Rozdział 2

214 14 2
                                    


Harry domknął drzwi w przedziale i usiadł naprzeciwko dwójki swoich najlepszych przyjaciół.

- Myślałem całą noc o tej sprawie z Malfoy'ami - zaczął Harry.

- Myślałem, że ten temat jest już dawno skończony - westchnął Ron.

- Nie daje mi spokoju pewna rzecz. Lucjusz Malfoy jest w Azkabanie...jest śmierciożercą... - zastanawiał się głośno Harry.

- Do czego zmierzasz? - spytał Ron, który lubił odpowiedzi bez owijania w bawełnę.

- Draco może być jednym z nich - stwierdził Harry.

- Draco? Chyba sobie żartujesz. On? – parsknął śmiechem Ron.

- Niedaleko pada jabłko od jabłoni... – powiedział Harry.

- Ale jabłko ktoś może podnieść z ziemi - przyznała Hermiona.

- A potem ubić na kwaśne jabłko! - zaśmiał się Ron zaciskając mocno swoją pięść.

- Skończcie już z tym jabłkiem wreszcie - oburzył się Harry - W takim razie, po co im ta wielka szafa, która mogłaby spokojnie pomieścić ludzi wielkości Hagrida? Przecież wszyscy dobrze wiemy, że Borgin i Burkes posiadają podejrzane przedmioty w swoim sklepie...

- Podejrzane czy nie, ale otaczanie się takimi badziewiami to jest akurat w stylu Dracona – wzruszył ramionami Ron – Jedynie co mnie zastanawia to to, jak wielki musi być ich dom, żeby pomieścić tak wielką brzydką szafę...

Hermiona uśmiechnęła się pod nosem na wspomnienie dworu Malfoy'ów.

- A ty co się tak uśmiechasz? Chyba nie uważasz, że ta szafa to najnowszy krzyk mody, co? - zauważył Ron, który od jakiegoś czasu przyglądał się przyjaciółce, będąc ciekaw, co o tym wszystkim myśli Hermiona.

- Niee, ja tylko. Ja tylko Yyy... Też tak uważam, że nie mają stylu – ocknęła się z głębokich przemyśleń, po czym szybko zrehabilitowała się - Skoro Draco wraca do Hogwartu, gdzie będzie pod czujnym okiem Dumbledore'a, to nie ma bata, żeby knuł coś niedobrego! Bo jednak nie oszukujmy się, Draco czy ktokolwiek inny nie byłby w stanie oszukać najpotężniejszego czarodzieja w świecie magii!

- Dokładnie – potwierdził Ron, który w tym samym czasie rozpakował sobie lizaka i niechlujnie wsadził go sobie do buzi, przy tym dodając - Nie masz się czym martwić, Harry

Harry nie wyglądał na przekonanego, ale nie zamierzał dalej drążyć tego tematu z przyjaciółmi. Zresztą nie miał żadnych dowodów, żeby im to przedstawić, jedynie co miał to przeczucie, które kazało mu coś sprawdzić, dlatego wyszedł z przedziału w momencie, gdy jego przyjaciele zajęli się swoimi sprawami. Ron właśnie wyciągnął z plecaka planszówkę, która po użyciu odpowiedniego zaklęcia zmieniła się w ekran z grami. Hermiona obserwowała bajeczny krajobraz, malujący się za oknem pociągu. Kolorowe liście zwiastowały o nadejściu złotej jesieni, która kojarzyła się jej z gorącym kubkiem kakao, z zapachem pergaminu i aromatycznymi świeczkami oraz z dotykiem mięciutkiego kocyka leżącego na fotelu przy rozgrzanym kominku w dormitorium Gryfonów. Zamknęła oczy i wróciła wspomnieniami do wydarzeń z odległej przeszłości.

Była małą dziewczynką, ganiającą wtedy za swoim beztroskim króliczkiem, który uciekał tak szybko, że nie była w stanie go złapać. Nie mogła używać magii, więc musiała polegać wyłącznie na swoich mugolskich zdolnościach, które później przydały jej się w adaptacji do warunków w mugolskim przedszkolu. Przedszkolanki zauważyły, że dziewczynka rozwija się znacznie szybciej niż jej rówieśnicy. Szybko opanowała umiejętność pisania i czytania, w przeciwieństwie do jej rówieśników, którzy byli na etapie pisania literek z alfabetu.

Dramione: The Pure-Blood PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz