Minęły już dwa miesiące odkąd Vee pomieszkiwała u Andromedy. Obecnie czuła się całkiem dobrze. Udawało jej się przełamywać coraz więcej barier. Była z siebie duma, lecz wiedziała, iż to jeszcze nie koniec. Musi się starać cały czas, aby znowu nie wpaść w błędne koło.Pewnego ciepłego dnia dziewczyna wstała jak co dzień. Ubrała się, zjadła śniadanie, umyła zęby. Po tym wszystkim poszła do salonu, chcąc porozmawiać z Dromedą. Bardzo lubiła przebywać w jej towarzystwie. Konwersacje przerwał dzwonek do drzwi.
- Kto to? - zapytała zaciekawiona Wenter.
- Nie mam pojęcia - kobieta wzruszyła ramionami, będąc równie zakłopotana.
Veronica postanowiła otworzyć, do tego ciekawiło ją kto to może być, ponieważ wcześniej raczej nikt ich nie odwiedzał. Andromeda nie miała żadnej bliskiej rodziny, z którą utrzymywała kontakt. Posiadała zaledwie dwie przyjaciółki, lecz nie sądziła, aby to były one. W progu swoich drzwi ujrzała Malfoya. Chłopak wyglądał na stęsknionego. Ona natomiast była zdystansowana, bo od jakiegoś czasu Draco kompletnie nie utrzymywał z nią kontaktu.
- Czego chcesz? - zapytała. Blondyn wyraźnie liczył na serdeczniejsze powitanie.
- Chciałem cię zobaczyć - odparł skołowany. Zauważył zirytowanie na twarzy dziewczyny.
- Szybko się zjawiłeś - wywróciła oczami.
- Sama mówiłaś, iż nie muszę często przychodzić - jedynie to miał na swoją obronę.
- Od mojego pobytu tutaj pojawiłeś się dwa razy - rzuciła mu zimne spojrzenie.
- Nawet nie odpisywałeś na moje wiadomości - westchnęła.- Wiem, ale miałem ku temu powody - w końcu mógł jej powiedzieć o co chodzi.
- Jakie? - przeczesała palcami swoje włosy.
- Pokażę ci, chodź - kiwnął głową. Vee nie była przekonana, ale jednak dała się namówić. Najpierw poinformowała Andromedę o swoim wyjściu. Po tym Veronica wraz z Draco aportowali się w nieznane dziewczynie miejsce.
- Gdzie my jesteśmy? - rozejrzała się dookoła. Znaleźli się na jakiejś z typowych dzielnic.
- Jakieś osiem kilometrów od domu ciotki - wyjaśnił.
- Ale czas na najlepsze - zaczął iść przed siebie, a dziewczyna zaraz za nim. W pewnym momencie chłopak zatrzymał się przy jedym z mieszkań. Dokładnie był to duży, biały dom. Miał dwa piętra i spory ogródek.
- To nasz dom - wysztepał, spoglądając na nastolatkę.Brunetka na początku myślała, że się przesłyszała, jednak po wyrazie twarzy Malfoya zrozumiała, iż dobrze usłyszała.
Kiedy zaprowadził ją do środka, pierwsze co rzuciło jej się w oczy to salon z szarą kanapą i dwoma fotelami. Kuchnia była obok. Przestronna i wyposażona. Innymi pomieszczenia na parterze była mała biblioteka (blondyn wiedział jak bardzo Vee lubi czytać) oraz łazienka. Na piętrze znajdowała się druga łazienka, sypialnia i pokój gościnny.Wenter nie mogła w to wszystko uwierzyć. Była oczarowana. Tylko jedna rzecz ją ciekawiła.
- Czemu ten dom nie wymaga remontu? - zdziwiło ją, iż nie trzeba w nim nic zmieniać. Przecież niemożliwe jest kupno mieszkania ze wszystkim w środku.
- Posłuchaj - oparł się plecami o ścianę.
- Przez ostatnie miesiące miałem dla ciebie bardzo mało czasu, za co przepraszam, ale to dlatego, że poświęciłam ogrom swojego życia, aby wszystko było gotowe. Chciałem, zrobić ci niespodziankę - głupio mu było, iż nie odpisywał na jej listy, jednak w pełni oddał się przygotowywaniu mieszkania.
CZYTASZ
Wciąż cię kocham
Historia CortaDruga część opowiadania ,,Ślizgoni potrafią kochać". Minął już ponad rok od zakończenia bitwy o Hogwart. Wraz z początkiem lipca grupa dwunastu znajomych wyjeżdża na miesięczny wyjazd do Burbanku. Veronica Wenter mimo niepewności również przyjęła p...