Rozdział 27

167 39 43
                                    

Daria wypuściła głośno powietrze, kiedy opuściła gabinet w Oberwiesenthal w piątkowe popołudnie. Wolnym krokiem zamierzała do stojącego nieopodal czarnego Audi, ciesząc się piękną, letnią pogodą. Uwielbiała słońce, dodawało jej energii i optymizmu. Szczególnie tego drugiego łaknęła jak powietrza po ostatnich wydarzeniach. Wyłączyła autoalarm w aucie, po czym zajęła miejsce za kierownicą. Wyciągnęła telefon z kieszeni, rzucając go na miejsce pasażera, a następnie zapięła pas. Zwróciła głowę w stronę komórki, gdy rozległ się dźwięk informujący o nowej wiadomości.

Od Richard: Spotkamy się wieczorem?

Zrobiła niezadowoloną minę, odczytując SMS-a, bo już zaplanowała sobie wieczór i bynajmniej spotkanie z brunetem nie wchodziło w grę. Chciała spędzić czas po swojemu. Po dostaniu informacji w czwartkowe popołudnie od swojego adwokata o terminie pierwszej rozprawy, od razu wiedziała, że piątku nie spędzi na trzeźwo. Miała zamiar zapić cały stres i wino miało jej w tym pomóc.

Do Richard: Dzisiaj nie dam rady

Zablokowała telefon, rzuciła na miejsce pasażera i przekręciła kluczyk, żeby uruchomić silnik, a następnie włączyła radio. Wyjechała z parkingu przy gabinecie, obierając trasę do Breitenbrunn.

 Pół godziny później zaparkowała pod blokiem. Kiedy znalazła się w mieszkaniu zdjęła trampki, a klucze odłożyła na komodę, po czym przeszła do łazienki, żeby umyć ręce. Stojąc przed lustrem, spojrzała na swoje odbicie i się skrzywiła. Jej cera pozostawiała wiele do życzenia. Była poszarzała, pod oczami znajdowały się delikatne cienie, a na czole znajdowało się kilka wyprysków. Standard, gdy dopadły ją zmęczenie i stres. Westchnęła głęboko, opuszczając pomieszczenie. Weszła do kuchni, gdzie zajrzała do lodówki, zastanawiając co zjeść, ale nie miała na nic ochoty, więc skończyło się na wypiciu szklanki wody. Wyciągnęła telefon, żeby sprawdzić godzinę. Dochodziła osiemnasta. Zmrużyła oczy, widząc dwa nieodczytane SMS-y, bo nie słyszała dźwięku informującego o nowych wiadomościach.

Od Richard: A co masz zamiar robić?

Od Richard: Widzę, że postanowiłaś mnie dzisiaj ignorować, fajnie

Spojrzała na godziny wysłanych wiadomości i pokręciła głową, gdy zauważyła, że napisał je dopiero ponad pół godziny temu i już się boczył, bo nie odpisała mu od razu.

Do Richard: Nie ignoruję cię, teraz odczytałam wiadomości. Chcę spędzić ten wieczór sama.

Odpisała, ruszając w kierunku wyjścia. Po drodze weszła do pokoju, skąd zabrała portfel i słuchawki, a następnie założyła buty. Chwyciła klucze, po czym opuściła mieszkanie. Schodząc po schodach, poczuła wibrujący telefon w kieszeni. Przewróciła oczami, kiedy wyciągnęła go i zauważyła, że dzwoni Freitag.

— Taaak? — odezwała się przeciągle, odbierając połączenie.

— Coś się stało? — zapytał.

— Nie, wszystko w porządku — odpowiedziała, wychodząc z budynku.

No może oprócz tego, że za trzy tygodnie spotkam się z Millerem na sali sądowej - pomyślała, kierując się w stronę monopolowego.

— To, czemu nie chcesz się spotkać?

— Widzieliśmy się codziennie przez ostatnie dni, dzisiaj chcę pobyć sama — mówiła, idąc i kopiąc przed sobą mały kamień.

Spojrzała w bok, słysząc beztrosko śmiejącą się grupę nastolatków. Od razu pomyślała, że chciałaby cofnąć czas i wrócić do tamtych momentów, które, chociaż uważała wtedy za swoje przekleństwo, to teraz wydawały się nie być takie złe. Przynajmniej problemy były mniejsze.

Open your eyes [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz