~10 lat później~Tego dnia odbywała się impreza urodzinowa z okazji jedenastych urodzin Teda. Przyjęcie odbywało się na podwórku u Andromedy. Kobieta zaprosiła jego dwóch najbliższych kolegów z podwórka oraz pojedyncze osoby z rodziny. Na dworze było ciepło i słonecznie. Co nastrajało każdego bardzo pozytywnie.
- Witajcie - Dromeda podbiegła do Veroncii i Draco, którzy dopiero co się zjawili.
- Przepraszamy za spóźnienie - brunetka czule ją przytuliła.
- Musieliśmy zawieść Scorpiusa do Samanthy i Betty.- Nic się nie stało - machnęła ręką.
- Tam jest Teddy - pokazała palcem na chłopca z fioletową czupryną.- Cześć! - krzyknęła dziewczyna w stronę jubilata, łapiąc męża za rękę. Dokładnie...Ta dwójka była małżeństwem od siedmiu.
- Vee, Draco! - Ted podbiegł do nich i rzucił się jej na szyję.
- Wszystkiego najleszego! - powiedzieli równocześnie, a blondyn podał mu prezent.
Przyjęcie przebiegało w bardzo dobrej atomsferze. Narcyza praktycznie cały czas rozmawiała z Andromedą. Odkąd kobiety się pogodziły były praktycznie nierozłączne, chciały po prostu nadrobić lata, w których nie miały ze sobą kontaktu.
- Jak się bawisz? - Draco podszedł do Veroncii. Dziewczyna obserwowała jak Teddy bawi się z jednym kolegą. Chłopiec po wakacjach miał zacząć swój pierwszy rok w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Brunetka bała się o niego, mimo iż wiedziała, że da sobie radę. Był bardzo wytrzymały psychicznie. Rok temu poznał prawdę o tym jak zginęli jego rodzice. Na początku poczuł ogromny żal, ale to było zrozumiałe. Miał wsparcie w Dromedzie, Veronice, Draco, Harrym, Kaylee i Narcyzie.
- Dobrze, a ty? - uśmiechnęła się na jego widok.
- Ja również - zarzucił rękę na jej szyję. Zauważył jak Harry i Kaylee, świeżo upieczone małżeństwo, przyszło na przyjęcie.
- Ciekawe jak Scorpious - wiedziała, że był w bezpiecznych rękach, jednak i tak tęskniła za nim.
- A uważasz, że on kiedyś powinien dowiedzieć się o naszej historii? O tym jak wcześniej wyglądała nasza relacja, ile musieliśmy przecierpieć, aby teraz tu być, o śmierciożercach, o genie mordercy, który mógł na niego spłynąć?
- Kiedyś na pewno, lecz musi do tego podrosnąć. Trzeba wyczuć odpowiedni moment. To będzie dla niego ciężkie - położyła głowę na jego ramieniu.
- Masz rację - przytaknął.
- Co zrobimy jeżeli odziedziczyłby po tobie ten gen?- Nic - wzruszyła ramionami.
- Dalej będzie naszym kochanym synkiem. Nieważne czy będzie psychopatą, czy nie - to się dla niej nie liczyło.
- Dobrze wiem jak potrafi to wyniszczyć człowieka. Będzie potrzebował od nas wielkiego wsparcia.- Dostanie je - delikatnie pocałował Veronicę w usta.
- Kocham cię.- Ja ciebie też - przyłożyła dłoń do jego policzka.
/////////////////////////////////////////////////////////////////
Dobrnęliśmy do końca...
To oficjalny koniec historii Vee i Draco.
Dziękuję za wszystko. Było mi naprawdę miło. Szkoda mi, że nie będę więcej tego pisać chociaż z drugiej strony czuję ulgę, ponieważ mocno mnie to zmęczyło.
Starałam się pisać regularnie, aby nie opuścić żadnego, ustalonego wcześniej dnia wstawienia rozdziału i mi się udało. Momentami nie było tak łatwo, ale nie chciałam odpuścić.
Jeszcze raz dzięki!
Cześć❤
CZYTASZ
Wciąż cię kocham
Short StoryDruga część opowiadania ,,Ślizgoni potrafią kochać". Minął już ponad rok od zakończenia bitwy o Hogwart. Wraz z początkiem lipca grupa dwunastu znajomych wyjeżdża na miesięczny wyjazd do Burbanku. Veronica Wenter mimo niepewności również przyjęła p...