Rozdział 12 Retrospekcja II

98 4 3
                                    

Hermiona nie zmrużyła oka przez całą noc po rozmowie z Malfoy'em. Wiedziała, że to nie był dobry pomysł, ale była tak zalana w drobny mak, że nie myślała nad konsekwencjami tego, co robi. Siedziała na łóżku i zauważyła, że jej współlokatorki jeszcze spały. Wyciągnęła ręce po lusterko i zobaczywszy swoje odbicie, prawie nie upuściłaby szkiełka na podłogę. Wory pod oczami odstraszyłyby nawet umarlaka, który pewnie zastanawiałby się, czy nie spotkał swojej bratniej duszy za grobu. Powiew zimnego powietrza przypomniał jej, że otworzyła okno w nocy i kiedy postanowiła je zamknąć, zobaczyła, że śnieg pięknie iskrzy od promieni słonecznych, a jezioro jest pokryte twardą skorupą lodu. Wzięła głęboki oddech i poczuła ścisk w żołądku świadczący jedynie o skutkach spożywania alkoholu dnia poprzedniego oraz dopadającym ją głodzie.

Zeszła do Wielkiej Sali pół godziny wcześniej niż zwykle i dostrzegła kilkoro uczniów z Ravenclaw, Hufflepuff, Slytherin, z kolei przy stole Gryffindoru nikt nie siedział. Nałożyła sobie zestaw sałatek z kabanosem, bułeczkę z nutellą oraz tosty. Do sali powoli wchodzili inni uczniowie, w tym także wygłodniali jak lew Gryfoni. Na horyzoncie pojawił się Ron i Harry, którzy byli wyraźnie czymś poruszeni, a kiedy zobaczyli swoją przyjaciółkę, kończącą już jedzenie sałatki, uśmiechnęli się do niej nerwowo.

- Cześć, wcześnie wstałaś. Smacznego! - przysiadł się Harry.

- Dzięki Harry. Jak nastoje przed meczem? - spytała się ciepło.

- Dobrze, ale muszę Ci coś powiedzieć po meczu

- Daj spokój, Harry - ponaglił go Ron, który przez swoją bladą skórę przypominał nieboszczyka, aniżeli zawodnika Quidditcha.

- Co wy przede mną ukrywacie? - zaniepokoiła się dziewczyna.

- Nic ważnego - wydukał Ron.

Nagle Harry pokazał fiolkę z płynnym szczęściem, a potem szybko schował ją do swojego plecaka.

- Wypij to, poczujesz się lepiej - Harry wskazał na sok z pomarańczy.

- Dzięki – rudowłosy nie zastanawiając się zbytnio, pochłonął sok jednym tchem.

- Zwariowałeś? To oszustwo! - wydała z siebie stłumiony krzyk.

- Zawsze można było rzucić czar Confundus, co? - szepnął do przyjaciółki, na co ta spojrzała na niego z wyrzutem.

- To co innego, Harry! To nie był mecz! - oburzyła się

- Spokojnie, nie wlałem mu tego – powiedział, w tym czasie Ron był zagadany z Lavender.

- A on myśli, że to wypił - westchnęła z ulgą.

Po śniadaniu wstała prosto do swojego dormitorium, żeby przyszykować się na wyjście na trybuny. Otworzyła swoją szafę zastanawiając się w co ma się ubrać. Postanowiła wybrać swój czarny sweterek i ciemne jeansy wraz z kremowym płaszczem, bo za oknem panował siarczysty mróz. Usta podkreśliła zmysłową czerwienią, która pasowała do jej delikatnej urody i pięknie zadbanych kasztanowych włosów. W dodatku popsikała się perfumami, przez które pachniała tak słodko prawie jak cynamonowe ciastko. W salonie czekał już na nią Neville, który zwykle towarzyszył Hermionie i Ronowi podczas wszystkich meczów Quidditcha. Teraz na trybuny udawali się sami, bo Ron grał w roli obrońcy. Usiedli na wolnych miejscach, widząc, że inni uczniowie stoją już przy barierkach z wielkimi transparentami. Na wieży zasiadła już cała kadra nauczycieli.

„Do hymnu" - krzyknął speaker, a po chwili wszyscy wstali z miejsc i zaczęli śpiewać pieśń. Następnie odbył się pokaz na miotle przygotowany przez drużynę akrobatyczną. Po krótkim wstępie artystycznym zawodnicy ustawili się na swoich pozycjach czekając na odliczanie i wystrzał z armaty, a kiedy to już się stało, Zabini szybko ruszył w stronę tarczy przeciwnika, aby być gotowym na bezbłędny rzut do tarczy. Niestety ścigający z przeciwnej drużyny szybko pogonili chłopaka na swoją połowę, przejmując kafel. I tak właśnie w ciągu zaledwie kilku minut zdobyli punkt dla Gryffindoru. Hermiona podążała wzrokiem za zielonymi i czerwonymi mundurkami jakby właśnie oglądała wyścig latających szczurów, ale cały czas zastanawiała się, co miał do powiedzenia jej Harry. Ostatecznie walka dobiegła końca, która przyniosła sukces dla drużyny Gryffindoru, co spowodowało, że napełnieni radością Gryfoni ruszyli prosto do swojego pokoju wspólnego, aby świętować ich wygraną. Przeniesiono stół na sam środek, na którym położono alkohol i przekąski prosto ze sklepu u Freda i George'a, a wokół niego dosunięto sofy. Hermiona zauważyła, że Lavender nie mogła powstrzymać się od zachwytu, mówiąc swoim koleżankom o Ronie. W końcu drużyna Gryffindoru przekroczyła właz, co wywołało gromkie brawa i osobiste gratulacje skierowane do zawodników, a Rona nawet wzięli na ręce i wykrzykiwali:

Dramione: The Pure-Blood PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz