•𝟺•

2.4K 257 209
                                    

Następnego ranka George był w złym nastroju. Tej nocy prawie nie spał, rzucając się i obracając niespokojnie. Wczoraj wszystko go denerwowało, co sprawiało, że czuł się bardzo spięty.

Dream przez cały tydzień uporczywie go denerwował i zbliżał się do granicy. Mężczyzna obserwował go z boku. Czasem rzucał mu zadowolone spojrzenia lub od niechcenia, gdy myślał, że George go nie słucha. Natomiast on starał się jak mógł, by to ignorować. Jednak czasami uśmiechał się lub machał szyderczo do niego, a George czuł, jak jego cierpliwość walczy. On tak bardzo nienawidził, gdy Dream uśmiechał się do niego.

Na domiar złego, wydawał się nie być w stanie pojąć swojej nowej rutyny, w której ćwiczył, a wczoraj wszystko mu się nie udawało jedno po drugim. Czuł, jak jego gniew rośnie z każdym błędem, przez, co odnosił wrażenie, że jest jedną wielką porażką. Jakby był niegodny. Sprawił, że poczuł się, jakby wszystkie lata męki i bólu poszły na marne, bo kim on był bez jazdy na łyżwach? Nikim.

Kiedy jego myśli nadal krążyły po tej spirali błędów, to był tylko przypadek, kiedy w końcu wybuchł. A to po prostu stało się przy pechowej dziewczynie na korytarzu.

Zaczepiała go przez cały tydzień nie denerwując go zbytnio, a George nie miał nic przeciwko nawiązywaniu przyjaźni. Ale potem wciąż pytała i uporczywie go podsłuchiwała, o odpowiedzi, których nie chciał udzielić. A następnie, kiedy zapytała go, jakim cudem jest tak naturalnie dobry w łyżwiarstwie, cóż... to była właśnie ostatnia kropla po bardzo, bardzo długim dniu.

Ponieważ prawda była taka, że ​​z natury nie był dobry w łyżwiarstwie, jego umiejętności miały bardzo wysoką cenę. Zrezygnował ze wszystkiego, aby stać się dobrym w tym, co robi. Przeniósł się na drugi koniec świata, aby to udowodnić.

Tej nocy stał na przystanku autobusowym bardzo długo, w milczeniu kipiąc ze złości. Użalał się nad sobą i wyrzucał wspomnienia, które mu nie służyły. Spojrzał na ciemną ulicę, na której czekał i nigdy w życiu nie czuł się tak samotny.

Jednak teraz wrócił do teraźniejszości. Rozciągnął mięśnie na ławce, na której siedział, żeby zawiązać łyżwy.

- Ciężka noc? - zawołał znajomy głos zza drzwi.

- Coś w tym stylu - spojrzał w górę i zmrużył oczy.

Wiedział, że Dream widział, jak George nakrzyczał na tę dziewczynę zeszłej nocy. Widział, jak jego oczy z zaciekawieniem podążają za nim aż do drzwi. To była tylko kwestia czasu, zanim o tym wspomni.

- Więc ta dziewczyna cię odrzuciła, czy coś? - spytał.

Tak było.

George westchnął wewnętrznie.

- Nie.

- Ohhh tak, zdecydowanie odmówiono ci - Dream zaśmiał się, spoglądając na chłopaka, siedzącego obok. - Musisz być serio okropny.

Kiedy George nie odpowiedział, kontynuował swój monolog.

- To znaczy, tak naprawdę nie wiem, jak to jest, ponieważ nikt nigdy mnie nie odrzucił - uśmiechnął się, z oczami rozbłysłymi od rozbawienia. - Ale sądząc po twoim kiepskim występie zeszłej nocy, powiedziałbym, że to nie jest zbyt przyjemne, właściwie powiedziałbym...

- O mój Boże! - krzyknął na niego. - Czy ty w ogóle kiedykolwiek się zamykasz?

Oczy Dream'a świeciły jasno i George zdał sobie sprawę ze swojego błędu, wpadł prosto w jego pułapkę. Na twarzy blondyna malowało się samozadowolenie, gdy zobaczył grymas na twarzy niższego chłopaka.

- Nie. Znaczy, przekonasz się, że dość trudno mnie uciszyć, jeśli naprawdę chcę coś powiedzieć - udawał rozważać te słowa przez chwilę, zanim dodał z uśmieszkiem. - Jeśli w ogóle będziesz miał okazję.

Umysł George'a stał się pusty na sekundę.

To tylko gra.

Ale było już za późno. Dream widział, jak Brytyjczyk się wahał. Już wygrał tę rundę.

- O tak, po prostu pokochasz to, czego nie chcesz - odparł o chwilę za późno.

Amerykanin w odpowiedzi uniósł brwi, a jego oczy błyszczały, prawdopodobnie z szansą na rozzłoszczenie George'a. Ale zamiast tego po prostu uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Do zobaczenia na lodzie, George! - powiedział z udawanym brytyjskim akcentem, po czym głośno wyszedł z pomieszczenia.

Chłopak prychnął w odpowiedzi, ponownie pocierając dłonią twarz. Zapowiadał się długi sezon.

Zanim zdążył skończyć wiązać sznurowadła, zza stoiska z szafkami dobiegł inny głos:

- Cóż... to było interesujące.

Głowa George'a poderwała się do góry. Nawet nie zauważył, że był tu ktoś jeszcze. Spojrzał w poprzek, by zobaczyć niższego mężczyznę, którego widział wcześniej na lodzie. Był on przeciętnym łyżwiarzem, ale było jasne, że miał pasję do tego sportu i George to szanował.

- Potrzebujesz czegoś? - zapytał, przechodząc od razu do rzeczy, ponieważ brakowało mu energii, by krążyć wokół tematu.

Mężczyzna uniósł brwi.

- Jestem Quackity, Alex Quackity - powiedział.

- Ok... - odpowiedział George, a jego oczy wyraźnie wskazywały, że mężczyzna powinien już przejść do rzeczy.

- Cóż, po prostu pomyślałem, że może chciałbyś zaprzyjaźnić się z kimś z tej okolicy - odpowiedział szybko, nieśmiało drapiąc się po głowie.

George skrzywił się lekko, zastanawiając się, jak uprzejmie odrzucić ofertę.

- Ja... ja naprawdę nie szukam przyjaciół, przepraszam - powiedział, wstając szybko, gotowy do odejścia.

- Czekaj! - mężczyzna złapał go za ramię. - A gdybym powiedział ci, że nasza przyjaźń może być korzystna dla nas obu...

- Jak to? - George zmarszczył brwi, odwracając się.

- Cóż, wyraźnie potrzebujesz pomocy w radzeniu sobie z konkurencją, a ja jestem najlepszym człowiekiem do tego zadania! - powiedział jasno.

- W niczym nie potrzebuję pomocy. I jak mógłbyś w ogóle pomóc? - zmrużył oczy.

Quackity przewrócił oczami.

- Och, błagam... właśnie słyszałem tę rozmowę. Nie radzisz z nim sobie! - George otworzył usta w proteście, ale mężczyzna kontynuował. - A poza tym jestem tu prawie tak długo jak Dream. Jestem najlepszym człowiekiem, jakiego masz, jeśli chodzi o zdobywanie wewnętrznych informacji o innych, których wyraźnie potrzebujesz.

Brązowooki potrzebował sekundy na przetworzenie tego, co mężczyzna proponował. To prawda, mógł skorzystać z pomocy w kontaktach z innymi, zwłaszcza, jeśli chodzi o Dream'a. I przypuszczał, że nie zaszkodzi mieć tutaj jakiegoś przyjaciela, a mężczyzna najwyraźniej kochał ten sport tak samo jak George, więc nie wydawał się być najgorszym towarzystwem. Chłopak ponownie zmrużył oczy na mężczyznę.

- No dobra... ale co ty dostaniesz w zamian?

- Czy to nie oczywiste? - zaśmiał się. - Będę mógł się pochwalić, że przyjaźnię się z nowym, przystojnym, brytyjskim kolesiem!

George przewrócił oczami na jego słowa.

- Będę żałował tego później - powiedział sam do siebie.

- Więc... zgadzasz się? - spytał Alex, podnosząc głowę w górę.

- Tak Quackity, zgadzam się.

- Super. To będzie nasz najlepszy sezon, zaufaj mi George! - uśmiechnął się, owijając rękę nad ramieniem swojego nowego przyjaciela, kiedy wyszli na zewnątrz. - Więc wy Brytyjczycy lubicie kawę? Bo znam świetne miejsce na tej ulicy!

George westchnął w środku.

To na pewno będzie długi sezon.

𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐳 𝐥𝐨𝐝𝐮 [𝐝𝐫𝐞𝐚𝐦𝐧𝐨𝐭𝐟𝐨𝐮𝐧𝐝]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz