Prolog

356 19 1
                                    

 

Dwie kobiety ubrane w czarne szaty skradały się między budynkami przy ulicy Spinner's End. Ewidentnie nie chciały być przez nikogo zauważone. 

- Czy na pewno możemy mu zaufać? - odezwała się kobieta z kręconymi, ciemnymi włosami, sięgającymi aż do pasa, ubrana na czarno w obcisły gorset. Jej chód był dynamiczny, niezdarny, ale za to bardzo zdecydowany, przez co ledwo doganiała ją wysoka kobieta z platynowymi włosami z czarną grzywką. Gdy zbliżały się do celu, nałożyły kaptur.

- Czarny Pan mu ufa - odezwała się blondynka.

- Czarny Pan się myli. Przyjdzie co do czego i znów ucieknie

- Nie mamy innego wyjścia - odezwała się i stanowczo zapukała do drzwi.

Po kilkunastu sekundach w drzwiach stanął wysoki, średniej postury mężczyzna z posępnym wyrazem twarzy. Gdy tylko je rozpoznał, bez słowa wpuścił je do środka.

Blondynka usiadła na fotelu, a jej towarzyszka  tym czasie przeglądała różne figurki, znajdujące się na półce, wraz z książkami. Gospodarz nie wydawał się wzruszony tym, że naruszano jego prywatną przestrzeń.

- Nie powinnam tu przychodzić - przerwała ciszę blondynka.

- Do rzeczy! – odezwała się jej towarzyszka.

- Czarny Pan zabronił mi o tym mówić...

- Skoro Czarny Pan tak powiedział, to musisz uszanować jego decyzję. Poza tym, nie tylko Tobie zakazał o tym mówić...- odezwał się mężczyzna, dając jej znać, że wie o czym mówi.

- Tobie?! Czarny Pan powiedział TO Tobie? - zdziwiła się brunetka i wzięła do ręki szklaną szkatułkę, którą obracała w dłoni.

- Tak, mi we własnej osobie. To dowodzi temu, że mi ufa, w przeciwieństwie do Ciebie – zamilkł - Odłóż to na miejsce, zanim coś stłuczesz

Kobieta demonstracyjnie odłożyła przedmiot na swoje miejsce. Początkowo chciała się z nim podroczyć, ale bardziej była zaciekawiona tym, co ma do powiedzenia. Bacznie obserwowała mężczyznę, by wychwycić jakiś podstęp.

- Dumbledore jest potężnym czarodziejem i tylko głupiec, by to kwestionował. Skoro mi nie ufasz, to tylko oznacza, że bezbłędnie odegrałem swoją rolę. Tak dobrze, że zwiodłem największego czarodzieja w magicznym świecie!

- Doprawdy? Skąd wiemy, że znowu nie stchórzysz i wrócisz do niego jak zbity kundel? - zakpiła brunetka.

- Ja ci ufam, Severusie - powiedziała smutno blondynka.

Brunetka odwróciła się w kierunku siostry i wytrzeszczyła szeroko oczy.

- To powodzenia dla Ciebie i dla Dracona - odezwała się wyraźnie akcentując ostatnie słowo.

- On jest taki młody... Wiesz, że nie lubię nikogo prosić o żadną przysługę... Chcę tylko spokoju dla swojej rodziny! Draco ma całe życie przez sobą... – załkała blondynka.

- Narcyzo, nie zmienię woli Czarnego Pana, jeśli o to Ci chodzi. Ale może uda mi się pomóc Draconowi? – zaproponował Snape.

- Mmm...To są tylko puste słowa... - syknęła brunetka - Niech złoży Wieczystą Przysięgę!

Narcyza wysłała Snape'owi błagalne spojrzenie.

- Niech Ci będzie Bella - odezwał się po długim namyśle i wyciągnął dłoń przed siebie.

Narcyza bez wahania zrobiła to samo, więc Bellatrix wyciągnęła swoją różdżkę i skierowała ją w ich stronę.

Narcyza: "Severusie, czy przysięgasz, że będziesz strzegł mojego syna Dracona, kiedy będzie próbował spełnić wolę Czarnego Pana?"

Severus: "Przysięgam."

Narcyza: "I jeśli okaże się to konieczne..., jeśli Draconowi się to nie uda... czy przysięgasz, że dokończysz dzieła, które Draconowi zlecił Czarny Pan?"

Severus: "Przysięgam."

Bellatrix rzuciła zaklęcie, które oplotło ich dłonie smugą światła w trwały supeł. Nie byłaby sobą, gdyby na sam koniec nie roześmiała się w szyderczy sposób. 

Dramione: The Pure-Blood PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz