Rozdział 18

49 4 1
                                    

Spektakl Black Swan skończył się się równo o godzinie 20:00. Hermiona i Draco siedzieli tuż za rodzicami Hermiony, dlatego mieli ten komfort, że mogli podsłuchać skrawek rozmowy pomiędzy nimi i śledzić wzrokiem każdy ich ruch.  Intensywne światło oświetliło właśnie salę, a przymocowane po bokach schodków diody, wskazywały drogę do drzwi wyjściowych. 

- Radzę chwilę poczekać. Przedrzeć się przez ten dziki tłum to utkwienie w próżni niecierpliwości  - zasugerował mężczyzna, kiedy zrobiło się lekkie poruszenie w sali ku drzwi -  Przepraszam, czy my się przypadkiem nie znamy?

- Wie Pan co? Odniosłam podobne wrażenie.  Nazywam się Monika Wilkinson, może to mówi coś Panu?

- To ciekawe, ja jestem Wandell Wilkinson, ale nie przypominam sobie nikogo o podobnym imieniu w mojej rodzinie - zmarszczył brwi. 

- Ja tak samo - zawahała się, ale spytała - A kim jest Pan z zawodu?

- Dentystą. A Pani? 

- Jestem bibliotekarką - ściszyła głos do szeptu ze wstydu. 

- Całkiem przyjemna praca w otoczeniu papierowych przyjaciół. Przynajmniej nie użera się Pani z roszczeniowymi ludźmi - westchnął mężczyzna.

- Często Pan tu przychodzi?

- Prawie codziennie. Mam bardzo stresującą pracę, choć mogłoby się wydawać inaczej, a występy niezmiernie mnie odprężają.

- Chyba można powoli się już zbierać - zauważyła kobieta patrząc na opróżniające się już wyjście z sali. 

- Tak, racja - potwierdził mężczyzna. 

Hermiona i Draco słysząc całą rozmowę postanowili, że również wstaną, aby nie zgubić ich z oczu, ale odczekali chwilę, aby państwo spokojnie zeszli na dół i skierowali się na długi hol otoczony drzwiami z rekwizytami, pokojem socjalnym i garderobą. Blondyn założył kaptur na głowę, żeby mężczyzna go nie poznał.

- Przepraszam! - krzyknęła Hermiona próbując dorównać szybkim krokom Dracona oraz rodziców, a państwo odwróciło się do nich. 

- Ty przeprowadzałeś dzisiaj ze mną wywiad! - zauważył mężczyzna. 

- A Ty  regularnie odwiedzasz bibliotekę od kilku dni - zauważyła kobieta. 

- Tak, to ja oferowałam Pani ten bilet w prezencie - odrzekła Hermiona z nadzieją w głosie, że ten gest będzie pozytywnie odebrany.

- Dlaczego? - zdziwiła się kobieta.

- Wyjaśnimy państwu w środku - zaproponował Draco wskazując pobliskie drzwi z rekwizytami.

- Nie mam czasu. W domu czeka na mnie narzeczona z pyszną kolacją - wytłumaczył mężczyzna.

- Ale to sprawa życia i śmierci - poinformował chłopak.

- Skoro syn prezydenta miasta z Anglii tak mówi - westchnął mężczyzna.

- Poważnie Pan myśli, że taka szycha jak prezydent chciałaby czegokolwiek od tak szarego człowieka, jak Pan, a nie mówiąc już o mnie?

- Wypraszam to sobie, niedługo napisze publikację naukową na temat ortodoncji w Harvardzie! - bronił się mężczyzna. 

- Wiem, że Pani też pisze książki i są świetne! - próbowała ratować sytuację Hermiona, która zdawała sobie sprawę, że ta historyjka była naciągana, a poza tym zdawała sobie sprawę, że Draco niewiele wiedział o świecie mugoli i mógłby ich nieświadomie wkopać. 

- Skąd Pani to wie? Dziele się z tym, tylko z nielicznymi - wytrzeszczyła oczy niepokojąc się dziwną obsesją dziewczyny. 

- Od Matta - pobladła na twarzy.

Dramione: The Pure-Blood PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz