Draco jeszcze przez jakiś czas rozmawiał z Vee. Postanowili opuścić mieszkanie Parkinson dopiero wtedy, gdy będzie już bardzo późno, a to po to, że kiedy wróciłą do domu Zabiniego każdy będzie spał i ominą ich pytania. W tamtym momencie absolutnie nie mieli siły ani ochoty na udzielanie im jakichkolwiek odpowiedzi.Tej nocy prawie nie zmrużyli oka, żadne z nich nie mogło spać. Natłok wydarzeń nie pozwolił im usnąć. Kiedy się obudzili, praktycznie od razu zaczęli się pakować. Czuli, iż najlepiej jak już dziś się wyprowadzą. Gdy umieścili w walizkach wszystkie swoje rzeczy, zeszli na dół. Nie chcieli odejść bez słowa, więc zadzwonili wielkim dzwonkiem, który znajdował się w rogu salonu. Dźwięk zaraz wybudził wszystkich domowników, którzy szybko opuścili swoje pokoje. Na samym początku byli zdziwieni w chwili ujrzenia, stojących przy drzwiach z bagażami nastolatków. Jednak Wenter i Malfoy wszystko im wyjaśnili. Znajomym zrobiło się bardzo przykro, gdy dowiedzieli się o planach tej dwójki, lecz w pełni rozumieli ich decyzję. Czule ich pożegnali, a potem Draco wraz z Veronicą opuścili ten duży, piękny dom, w którym spędzili miłe i radosne chwile.
Bez słowa aportowali się pod posiadłość Andromedy. Dziewczyna niepewnie zapukała do drzwi. Ostatnio się z nią widziała jeden dzień przed swoim wyjazdem do Burbanku.
- Witaj, Veronica - od razu rozpromieniała na jej widok.
- Jak ja się cieszę, że cię widzę - mocno ją przytuliła, na co brunetka jęknęła z bólu. Kobieta rękoma dotknęła akurat miejsc, w którym miała jeszcze sianiaki.
- Wszystko w porządku? - przymrużyła oczy ze zdziwienia. Właśnie wtedy ujrzała na jej twarzy obrażenia.
- Co się stało?! - krzyknęła przerażona.- Zaraz ci wyjaśnię - nie chciała mieć przed nią żadnych tajemnic. Miała z nią dobry kontakt i nie wyobrażała sobie tego popsuć.
- Dobrze, dobrze, to proszę wejdź... A ten młodzieniec to...? - dopiero teraz nakierowała wzrok na blondyna. Na początku nie poznała, że to jest syn jej siostry, ale po kilku sekundach to do niej dotarło.
- Draco? - musiała się upewnić.- Tak - lekko kiwnął głową. Cieszył się, iż pierwszy raz od kilku lat widzi ciocię. Andromeda również uściskała chłopaka.
Po chwili zaprosiła nastolatków do środka. Zaprowadziła ich do salonu. Kiedy oni usiedli na kanapie, ona poszła zrobić herbaty. Wtedy Vee zauważyła, siedzącego na dywanie Tedda. Bardzo stęskniła się za chłopcem, szczerze uwielbiała tego dzieciaka. Nie mogła się powstrzymać i wzięła go na ręce ponownie, zasiadając na kanapie. Od ostatniego spotkania z nim zbytnio się nie zmienił. Teddy miał trochę włosów, ale przy każdym spotkaniu ich kolor był inny, to oznaczało, że jest metamorfomagiem jak jego matka. Zresztą tak samo jak oczy. Jednak rysy twarzy miał po ojcu. Zawsze ciekawiło ją co się stanie, gdy chłopczyk dowie się prawdy o swoich rodziach, o tym jak zginęli. Jednak do tego jeszcze sporo czasu. Oczywiście, nikt nie miał zamiaru przed nim ukrywać tak ważnej wiadomości, lecz jak zadecydowała Vee z
Dromedą musiał być na tyle dojrzały i stabilny emocjonalnie, aby mógł to pojąć i przetrawić.Z jej głębokich rozmyślań wyrwało ją wejście Andromedy do salonu z trzema kubkami ciepłego napoju. Kobieta położyła je na stole i usiadła na fotelu obok nich.
- Teddy bardzo się za tobą stęsknił. Gdy cię nie było przez dłuższy czas bardzo często wykrzykiwał twoje imię.
- Też za nim tęskniłam, za tobą również - lekko się uśmiechnęła. Niestety przyszedł czas na opowiedzenie jej całej historii. Co się wydarzyło podczas wyjazdu i prośba o pomoc. Tonks bardzo to wstrząsnęło. Jednak z wielką chęcią zgodziła się na to, aby u niej zamieszkała.
CZYTASZ
Wciąż cię kocham
Short StoryDruga część opowiadania ,,Ślizgoni potrafią kochać". Minął już ponad rok od zakończenia bitwy o Hogwart. Wraz z początkiem lipca grupa dwunastu znajomych wyjeżdża na miesięczny wyjazd do Burbanku. Veronica Wenter mimo niepewności również przyjęła p...