Rozdział 26

166 37 24
                                    

— Mam nadzieję, że zatrzymają państwo tych mężczyzn jak najszybciej. Moja klientka jest ciągle zastraszana, chyba pan wie, że to nie wpływa korzystnie na psychikę poszkodowanej. Pani Daria powinna w spokoju oczekiwać na termin rozprawy, a tymczasem ciągle ktoś próbuje wywrzeć na nią presję, żeby zrezygnowała — mówił Braun - adwokat Lewickiej - do policjanta zajmującego się sprawą Millera, gdy opuszczali pokój przesłuchań.

— Moi ludzie już wyruszyli w teren. Sprawa jest o tyle łatwa, że ci mężczyźni są nam dość dobrze znani, więc wiemy, gdzie ich szukać — odparł mundurowy.

— Świetnie, w takim razie czekamy na dobre wiadomości. Dziękujemy panu, do widzenia.  

Prawnik pożegnał się, wyciągając dłoń w kierunku posterunkowego. Mężczyźni uścisnęli sobie ręce, a następnie policjant podał rękę Rudej.

— Do widzenia — powiedziała, po czym wraz z adwokatem ruszyła do wyjścia.

— Zdaje się, że tę sprawę wygramy, nim ona się zacznie. Mamy kolejny mocny dowód przeciwko Millerowi — odezwał się z zadowoleniem Braun, spoglądając na wyświetlacz komórki, którą wyciągnął z kieszeni marynarki.

— Być może — odpowiedziała nieśmiało Daria.

— Rozważała pani moją ostatnią propozycję? — zapytał, otwierając drzwi, po czym dłonią pokazał, że dziewczyna ma iść pierwsza. Ruda wyszła na zewnątrz, przystając przed budynkiem.

— Chyba wolałabym z tego rozwiązania nie korzystać.

— Proszę się nad tym dobrze zastanowić. Gdyby zapisała się pani do psychologa, to byłby dla sądu kolejny mocny argument. Powołalibyśmy na świadka terapeutę, który by panią prowadził i sądzę, że jego opinia na temat pani zdrowia psychicznego niewątpliwe przysporzyłaby dodatkowego plusa. Poza tym myślę, że terapia pomogłaby pani, bo widzę, że jest pani w kompletnej rozsypce.

— Po prostu wczorajsze wydarzenia trochę mną wstrząsnęły — odparła nieśmiało. Nie sądziła, że aż tak bardzo widać było po niej to, że mocno przeżywała to wszystko, co się stało.

— Chłopak się boi i jest zdesperowany, żeby wpłynąć na pani decyzję, przez co popełnia błąd za błędem. Sądzę, że gdy jego adwokat dowie się o tym, to go przystopuje, ale kto wie, co zrobią na sali sądowej. Musimy być gotowi na wszystko. Zresztą pochodzi pani z prawniczej rodziny, to zapewne doskonale się pani orientuje w temacie.

— Tak — powiedziała, cicho wzdychając. 

Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Lukas będzie chciał ją w jakiś sposób zdyskredytować w oczach sędziego, byleby tylko nie trafić do więzienia.

— Proszę jeszcze raz przemyśleć zapisanie się do psychologa. — Daria pokiwała głową na tę prośbę.

— Przemyślę.

— Będziemy w kontakcie. Liczę na to, że złapią ich jak najszybciej.

— Ja też — odezwała się, mając nadzieję, że tak właśnie będzie. Bała się, co mogłoby się stać, gdyby spełnili swoje prośby i dopadli Freitaga. — Do widzenia.

— Do widzenia — odparł prawnik, po czym skierował kroki do swojego auta, a dziewczyna odprowadzała go wzrokiem, zastanawiając się na poważnie nad udaniem się do specjalisty. Może on ma rację? Może pomogłoby mi to jakoś? — pytała siebie w myślach.

— Już po wszystkim? — Daria wzdrygnęła się, słysząc ze sobą głos Richarda. Odwróciła się w jego kierunku, przygryzając wargę.

— Przecież miałeś iść do domu.

Open your eyes [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz