Rozdział 5

67 6 1
                                    

Las był pogrążony w kompletnej ciszy, gęstej mgle i lepkiej wilgoci. Brakowało tu jedynie śpiewu ptaków, które przeszkadzałyby mieszkańcom lasu w błogim śnie przez nieboskłon. Hermiona obudziła się o 4:00 w nocy, więc na wschód słońca musiała trochę poczekać. Nie pamiętała niczego, co się wydarzyło w Malfoy Manor po torturach i jakim cudem Harry'emu udało się ich uratować. Początkowo myślała, że to był sen, ale zakwasy po czarnomagicznych zaklęciach dawały o sobie znać. Zdała sobie sprawę, że nie ma już sensu leżeć w łóżku, więc postanowiła zrobić sobie kawę i przygotować plan kolejnej misji. Nasypała sobie dwie łyżeczki ulubionej kawy espresso i zalała ją wrzątkiem. Uwielbiała nad życie kawę latte, ale obecnie dostęp do mleka był dość ograniczony i musiała zadowolić się jedynie małą czarną. Niosła kubek do wspólnego salonu i miała zamiar położyć go na komodzie, kiedy usłyszała znajomy męski głos, przez który o mało co nie wylałaby całej zawartości napoju na podłogę:

- Zawsze tak wcześnie wstajesz?

Dziewczyna nie mogła uwierzyć własnym oczom, kto siedzi na jej fotelu.

- Co ty tutaj robisz? - powiedziała, że zdumieniem dziewczyna, nie kryjąc swojej reakcji przed samym Draconem Malfoy'em. 

- Zupełnie nic nie pamiętasz? - podniósł jedną brew

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Zupełnie nic nie pamiętasz? - podniósł jedną brew.

- Gdybym pamiętała to bym cię o to nie pytała - wywróciła oczami.

- Fakt - westchnął - Razem z Potterem przetransportowaliśmy cię tutaj, po tym, jak moja ciotka Cię torturowała. Straciłaś przytomność na bardzo długi czas...

- A ty tu jesteś, bo?

- Bo jestem Informatorem i obecnie nie mam lepszego zajęcia? - jego policzki zarumieniły się.

- Naprawdę?! - zrobiła wielkie oczy ze zdumienia.

- Opadła szczęka, co Granger?

- Nie spodziewałam się...

- że Informatorem będzie tak arogancki i bezczelny dupek jak ja? - zadrwił i rozsiadł się wygodnie na fotelu.

- Chyba też byś się zdziwił, gdybym znalazła się w szeregach śmierciożerców, nie zważając już na moje pochodzenie...

- Przynajmniej wśród śmierciożerców nie patrzyliby na ciebie jak na jakiegoś wyrzutka

- Fałszywa aprobata wcale nie jest lepsza – stwierdziła Hermiona.

- Ale brak zaufania wśród sojuszników też dobrze nie wróży - stwierdził, po czym szybko zmienił temat - Jak na bazę polową to nie macie tutaj aż tak złych warunków. Spodziewałem się, że będzie tu o wiele gorzej

- Owszem, mieliśmy do dyspozycji namiot Rona - kiedy to powiedziała blondyn parsknął śmiechem - ale w końcu wzięliśmy namiot państwa Blacków.

Dramione: The Pure-Blood PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz