Rozdział I 3 I Sekret Florence

28 4 3
                                    

Jeden moment może czasami przesądzić o całym życiu. Dla Ivy właśnie taki był tamten pamiętny dzień. Nic już nie było takie samo po zabójstwie księcia w które próbowano ją wrobić. Beztroskie dzieciństwo zostało brutalnie przerwane. Od tej pory życie Ivy zawsze już dzieliło się na „przed" i „po". Przestała już być tą samą osobą. Tak jak wcześniej, choć nieśmiała, to nadal pełna życia, tak potem wypruta z emocji i chłodna w obejściu. 

Inne dzieci nie chciały się z nią już bawić. Cała sympatia na dworze wyparowała w mgnieniu oka. Mimo, że dowody na jej niewinność istniały, krzywda już się stała. Nie pomagał też fakt, że jej rodzina pochodziła z Iratrazy. To był tylko kolejny powód, żeby dręczyć Ivy. Nie zrobiłaś tego, to fakt, ale zapewne brałaś udział w przygotowanych. I choć wyrosła na całkiem ładną kobietę nie miała powodzenia ani wśród mężczyzn, ni wśród innych dam dworu. Przez wiele lat czuła się jakby dryfowała pod wodą i nie mogła przebić głową jej powierzchni. Desperacko starała się złapać oddech, lecz bezustannie tonęła, cały czas na nowo. 

Wiele dni spędziła nad małym marmurowym pomnikiem starając się pozbierać myśli. W miarę jak dorastała stawały się coraz bardziej i bardziej gorzkie. Sama nie wiedziała, ile czasu spędziła wpatrując się w pozłacane litery na nagrobku. Dlaczego ona? Dlaczego właśnie ona, a nie ktoś inny? Dlaczego ktoś wpadł na tak okropny pomysł?

Dziś jednak przyszła się pożegnać. Być może tylko na chwilę, być może na zawsze. Czas pokaże. Tym razem wybierała się za morze. Została zaproszona na dwór jednego z zamorskich państw, Siaatry, z czego bardzo się cieszyła. „Znaleźć się daleko stąd" brzmiało tak pięknie... Najpewniej i tak nie miała czego szukać w Avelynar. Czuła się tu, tak bardzo nie na miejscu, jak tylko się dało. Zawsze czuła się trochę jak pomiędzy młotem i kowadłem. Jej ojciec pochodził z Iratrazy, a na swój tytuł lorda zasłużył udawadniający swoją wartość samemu królowi. Jej matka z kolei pochodziła z Avelynar. W domu często kłócili się o kwestie polityczne. Szczególnie po ostatniej wojnie.

Stosunki dwóch państw już wcześniej nie były kolorowe. Wszystko zaczęło się od masakry na dworze królewskim Iratrazy. Zginęło wtedy wielu ważnych polityków, członków rodziny królewskiej, a także ambasadorów zza morza, którzy właśnie wtedy przebywali w pałacu. Oficjalnie była to sprawka jakiegoś nieznanego sprawcy. Społeczeństwo Iratrazy domagało się odpowiedzi, a przede wszystkim działania. Nie było jednak dowodów na to, żeby zbrodni miał dokonać Avelynar. Sprawa nie obeszła się jednak bez echa, a napięcia rosły. Księżniczka Iratrazy, Jasnowidząca Louise odrzuciła oświadczyny ówczesnego króla Avelynar, a jej naród głośno jej przyklasnął. Wszyscy uważali, że to czysta zniewaga, prosić kogoś o rękę a kilka dni później, mordować tej osobie rodzinę i przyjaciół. Nawet jeśli nie było na to dowodów, wszyscy wiedzieli swoje.

Napięcie rosło przez wiele miesięcy... W tym czasie król Aveylnar zdążył poszukać sobie inną żonę i spłodzić z nią dziecko i zginąć w niefortunnym wypadku, który zdaniem Ivy mógł nie być tylko wypadkiem. I wtedy przyszedł czas na ruch Iratrazy.

To co działo się po śmierci księcia było w istocie straszne. Konflikt, który od długiego czasu wisiał w powietrzu w końcu ukazał się w pełnej krasie. Krwawe bitwy odbywały się głównie na morzu choć nie brakowało też lądowych starć. Zginęło wiele niewinnych istnień, a już szczególnie prześladowani byli wszyscy ci którzy przejawili jakiekolwiek oznaki nie bycia ludźmi. W pewnym momencie przestało się liczyć, czy ktoś jest krasnoludem czy człowiekiem z mocami. Wszyscy byli łapani i mordowani. Namiestnik Avelynar, a właściwie już nowy król, postanowił wyplenić magię ze swojego państwa. Przecież, gdyby nie magia, jego bratanek ciągle by żył, prawda? Ivy tego nie wiedziała. Tyle rzeczy mogło potoczyć się inaczej.

Królewska KołysankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz