Czwartkowy poranek był dla Darii prawdziwą katorgą. Na samą myśl o tym, co czekało na nią tego dnia, dostawała mdłości. Na dodatek bezsenna noc dawała się we znaki. Co prawda około trzeciej w nocy zażyła tabletki nasenne, ale mimo wszystko rano po przebudzeniu czuła się, jakby przejechał po niej walec. Od dwóch godzin leżała w łóżku, wpatrując się w sufit. Wiedziała, że powinna już wstawać, żeby zacząć szykować się na rozprawę, ale nie mogła znaleźć w sobie na to wystarczająco dużo sił. Uniosła się na łokciach, kiedy usłyszała lekkie pukanie w drzwi od sypialni.
— Proszę — powiedziała i po chwili do pokoju weszła Iga, która skrzywiła się, widząc twarz siostry.
— Nie wyglądasz najlepiej — odezwała się kobieta, podchodząc do łóżka, by na nie usiąść. Zajęła miejsce obok siostry, obserwując ją z troską.
— I tak też się czuję. Żołądek mam poskręcany z nerwów.
— Zobaczysz, wszystko będzie dobrze — odparła Iga, uśmiechając się delikatnie. — Ojciec jest już w kontakcie z twoim adwokatem.
— Boże, na co mi to wszystko było? Mogłam to załatwić inaczej — westchnęła dziewczyna, przecierając twarz dłońmi.
— Jak? Dalej pozwalać sobą pomiatać? Ten facet nie dałby ci spokoju. Prędzej by cię zabił, niż pozwolił dobrowolnie odejść. — Iga nie mogła pojąć rozumowania siostry, przecież wiedziała, że swoją ostatnią dziewczynę skatował i zostawił w parku, nie przejmując się jej losem. — Wstawaj, zrobiłam śniadanie — dodała po chwili.
— I tak nic nie przełknę.
— Musisz coś zjeść, inaczej padniesz na sali. — Brunetka próbowała jakoś wpłynąć na Darię. — Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. — Pocieszała ją.
— Swoim klientom też tak mówisz?
— Zależy. Jeśli bronię winnych, to nie. Nie lubię dawać ludziom złudnych nadziei. Jedyne co mogę im obiecać to, że będę walczyła o jak najmniejszy wymiar kary.
— No właśnie. Jak najmniejszy wyrok — zamyśliła się Ruda. — Adwokat Lukasa zapewne też tak będzie robił, czyli zrobi wszystko, żeby zdyskredytować mnie w oczach sędziego i ławników. — Iga zagryzła wnętrze policzka, nie odpowiadając nic na te słowa.
Daria, chociaż nie studiowała prawa, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak to wszystko będzie wyglądało. Przecież, żeby wybronić jednego, trzeba winę zrzucić na drugiego i doskonale wiedziała, że ta sprawa, pomimo oczywistej winy Millera, wcale nie będzie łatwa.
— Chodź na śniadanie — powiedziała Iga, wstając na nogi.
Ruda cicho westchnęła i mimo wielkiej niechęci, w końcu opuściła łóżko, po czym przeszła do łazienki, żeby się umyć. Skrzywiła się, widząc swoje odbicie w lustrze. Teraz wiedziała, co siostra miała na myśli, mówiąc, że nie wygląda najlepiej. Jej oczy były lekko przekrwione, z wielkimi workami i sińcami wokół. Wyglądała, jakby nie spała co najmniej od tygodnia. Przemyła twarz zimną wodą, po czym wklepała pod oczy żel chłodzący, żeby choć trochę zniwelować skutki bezsennej nocy, a chwilę później zrobiła lekki makijaż. Rozczesała włosy i ubrała przygotowane dzień wcześniej ubrania. Założyła czarne materiałowe spodnie oraz białą bluzkę. Stwierdziła, że taki strój będzie najbardziej odpowiedni na salę sądową. Wzięła głęboki wdech, po czym wyszła z pomieszczenia i przeszła do kuchni, gdzie przy stole siedziała jej siostra wraz z ojcem. Waldemar zacisnął zęby, widząc, jak wyglądała Daria. Nie sądził, że córka będzie to wszystko aż tak bardzo mocno przeżywała. Lewicka usiadła przy stole i wyciągnęła dłoń po herbatę, jednak cofnęła ją, gdy widziała, jak mocno drżała. Przymknęła oczy, biorąc głęboki wdech, żeby jakoś się uspokoić, ale to na nic się nie zdało.
CZYTASZ
Open your eyes [Richard Freitag] ZAKOŃCZONE
FanfictionDaria Lewicka, za namową przyjaciółek, postanawia wyjechać z rodzinnego Wrocławia do Niemiec. Ma nadzieję, że to właśnie w tym kraju, w końcu uda jej się znaleźć pracę w wyuczonym zawodzie. Jednak nie wszystko układa się po jej myśli. Będąc coraz ba...