Rozdział 6

55 4 1
                                    

Hermiona siedziała na grubym kocu pod drzewem na skutej lodem ziemi. Jej oczy same kleiły się do snu, ale ciepły kubek gorącej czekolady ogrzewał jej dłonie, a aromat przyjemnie drażnił jej nozdrza, nie pozwalając uciąć sobie drzemki. Na nogach leżała jej ulubiona książka o historii zakazanej miłości dwóch kochanków z Indii, pochodzących z całkowicie różnych klas społecznych. Zimny powiew wiatru drażnił jej skostniałe od mrozu policzki, więc wyczarowała bańkę grzewczą, która pokryła przestrzeń jej koca.

- Bu!

- Nie strasz mnie, myślałam, że to szmalcownicy – wzdrygnęła się, gdy usłyszała głos wyłaniający się tuż zza drzewa, na którym się opierała.

- Nie przejmuj się, to tylko ja, zagorzały śmierciożerca – zażartował Draco, a potem wyciągnął pojemnik, z którego wydobywał się piękny zapach kurczaka, ziemniaków i sałatki – Trzymaj, to dla Ciebie. Mogę usiąść?

- Pewnie, siadaj - rozłożyła koc, żeby blondyn mógł usiąść obok niej. Nagle poczuła woń męskich perfum, które wąchała razem z Ginny u Madame Sephore, podczas gdy pomagała jej w wyborze prezentu na dzień chłopaka. Akurat chciały je kupić, ale były stanowczo za drogie.

- Jak wam poszła misja? - zaczął.

- Nijak. Skończyło się to tylko na tym, że potrzebuję teraz nowej różdżki - odsłoniła mu połamane części różdżki Pottera.

- Jak ty to zrobiłaś? - wytrzeszczył oczy.

- Walczyliśmy wczoraj z Nagini - westchnęła - i chciałam teleportować siebie i Harry'ego, ale niechcący usiadłam na różdżce podczas lądowania.

Draco zaczął się śmiać i dostał lekkie szturchnięcie w ramię.

- To nie jest śmieszne! – śmiała się Hermiona.

- Owszem, jest. Istnieje tyle sposobów na zniszczenie tej różdżki, ale ten jest zbyt...

- mugolski? Może szlamerski? - zakpiła.

- Chciałem powiedzieć zwyczajny, ale widzę, że dobrze wiesz, co chciałem powiedzieć – wywrócił oczami.

- Nie, Draco, to nie tak. Za często tego słuchałam przez wiele lat... No wiesz..., że – urwała, nie wiedząc co dalej chciała powiedzieć.

- Myślałem, że ważne jest to, co tu i teraz, a nie to, co było kiedyś...

- Ja po prostu nie potrafię o tym zapomnieć – poczuła się niezręcznie, że poruszyła w ogóle ten temat.

- Ja też nie – ściszył głos do szeptu, bo nie mógł poradzić sobie z napływem emocji, które przez wiele lat wypierał ze świadomości.

- Czy udało Ci się coś załatwić? – zmieniła nagle temat.

- Rano jestem umówiony na rozmowę z Peny'm Perksem, który ma mi coś interesującego do przekazania.

- W takim razie powinieneś się wyspać - zauważyła Hermiona, która spojrzała na zegarek.

- Nie mogę zasnąć w namiocie...

- To spróbuj położyć się tutaj - zaproponowała i wskazała miejsce na swoich nogach. Kiedyś tak leżeli razem z Ronem i Potterem i to nie wydawało się dla niej aż takie dziwne, ale w stosunku do Draco poczuła się niezręcznie zważywszy na to, że dopiero co odnowili kontakt.

- Ale obudź mnie, kiedy zacznie widnieć – powiedział, a potem ułożył głowę na jej udach i upewniając się, czy jej wygodnie, swobodnie wyprostował nogi i zamknął oczy.

Hermiona, w tym czasie, próbowała skupić się na lekturze, ale czując ciężar na nogach przypominający jej kto właśnie leży tuż obok niej, nie mogła skupić się na tym, co czyta. Włosy blondyna były tak gęste i opadały luźno na materiał jej spodni, że nabrała ochoty, aby je przeczesać palcami. Wiedziała jednak, że nie może tego zrobić, ponieważ gdyby się obudził to nie miałaby sensownego wytłumaczenia, dlaczego dotykała go po włosach, gdy spał. A zresztą poczuła dziwny opór w swojej świadomości, że Dracona nie może traktować tak samo jak Rona, ale nie za bardzo wiedziała, jak wytłumaczyć tę różnicę. Co jakiś czas chłopak mamrotał coś pod nosem, co pewnie oznaczało, że coś mu się śni.

- On nic nie kombinuje! On nic nie kombinuje! Przecież nie zasnąłby tu ze mną... 

Po chwili przemknęła jej przez głowę kolejna myśl:

- Przecież to nic nie znaczy. Może chce poznać nasze plany a potem je zdradzić, a ja, tępa idiotka, łyknęłam to jak pelikan... Bo był moim przyjacielem z dzieciństwa

- Stop! Hermiona znowu mu nie ufasz! 

Potrząsnęła głową, by wrócić myślami na ziemię i teraz faktycznie zabrała się za czytanie książki, co jakiś czas rozglądając się, czy w pobliżu nikogo nie ma. Las był wyjątkowo spokojny o tej porze i nie zapowiadało się, że nastąpi nalot jakiś istot żywych. Jedynie czego można było się spodziewać to szukających pożywienia jeleni i ptactwa. Nagle Draco odwrócił się w jej stronę i mogła zobaczyć jego spokojną twarz podczas snu. Obserwowała, jak w spokojnym rytmie unosi się jego klatka piersiowa i słyszała jak miarowo oddycha.

Wygląda tak bezbronnie - pomyślała.

Instynktownie chciała wyciągnąć dłoń, by go pogłaskać po twarzy, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Wróciła do czytania kolejnych rozdziałów, licząc, że bohaterka w tym opowiadaniu przeżyje bardzo ciekawą historię, która odwróci jej uwagę od tego, co się właśnie dzieje. Zauważyła, że zaczyna się rozjaśniać na dworze, więc postanowiła obudzić chłopaka.

- Draco - delikatnie zawołała jego imię, ale chłopak ani drgnął - Draco

Draco nadal spał. Dziewczyna potrząsnęła nim za ramię, a ten od razu otworzył oczy.

- Nie chcę! – wymamrotał coś pod nosem, a kiedy jego wzrok wyostrzył się i zorientował się, gdzie właściwie się znajduje, dodał - Trochę mi się przysnęło

- Ale to chyba dobrze? - upewniła się.

- Dobrze - westchnął i rzucił okiem na książkę, która leżała obok dziewczyny- Widzę, że jesteś w swoim żywiole!

- Dostałam ją w testamencie od Dumbledore'a.

Chłopak obejrzał książkę z każdej strony.

- Mama czytała mi ją do snu, gdy byłem dzieckiem. Ale to, że dostałaś ją od Dumbledore'a to rzeczywiście zastanawiające. Jesteś może w ciąży?

- Nie! - zaśmiała się - Kojarzysz opowieść o trzech braciach?

- A kto ich nie zna?

- Myślisz, że one istnieją?

- Insygnie? Sam nie wiem... To tylko bajki – wzruszył ramionami, kiedy poprawiał sobie skarpetki.

- Ale Harry ma pelerynę niewidkę - zauważyła.

- To tylko jedna z Insygni i wcale nie przesądza o niczym - machnął ręką - Wątpię, żeby istniała najpotężniejsza różdżka w świecie czarodziejów, bo od dawna byśmy o niej słyszeli. Tak samo z kamieniem...A teraz zamiana - wypalił tak nagle, przez co dziewczyna spojrzała na niego pytającym wzrokiem, po czym dodał- Przyda Ci się odrobina snu, skoro jesteś mózgiem całej grupy. Obawiam się, że Potter może nie udźwignąć tego ciężaru

- Bez przesady, Harry daje sobie świetnie radę – zaśmiała się.

- Doprawdy? Jeszcze mi powiesz, że on to wszystko wyczarował... Uwierzyłbym, gdybym nie miał wglądu w twoją różdżkę – usiadł obok niej i spojrzał w jej oczy.

- Była potrzebna odrobina pomocy z mojej strony, to fakt, ale.... – urwała onieśmielona jego spojrzeniem.

- Dlatego teraz nastała Twoja kolej, by się zdrzemnąć, a ja wtedy będę patrolował teren.... – poprawił koc i rozprostował nogi, by tym razem to ona zdrzemnęła się na jego nogach. Czuła przepływ dreszczy, kiedy chłopak odgarniał jej włosy, które wchodziły mu w książkę. Było to tak kojące, że po chwili usnęła.

Dramione: The Pure-Blood PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz