Rozdział 024

492 29 2
                                    

- Maeve - zawołał Hopper, wychylając się przez drzwi. Maeve zmarszczyła brwi, patrząc na niego. - Chodź na dwór. 

- Zaraz wracam - oznajmiła, biorąc płaszcz z trybun. - O co chodzi? Muszę pilnować dzieciaków na sali, bo mamusie nic nie robią. 

- Przemyć El na salę, tak, żeby Clarke jej nie zauważył - poprosił Hopper, a El wyszła z samochodu z uśmiechem.

- Jak uroczo - Maeve złapała się za serce rozczulona. El miała na sobie niebieską sukienkę z różowymi dodatkami, fioletowe cienie na powiekach oraz błyszczyk na ustach. Włosy miała uczesane do tyłu i jeden mały loczek na czole. - Sama to zrobiłaś? 

- Tak - El pokiwała głową z lekkim uśmiechem. - Hopper zabrał mnie na zakupy.

Maeve uśmiechnęła się, opatulając El swoim płaszczem, wchodząc z nią do środka.

- Kto to, Maeve? - zapytał pan Clarke, wychylając się zza biurka. - Ona chyba nie chodzi do tej szkoły.

- To moja kuzynka. Przyjechała na święta ze swoimi rodzicami i oni pomyśleli, że dobrze byłoby, gdyby miała jakąś rozrywkę - powiedziała Maeve, patrząc głęboko w oczy pana Clarke'a, żeby nie zadawał jej więcej pytań. Lubiła go, ale czasami był za bardzo rozmowny.

- To bardzo dobrze. Mam nadzieję, że panienka Montgomery będzie się dobrze bawić - pan Clarke uśmiechnął się uprzejmie w stronę El, która spojrzała na Maeve niepewnie. Maeve mrugnęła do niej z uśmiechem.

- Dziękuję - powiedziała El z lekkim uśmiechem.

Dziewczyny weszły na salę gimnastyczną, a Maeve rzuciła płaszcz w stronę trybun. El zaczęła rozglądać się po sali, a  jej podekscytowanie zaczęło mieszać się z niepewnością i strachem.

- Pokazać ci gdzie siedzą? - zapytała Maeve, opatulając El ręką.

- Tak.

Maeve zaczęła prowadzić El do stolika jej przyjaciół. Siedział tam tylko Mike, który natychmiast się podniósł, kiedy zobaczył, że idą.

- Mogę ją z tobą zostawić? - zapytała Maeve, patrząc na Mike'a surowo.

- Tak - Mike pokiwał szybko głową. Maeve uniósła brew krytycznie, strasząc Mike'a, po czym parsknęła śmiechem.

- Tylko się z tobą droczę - machnęła ręką z uśmiechem. - Bawcie się dobrze.

- Dzięki - powiedzieli równo Mike i El.

Maeve miała wrócić do Jonathan'a, kiedy zauważyła, że Dustin stoi sam po środku sali. Dogoniła go, kiedy był już na trybunach.

- Co się stało Dustin? - zapytała zmartwiona, widząc, że chłopak ociera łzy. Usiadła obok niego, obejmując go ramieniem.

- Zapytałem kilka dziewczyn do tańca, ale większość z nich mnie wyśmiała, a reszta zignorowała - wyzalił się chłopak. Maeve skrzywiła się, patrząc w stronę sali.

- Które? - zapytała.

- Nie będziesz biła dziewczyn w moim wieku - parsknął Dustin, wycierając łzy.

- Wcale nie muszę ich bić.

- Nie używaj swoich mocy.

- Dobra - westchnęła dziewczyna. - No to chodź - uśmiechnęła się, wstając.

- Gdzie?

- Zatańczę z tobą - oznajmiła.

- Dzięki Maeve, ale nie musisz się nade mną litować.

- Nie lituję się. Jesteś moim ulubionym dzieciakiem zaraz po El. I tak bym dzisiaj z tobą zatańczyła - dziewczyna wzruszyła ramionami.

- A nie z Jonathan'em - zakpił Dustin.

- Uważaj bo nie będziemy tańczyć - ostrzegła Maeve, wychodząc z Dustin'em na środek sali.

Maeve ustawiła Dustin'a odpowiednio i zaczęła instruować co robić. Kiedy Maeve zobaczyła, że jedna z dziewczyn, która odrzuciła propozycję tańca od Dustin'a patrzy w ich stronę, wystawiła jej środkowego palca. Kiedy upewniła się, że Dustin nie patrzy, sprawiła, że dziewczyna wylała na siebie poncz przy chłopcu, który jej się podobał.

- Jak był dzisiejszy wieczór? - zapytał Jonathan, przebierając się w piżamę. Maeve leżała zawinięta w kołdrę, prawie zasypiając.

- Wylałam poncz na dziecko - powiedziała z sennym uśmiechem. - Technicznie to wylała go sama na siebie. - ziewnęła dziewczyna.

- Maeve - powiedział Jonathan zrezygnowany.

- Śmiała się z Dustin'a - powiedziała Maeve w swojej obronie.

- Dobry powód - Jonathan pokiwał głową.

---

Ostatni rozdział tego sezonu sksksksk

Pink Roses |Jonathan ByersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz