Rozdział 17 - Inicjacja

47 4 1
                                    

Hermiona obudziła się wtulona w Dracona, ale była wyjątkowo wdzięczna za to, że był blisko niej, bo ciepło jego ciała umożliwiło jej uspokojenie oddechu po przeżytym koszmarze. Jeszcze  bardziej odczuwała uderzenia gorąca, gdy blondyn zaspanym głosem przywitał się przeciągłym "dzień dobry" i pocałował ją w czoło. Instynktownie zapytał, na co ma ochotę zjeść na śniadanie, więc kiedy dostał informację zwrotną o naleśnikach, to od razu zwlókł się z łóżka. W tym czasie Hermiona obiła się małym palcem o paczkę stojącą na podłodze, gdy podnosiła się z posłania. Podjęła ją i zeszła z nią na dół do kuchni, która znajdowała się naprzeciwko antresoli:

- Mój tato rozdaje prezenty? - zdziwiła się na widok napisu "Szkarłatna Perła" i rozpakowała zawartość - Tu jest coś napisane.

- Młoda kobieta w recepcji mi to dała. Nie wiem, co oznacza ten numer. Identyfikator? - odpowiedział Draco, który właśnie wykładał naleśniki z patelni na talerz. 

"Anabelle White, nr 61920944"

- Tu jest jej imię i numer telefonu, więc oczekuje pewnie, że do niej zadzwonisz. 

- Niby w jakiej sprawie miałbym do niej dzwonić? - parsknął śmiechem siadając do stołu.

-  Może urzekły ją twoje platynowe włosy? - przejechała palcami po jego bujnych włosach, a on zamknął oczy z przepełniającej go błogości.

- Niewykluczone, ale stawiałbym, że zasługa leży w moim niepowtarzalnym uroku osobistym - odpowiedział dziarsko, łapiąc jej opadającą dłoń, na której złożył czuły pocałunek.  Szarpnął mocniej, aby usiadła mu na kolanach, ale dziewczyna wyrwała się i usiadła na swoim krześle. 

- i zarówno w niewątpliwej skromności - zasugerowała w żartach Hermiona.

- Dlatego się nią zbytnio nie afiszuję - westchnął ostentacyjnie, następnie nałożył jej naleśniki i polał syropem klonowym, a potem podał jej talerz - Czuję się, jakby czas zwolnił przez to, że nie używamy magii.

- Czasami przydaje się taki detoks

- Czy ja wiem? Trochę irytuje, kiedy jesteś mały bez możliwości udogodnień w gnieździe szarańczy - wypalił przeżuwając kęs naleśnika.

- Czyżby Draco Malfoy zaczął w końcu dostrzegać problemy małostkowych mugoli? - zauważyła Hermiona, a chłopak spoważniał.

- Może tak, może nie - wzruszył ramionami. 

Po śniadaniu wstali z miejsc i zanieśli talerze do zlewu, gdzie Draco zaoferował, że pozmywa. 
- Mogę spróbować pogadać z twoja mama - zaproponował Draco opierając się o ścianę i obserwując, jak dziewczyna nakłada buty w przedsionku.
- Nie, to muszę być ja, na wypadek, gdyby trzeba było oddzielnie zaaranżować spotkanie. Lepiej, żeby nie wiedzieli, że się znamy
- Masz rację 
- Przygotuj sobie scenariusz wywiadu z moim tata - poinstruowała wstając z pufy - Poćwicz na głos kwestie i...
- Wiem, jak się do tego przygotować, spokojnie. Nie jestem Ronem, któremu trzeba wszystko tłumaczyć - podszedł do niej bliżej, życząc jej powodzenia i składał jej pocałunki w momencie, gdy chciała dopowiedzieć kolejne pouczenie, ale zamiast tego je odwzajemniła.
- Cześć - rzuciła na pożegnanie i zamknęła drzwi.

*** 

Kiedy znalazła się wewnątrz biblioteki, była świadkiem ciekawej rozmowy pomiędzy matką a jej koleżanką. Rodzicielka zdradziła jej, że pragnie obejrzeć spektakl w Operze, ale nie ma pieniędzy na bilet, bo musiała pożyczyć znajomej część jej wypłaty.

- Przecież mój tato idzie na ten sam spektakl! Ona musi tam pójść! 

Hermiona odłożyła książkę na półkę i starała wyjść niepostrzeżenie z biblioteki, gdzie mogła udać się na przystanek. Upał doskwierał wszystkim oczekującym na tramwaj, dlatego Hermiona pomyślała o tym, żeby schłodzić się zaklęciem, ale przypomniała sobie, że różdżkę ma w mieszkaniu, a nawet jeśli mogłaby ją użyć, to blokował ją Namiar. Wyciągnęła ulotkę, którą otrzymała od nieznajomego w drodze do biblioteki i zaczęła się nią wachlować. Po pięciu minutach razem z innymi weszła do środka pojazdu, który nie miał klimatyzacji, dlatego mogła poczuć jak górna część sukienki przylega jej do ciała. Całe szczęście, że musiała podjechać tylko kilka przystanków, więc za niedługą chwilę, ponownie już mogła zaczerpnąć świeżego powietrza.  Akurat obok Opery znajdował się bankomat, z którego wypłaciła większość swoich oszczędności, które miała na całe życie. A następnie udała się do środka budynku, aby kupić bilety w kasie.  Ucieszyła się na widok automatów, bo mogła swobodnie wybrać miejsca bez kontaktu z drugim człowiekiem. 

Dramione: The Pure-Blood PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz