Wyszedł z gmachu sądu i zatrzymał się. Jak zwykle, na schodach czekali dziennikarze. Widząc go, ruszyli w jego stronę, podsuwając mu mikrofony i wykrzykując pytania. Jego adwokat uciszył reporterów i obwieścił:
- Proszę państwa, sąd przed chwilą uniewinnił mojego klienta ze wszelkich zarzutów, przepraszając go za niedogodności, których ta sprawa mu przyczyniła. Zasądzono mojemu klientowi tytułem strat moralnych dwa miliony złotych, płatnych solidarnie przez pięć największych spółek medialnych, działających lokalnie, regionalnie i na skalę ogólnopolską, które w okresie upublicznienia sprawy naruszały godność i uczciwość mojego klienta. Ponadto decyzją sądu, mój klient skorzysta z prawa do zapomnienia, więc radziłbym państwu oszczędnie zdawać relacje z dzisiejszej rozprawy. Proszę się do mnie zwrócić o odpis wyroku, jeśli będzie to państwu potrzebne. Natomiast pięć koncernów medialnych, w tym państwa pracodawcy, otrzymają go od sądu z nakazem natychmiastowej wykonalności. Dziękuję za uwagę - i przytrzymując klienta za ramię, skierował go po schodach w dół.Piotr odetchnął z ulgą dopiero, kiedy znalazł się we wnętrzu samochodu:
- Dziękuję, mecenasie - uśmiechnął się do towarzysza.Adwokat uśmiechnął się również:
- Mówiłem ci, że cię z tego wyciągniemy. Pamiętaj, że masz przyjaciół. A ta sprawa była tak głupia i dęta, że trzeba było ją zakończyć szybko i z przytupem. Szybko - żebys mógł zamknąć sprawę i zostawić za sobą, z przytupem - żeby pokazać ludziom, że nie wolno rzucać oskarżeń ot tak sobie.
- Dobrze, że mam przyjaciół - powtórzył Piotr. - Ta sprawa pokazała, że mam ich niewielu. Za to wypróbowanych....
- Teraz już możesz odetchnąć. W mediach będzie cisza, o resztę sam zadbam. Te sępy zapłacą ci za szkody moralne, będą też musiały usunąć twoje dane z archiwów. Przynajmniej do poziomu absolutnego nierozpoznania. Dam ci znać. A ty teraz odpoczywaj i nabieraj sił, bo ta sprawa mocno cię przeczołgała.- To prawda, muszę odpocząć. - przyznał Piotr. - Dajcie mi parę dni, a potem zapraszam na dobrą kolację w knajpie. Ciebie i Sebastiana.
- Chętnie skorzystam - uśmiechnął się adwokat.
Piotr wysiadł z samochodu pod blokiem, pożegnał się z rozmówcą i wszedł do klatki. Wjechał windą na piąte piętro i wszedł do mieszkania. Rzucił się na fotel z zamiarem nie wstawania z niego przez najbliższe parę godzin.
Niestety, kwadrans później ktoś zadzwonił do drzwi. Piotr nie zamierzał otwierać, ale ten ktoś za drzwiami był uparty. Zgrzytając zębami poszedł otworzyć.Za drzwiami stał wysoki, postawny blondyn z szerokim uśmiechem. Podał gospodarzowi torbę z logo dużego sklepu z alkoholami. W torbie zagrzechotały butelki:
- Byłem pod sądem. Andrzej dobrze się spisał - blondyn wszedł za gospodarzem do mieszkania. - Mówił, że mamy dać ci parę dni na lizanie ran. Ale nie pozwolę ci przechodzić przez to samotnie.
Szybko rozstawił na ławie butelkę z whisky, paluszki, krakersy i inne przekąski. Piotr podał szklaneczki i nalał.Rozsiedli się a następnie przybysz wzniósł toast:
- Za całkowite zakończenie sprawy. Niech szybko odejdzie w niepamięć.
Stuknęli się szklankami. Przez chwilę sączyli whisky w milczeniu, pogryzając słonymi przekąskami. Piotr doceniał, że przyjaciel był z nim w tej chwili. Obaj milczeli a mimo to Piotr czuł wsparcie kolegi. Znali się od tak dawna i tak dobrze, że nie musieli rozmawiać, żeby się zrozumieć.Dopiero po którejś szklaneczce, gdy pierwszą butelkę zastąpiła druga, Piotr odezwał się:
- Sebastian, dzięki za wsparcie. Naprawdę doceniam.Przybysz uśmiechnął się:
- Drobiazg, brat. Zrobiłbyś dla mnie to samo.... Tak jak powiedział Andrzej, sprawa zakończona. Zostaw ją za sobą i odpocznij przez parę dni. Śpij, pij i nie myśl. A potem rozejrzyj się, pozbieraj aktywa i wracaj do życia.
- Aktywów to ja nie mam już zbyt wiele - skrzywił się Piotr. - Dyrektor szkoły już sugerował, że powinienem rozejrzeć się za inną pracą.-Już cię osądzili? - rozsierdził się Sebastian. - To może czas przyjrzeć się szkole, jeśli z dętych powodów, nie popartych wyrokiem sądu, zwalnia świetnego nauczyciela.... Dawno u nich nie było kontroli? Prasa się nie interesowała?
- Daj spokój, Seba - łagodził przyjaciel. - Rozumiem. Na siłę nie będę im się wpychał....
Siedzieli i pili do późnej nocy. W zasadzie pili do późnej nocy, ale siedzieli do rana. Żaden z nich później nie potrafił powiedzieć, który usnął pierwszy. Faktem jest, że obaj przespali na fotelach całą noc.***
Ranek zaczął się dla nich koło południa. Majowe słońce bezlitośnie świeciło i drażniło oczy. Gardła piekły, głowy bolały.
- Zasłoń te żaluzje, bo oczy mi wyskoczą - jęknął Sebastian.Piotr spełnił życzenie kolegi a potem poszedł do kuchni i przyniósł dwie butelki wody. Jedną podał przyjacielowi, a drugą otworzył sam i prawie całą wypił duszkiem:
- Dobrze, że nie mam kota - westchnął. - Przynajmniej nie tupie....Roześmiali się. Poranny kac po nocnym piciu to było coś, co kiedyś przydarzało im się dość często, kiedy dzielili ten sam pokój w akademiku.
"Tylko wtedy nie było nas stać na whisky, używaliśmy tańszego alkoholu: piwa, taniego wina, wódki" - pomyślał Piotr.Po skończeniu studiów rozeszli się w różne strony, różne środowiska, więc i pijackie nasiadówki zdarzały im się dużo rzadziej.
Po kolei wykąpali się, żeby zmyć z siebie zapach całonocnego picia. Ale na śniadanie żaden z nich nie miał siły.....
Kiedy już doszli jako tako do siebie, Sebastian zaproponował:
- Przyjedź do mnie. Nikt cię tam nie zna, to małe miasteczko, żyje głównie lokalnymi plotkami. Odpoczniesz i zastanowisz się, co chcesz dalej robić.- Może przyjadę - przytaknął Piotr. - Przyda mi się zmiana klimatu. Za parę dni. Odprowadzę cię - dodał, widząc, że przyjaciel się zbiera do wyjścia.
Na dworzec główny nie było zbyt blisko, ale z chęcią się przeszli, zmuszając nadwerężone niewygodą ostatniej nocy kończyny do ruchu.
Idąc ramię przy ramieniu stanowili interesujący widok: dwóch niespełna trzydziestolatków, obaj wysocy i przystojni. Blondyn z zielonymi oczami był trochę mocniej zbudowany. Jego niewątpliwym atutem był szeroki, zaraźliwy uśmiech, który rzadko schodził mu z twarzy.
Drugi był szczupłym, eterycznym brunetem z dłuższymi włosami i błękitnymi oczami. Typem urody, trochę zbyt delikatnej jak na mężczyznę, przypominał gwiazdorów filmów z gatunku young adult. Dopełnieniem wyglądu był marzycielski wyraz bladej, pociągłej twarzy. Wyglądał jak mroczny anioł bądź wampir z popularnych wśród młodzieży seriali. Obaj razem stanowili niezwykle przyjemny widok. Nic więc dziwnego, że mijające ich nastolatki posyłały im zalotne spojrzenia.
Rozstali się na peronie. Kiedy ściskali się na pożegnanie, Sebastian powtórzył:
- Nie męcz się tu. Daj sobie trzy dni góra a potem przyjedź. Bo ja po ciebie przyjadę - zagroził i wsiadł do pociągu.Piotr odprowadził wzrokiem niknący pociąg i westchnął.
Bał się uwierzyć, że ta sprawa jest zakończona. Kosztowała go mnóstwo zdrowia, emocji i zszarganą opinię. I prawdopodobnie utratę pracy.Gdyby nie wypróbowani przyjaciele z czasów studenckich, Sebastian i Andrzej, z pewnością zakończyłaby się zupełnie inaczej. Obaj przyjaciele zrobili wszystko, co mogli, żeby go ratować.
Sebastian był dziennikarzem, kiedyś w Poznaniu, teraz w małym miasteczku gdzieś na wschodniej ścianie. Z czasów poznańskich zostało mu sporo znajomości w różnych kręgach, od medialnych poprzez różne sfery półświatka aż do poznańskiej policji.
Andrzej był adwokatem, mimo młodego wieku i stosunkowo niewielu lat pracy miał już spore doświadczenie. Był uważany za wschodzącą gwiazdę poznańskiej palestry a w przyszłości za następcę najbardziej znanych adwokatów.
Obaj przyjaciele zrobili wszystko, żeby mu pomóc. Nigdy w niego nie zwątpili. Jeden i drugi rzucili na szalę swoją wiarygodność - dziennikarską i adwokacką - żeby wyplątać Piotra z kłopotów.
Sebastian poruszył wszelkie możliwe kontakty medialne i policyjne, Andrzej skonstruował genialną linię obrony. Obaj czuwali nad nim jak kwoki i jastrzębie, broniąc jego niewinności.
Zdawał sobie sprawę, że bez nich jego sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Wiedział, że nigdy im się nie odwdzięczy.
Pomyślał, że jest niewiarygodnie zmęczony. W tej chwili marzył już tylko o jednym - spać, spać, spać....
CZYTASZ
Miłość na krawędzi. W małym miasteczku i nie tylko / 18+ / ZAKOŃCZONE
ChickLitSeria #malemiasteczko cz.2. Czasami, żeby ocalić siebie, trzeba uciec z dużego miasta do małego miasteczka. Czasami można przez przypadek zrobić komuś ogromną krzywdę. Czasami można się zakochać. Życie nastolatków i dorosłych bywa skomplikowane. Ja...