33.

713 61 35
                                    

Kiedy Piotr rano wszedł do biura, zaskoczył Alkę. Przyjechał w nocy, pociąg się opóźnił i dotarł do azylu po północy. Nie uzgodnił z nią wcześniej swojego przyjazdu, bo albo on nie miał czasu na rozmowy albo ona.
Teraz więc, kiedy wszedł do biura, zobaczył ją pochłoniętą czytaniem dokumentów. Skupiona, nawet nie zareagowała na skrzyp drzwi.

- Chcesz kawy? - zapytał, jakby nigdy nic.

- Chcę - powiedziała w zamyśleniu, potem jednak dotarło do niej. Skoczyła na równe nogi i roześmiała się:
- Siadaj, ja ci zrobię. Musiałeś przyjechać w nocy, jesteś zmęczony - krzątała się wokół czajnika.

- Dobrze, że jesteś - popatrzyła na niego z wdzięcznością i nadzieją. - Już chwilami nie mam siły - przyznała, kiedy popijali kawę.- Tych spraw jest zbyt dużo, a ja mam tylko dwie ręce i jedną głowę - pożaliła się.

-Od teraz będzie nas dwoje - zapewnił Piotr. - Co prawda teraz przyjechałem tylko na kilka dni, potem muszę wracać i pokończyć sprawy w miasteczku, ale możesz na mnie liczyć. A Karol ci nie pomaga? - zawiesił głos.

Popatrzyła na niego ze smutkiem:
- Karol to pieśń przeszłości. Odszedł, jak się dowiedział, czyją jestem siostrą. Odszedł nie tylko ode mnie ale i z fundacji.

Wziął ją w ramiona i przytulił:
-Przykro mi. Myślałem, że się dobrze rozumiecie.

Oparła głowę na jego piersi:
- Też tak myślałam. Ale przestraszył się Stingera. Nie wiem, czy on się bał, że Stinger zrobi mu krzywdę? Czy wstyd mu się przyznać do takiego, nazwijmy go, szwagra? A poza tym niezbyt sprawdzał się w roli ojca, nawet zastępczego. Chciał, żebyśmy się spotykali oboje, bez małej. Początkowo to nie było tak widoczne, a zresztą na początku wydawało się normalne. Ale znaliśmy się już rok, po takim czasie robi się pewne ustalenia. A on owszem, na randki, do klubu, na spacery, ale tylko ze mną. Nie będę z kimś, kto nie akceptuje mojej córki - powiedziała dobitnie.

- Masz rację - potwierdził. - Dlatego teraz będziemy w azylu we dwoje, odciążę cię, będziesz miała czas na odpoczynek i na ewentualne nowe znajomości.

Sprzątając kubki po kawie nie zauważył przebiegłego spojrzenia, jakim Alka go obdarzyła.

Trzy dni minęły pracowicie. Piotr zrobił sporo rzeczy, które sobie zaplanował i jeszcze więcej tych, które wyszły "w trakcie". Udało mu się też zapewnić nowego psychologa na miejsce Karola.
Sporo czasu poświęcił Izie: rozmawiał z nią, pożyczał jej książki, pomagał jej w lekcjach. Od kiedy Iza uciekła, nastąpiła reforma edukacji i gimnazjum w tej chwili niewiele znaczyło. A za kolejny rok - będzie znaczyło jeszcze mniej. Dlatego postanowił, że przez ten czas pomoże jej opanować zaległy materiał ze szkoły średniej.

Kiedy Iza skończy 18 lat, będzie mogła szybko nadrobić przynajmniej część straconych lat. Żałował, że dziewczynka teraz nie może chodzić do szkoły, nie tylko z uwagi na nadrabianie materiału, ale przede wszystkim z powodu braku socjalizacji.

Przebywanie tylko w azylu, z dorosłymi, często zdemoralizowanymi kobietami to nie był najlepszy patent wychowawczy dla nastolatki. Przydałoby jej się grono przyjaciółek, kolegów, kogoś na jej poziomie.
"Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma" - pomyślał, doceniając fakt, że dziewczynka nadal pozostaje z nimi i nie próbuje uciekać.

Iza odżyła przez te dziewięć miesięcy, stała się spokojniejsza, weselsza i bardziej ufna. Przestała się bać, że Piotr zgłosi jej pobyt na policję. Coraz więcej czasu spędzała we wspólnych częściach azylu, bawiąc się z dziećmi, pomagając w kuchni czy na stołówce. Często brała dyżury "czystosciowe" za inne współmieszkanki, sprzątając podłogi, łazienki, schody. Chętnie pomagała przy przygotowywaniu posiłków i podczas sprzątania po nich.

Miłość na krawędzi. W małym miasteczku i nie tylko / 18+ / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz