Rozdział 44

163 36 38
                                    

Kiedy Daria dobiegła do leżącego bez ruchu chłopaka, od razu przy nim przyklęknęła. Płakała, sprawdzając jego puls i oddech. Wiedziała, że żeby odpowiednio mu pomóc powinna być bardziej opanowana, ale nie potrafiła zapanować nad emocjami. W tym samym czasie z auta wysiadł mężczyzna, który potrącił Arnego. Kierowca stał i z przerażeniem patrzył na obraz przed sobą.

— Niech pan dzwoni po karetkę! Szybko! — krzyknęła do niego Ruda.

Mężczyzna wsiadł z powrotem do samochodu, ale zamiast wziąć telefon i wezwać pomoc, odpalił silnik, po czym odjechał z miejsca zdarzenia. Lewicka zszokowana obserwowała, oddalające się auto. Została sama na drodze z nieprzytomnym chłopakiem.

— Pomocy! — krzyknęła z nadzieją, że ktoś ją usłyszy i pomoże.

Zrobiła kilka głębokich wdechów, próbując się uspokoić. Dotknęła kieszeni od spodni, po czym przeniosła wzrok w kierunku swojego roweru. Komórka leżała w torebce, która została przy jednośladzie. Nie chciała tracić cennego czasu, który i tak już uciekał, więc szybko wyjęła telefon blondyna z jego kieszeni. Przesunęła palcem po ekranie, a na wyświetlaczu pojawiła się informacja, żeby wpisać PIN, aby odblokować komórkę. Na szczęście nie było to potrzebne, żeby wybrać połączenie alarmowe. Po chwili odezwał się dyspozytor, który kazał uspokoić się Lewickiej i powiedzieć, co się dzieje. Dziewczyna była mocno zdenerwowana i mężczyzna nie rozumiał, co mówiła. Daria wzięła głęboki wdech i jeszcze raz powtórzyła, że potrzebuje karetki, bo jej kolega został potrącony przez samochód i leży nieprzytomny. Podała miejsce wypadku, a dyspozytor przyjął zgłoszenie, wysyłając zespół ratowniczy. Gdy Daria usłyszała dźwięk zakończonej rozmowy, zakwiliła cicho z nerwów. Modliła się w duchu o to, żeby Arne w międzyczasie nie przestał oddychać. Kolejny raz sprawdziła jego funkcje życiowe. Następnie chciała ułożyć go na boku, ale gdy palpacyjnie zbadała jego miednicę, wyczuła, że jest mocno potłuczona. Nie miała pewności, że nie ma uszkodzonego kręgosłupa, więc zostawiła go w tej samej pozycji, sprawdzając raz po raz jego funkcje życiowe. Mówiła do niego, klęcząc obok. Zastygła w bezruchu, gdy pod ręką, którą położyła na asfalt, wyczuła ciecz. Podniosła dłoń w górę, oświetlając ją słabym światłem, które dawał wyświetlacz telefonu.

— Nie, nie, nie — powtarzała w nerwach.

Miała na dłoni krew. Przesunęła ręką po asfalcie, wyczuwając sporą ilość posoki. Dokładnie przyjrzała się nodze blondyna i wtedy dostrzegała ranę po zewnętrznej stronie uda, z której dość obficie sączyła się krew. Wiedziała, że musi natychmiast to zatamować, żeby chłopak się nie wykrwawił. Nie miała żadnych bandaży, gazy, czy innych środków opatrunkowych. Musiała improwizować. Podbiegła do torebki, po czym odpięła od niej pasek. Z kolei, gdy wróciła do Arnego, zdjęła z siebie białą koszulę, zostając w samym podkoszulku i zwinęła ją, kładąc na ranę, po czym obwiązała prowizoryczny opatrunek paskiem. Miała profesjonalną pierwszą pomoc na studiach, ale tylko na manekinach. Pierwszy raz w życiu musiała skorzystać z całej wiedzy, jaką posiadała w prawdziwym życiu. Na dodatek była sama. Na nic tu zdawały się rady ratowników, którzy prowadzili zajęcia, żeby w pomoc zaangażować postronne osoby, bo był środek nocy i jak na złość nawet nikt nie przejeżdżał.

— Gdzie ta pieprzona karetka? — mówiła, kolejny raz sprawdzając oddech blondyna. Miała wrażenie, że słabnie.

— Arne, nie rób mi tego — powiedziała, wycierając wierzchem dłoni policzki, przy okazji brudząc się krwią poszkodowanego.

W końcu w oddali usłyszała dźwięk ambulansu. Wstała z drogi i przeszła kilka kroków do przodu, machając rękami. Zmrużyła mocno oczy, gdy oślepiły ją światła pojazdu. Samochód zatrzymał się i ze środka szybko wyskoczyli ratownicy, którzy natychmiast zajęli się blondynem. W tym samym czasie na miejscu zdarzenia pojawiła się policja. Lewicka roztrzęsiona mówiła o wypadku, jednak jej zeznania były niepełne. Nie widziała samego momentu zdarzenia. Nie pamiętała numerów rejestracyjnych samochodu ani jego marki. Policjant spisujący informacje prosił Darię, żeby się uspokoiła i przypomniała sobie jak najwięcej szczegółów. Lewicka przymknęła oczy, kładąc dłonie na skronie. Pokręciła głową ze zrezygnowaniem, gdy zdała sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie pomóc w ujęciu mężczyzny, który potrącił Arnego.

Open your eyes [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz