezonu trzeciego 😘🤌
*
Maeve leżała na łóżku, tępo wpatrując się w sufit. Były święta. Radio po prawej stronie łóżka przy ścianie grało wesołe, świąteczne piosenki, a za oknem mrugały świąteczne lampki sąsiadów.
- Maeve - Jonathan zaglądnął do pokoju swojej dziewczyny.
- Twoja mama nie będzie zadowolona, że znowu zostałeś na noc - Maeve rozciągnęła się z uśmiechem.
- Kolacja jest na szesnastą - oznajmił Jonathan, rzucając Maeve sweter do ubrania. - Jest zimno, El i Will będą za piętnaście minut.
- Po co?
- Chcieli zapakować prezenty dla mamy.
- Ją wciąż nie spakowałam tych dla nich.
Maeve szybko wstała spanikowana i zaczęła kręcić się po pokoju w poszukiwaniu spodni.
- Maeve. - Jonathan wciąż stał w wejściu do pokoju.
- Co?
- Spodnie są na biurku, a prezenty zapakowałaś wczoraj w nocy.
- Oh. - Maeve westchnęła zdziwiona. - Zapomniałam.
- Ostatnio zapominasz co raz więcej rzeczy, wszystko dobrze? - zapytał zmartwiony Jonathan.
- Wszystko okej - Maeve wzruszyła ramionami, zakładając spodnie. - Teraz wyjdź, bo muszę zapakować prezent dla ciebie. - Maeve szybko wypchnęła Jonathan'a z pokoju.
Dziewczyna spojrzała na siebie spanikowana w lustrze. Zaczęła wdychać i wydychać głęboko powietrze, zanim się uspokoiła.
- Zapomniałaś papieru do pakowania - Jonathan zapukał do drzwi.
- Dzięki - Maeve szybko wychyliła się i zgarnęła rolkę. Prawdę mówiąc, prezent dla Jonathan'a leżał zapakowany w szafie od ponad miesiąca.
𐂂
Maeve oparła się podbródkiem o ramę krzesła, patrząc jak Jonathan i Will grali w Twistera. El rozmawiała wesoło z Max przez telefon, a Joyce była w kuchni, krojąc ciasto.
Nagle usłyszała głośne dzwonienie w uszach, które zagłuszyło wszystko inne. Przed oczami zrobiło jej się całkowicie ciemno, a sama Maeve poczuła jakby się unosiła. Trwało to tylko sekundę, ale było jedną z najgorszych w jej życiu.
- Prawa ręka na czerwony - oznajmiła szybko Maeve, bez kręcenia tabliczką.
- Przegrasz - zaśmiał się Will.
- Sam przegrasz - prychnął Jonathan, po czym upadł na ziemię z cichym plaskiem. Will i Maeve zaczęli się śmiać, patrząc na Jonathan'a.
- Teraz ją kręcę - oznajmił Will.
- Okej - Maeve wzruszyła ramionami, szybko wstając z miejsca. - Kto kręci? - zapytała.
- Ją kręcę - powtórzył zdezorientowany Will.
- Okej - Maeve pokiwała głową, ustawiając się obok maty.
Reszta wieczoczoru minęła Maeve bez żadnych zawrotów głowy, albo zapominania, ale wciąż była bacznie obserwowana przez Jonathan'a.
Kiedy Maeve położyła się tamtego spać w domu Byersów, Jonathan specjalnie poczekał aż dziewczyna zaśnie, żeby ją obserwować.
Maeve znajdowała się w ciemnej przestrzeni, jak wtedy kiedy szukała myśli El. Nie wiedziała kogo szuka.
- Usłysz mnie! - krzyknął męski głos, bardzo przypominający Hoppera.
Maeve otworzyła szeroko oczy, wpatrując się w sufit. Były święta. Pierwszy dzień dokładnej. Jonathan nie miał radia w pokoju, ani sąsiadów za oknem.
- Maeve - Jonathan stanął w progu z dwoma kubkami gorącej czekolady. Maeve uśmiechnęła się szeroko, poprawiając się na łóżku. Jonathan usiadł obok, odstawiając dwa kubki na szafkę. - Wesołych świąt - uśmiechnął się, wyjmując zza pleców małą torebkę.
- Zostawiłam prezent dla ciebie u mnie w mieszkaniu - powiedziała przejęta Maeve.
- Jest pod choinką - powiedział Jonathan zaciskając delikatnie szczękę. Coś złego działo się z Maeve, ale nie chciała mu powiedzieć.
CZYTASZ
Pink Roses |Jonathan Byers
Fiksi PenggemarRóżowa róża jest symbolem wdzięczności, szlachetności, podziwu i uznania. Kwiat słodkich myśli. Niektórzy zwracają uwagę na odcień różu: jaśniejsze podkreślają delikatność i urok obdarowywanej kobiety, natomiast ciemniejszy róż wyraża serdeczne podz...