Rozdział 009

520 32 8
                                    

Jonathan wjechał do głównego Hawkins, a Nancy wyciągnęła kasetę, którą nagrywała całą rozmowę. 

- Na pewno chcesz nam pomóc Maeve? - zapytała Nancy.

- Jest martwy - Maeve wzruszyła ramionami, patrząc na drogę. 

Owens wyciągnął na wierzch jej nawiększy strach, możliwe, że jedyny. Brenner był nosicielem jej traumy i tego jak łatwo dzięki jego personie można było zmanipulować Maeve. To była jej słabość, która raczej nigdzie nie odejdzie.

- Więc puśćmy to labolatorium z dymem - powiedziała Nancy zdecydowanie, a Maeve uśmiechnęła się pod nosem. 

Jechali już jakiś czas, kiedy zaczęło robić się ciemno. Jonathan zatrzymał się w najbliższym motelu. Cała trójka podeszła do lady, a Maeve zadzwoniła małym dzwoneczkiem, chcąc, żeby recepcjonistka na nią spojrzała, ale tak się nie stało. 

- Przepraszam? - zapytała Nancy. - Chcielibyśmy wynająć pokoje.

- Mamy dostępną jedną dwójkę i jedną jedynkę - powiedziała recepcjonistka znudzonym głosem. - Pasuje wam? 

- Tak - Maeve pokiwała głową.

Kobieta dała Nancy i Maeve po kluczyku, patrząc na Maeve i Jonathan'a znudzona. 

- Niepisemna cisza nocna zaczyna się za dziesięć minut więc bądźcie cicho - powiedziała, odwracając się do komputera. Maeve otworzyła usta zdziwiona, chcąc się wykłócać, o to co powiedziała kobieta, ale Nancy pociągnęła ją za rękaw. 

- Ja i Maeve weźmiemy tą dwójkę - oznajmiła Nancy, podając Jonathan'owi swój kluczyk.

- Myślałam, że to oczywiste - Maeve zmarszczyła brwi. Nancy otworzyła lekko usta, nie wiedząc co odpowiedzieć.

- Jasne, że jest - wydukała w końcu Nancy. - Tylko chciałam się upewnić. 

Maeve przewróciła oczami, odkluczając pokój. 

- Dobranoc - machnęła ręką do Jonathan'a, który odkuczył swój pokój po drugiej stronie.

- Dobranoc Maeve - odpoweidział Jonathan i zamknął drzwi. - I Nancy - dodał, otwierając na chwilę drzwi. 

Nancy przewróciła oczami, rzucając swoją torbę w nogi łóżka. Maeve parsknęła pod nosem, wyciągając piżamę ze swojej torby. Bez słowa poszła do łazienki i zaczęła rozbierać się pod prysznic. 

- Jasna cholera! - krzyknęła przestaszona, wyskakując z wanny. szybko założyła spodenki i koszulkę, wybiejając z pokoju.

- Maeve? - zapytała zdezorientowana Nancy, wychylając się na korytarz.

Maeve wbiegła do pokoju Jonathan'a, który stał przy swojej trobie, chciał ubrać koszulkę do spania. Maeve schowała się za jego plecy, odwacając go w stronę drzwi. Nancy stała zdezorientowana po środku korytarza, czekając na jakieś wyjaśnienia.

- A tobie co? - zaśmiał się Jonathan, zakładając koszulkę. 

- W naszej wannie jest wielki pająk - wyjaśniła Maeve. - Pozbądź się go. 

- Jak się tym zajmwałaś, kiedy żyłaś sama? - zapytał Jonathan sięgając po buta.

- Nie zajmowałam. Wowałam sąsiada z naprzeciwka. Pająki są obrzydliwe - oznajmiła dziewczyna, trzymając się koszulki Jonathan'a. Kiedy była mała, w labolatorium, jeden pająk wszedł jej na twarz podczas snu, Maeve obudziła się, kiedy był na jej ręce obok jej ust. Od tamtego czasu pająki ją przerażały.

- Gdzie on jest? - zaptał Jonathan, rozglądając się po łazience. Maeve chwyciła swoje rzeczy z umywalki i schowała się za framugą, w taki sposób, że było jej widać tylko głowę.

- Pod prysznicem - oznajmiła Maeve, obserwując Jonathan'a. Nancy patrzyła na to wszystko, siedząc na swoim łóżku. 

Jonathan znalazł pająka i uderzył w niego butem, kilkadziesiąt malutkich pajączków rozbiegło się po wannie, a sapanikowana Maeve zgarnęła swoją torbę, biegnąc do pokoju Joanthan'a razem z Nancy. Jonathan był na miejscu jako pierwszy. 

Pink Roses |Jonathan ByersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz