Hermiona pakowała właśnie myślodsiewnię i kilka fiolek ze wspomnieniami do małej torebki, uprzednio rzucając na przedmioty zaklęcie pomniejszające. Chodziła ze spakowaną torebką od momentu, kiedy pojawiła się w Norze i nie zamierzała tracić czasu na rozpakowywanie jej, bowiem zawsze było ryzyko, że siły nieczyste będą próbowały splądrować doszczętnie mieszkanie Weasley'ów. Za pół godziny miał odbyć się ślub Fleur i Billa, lecz znaczna większość zaproszonych gości zadeklarowała, że jednak nie przybędą na tą uroczystość, bo wraz z powrotem Voldemorta zaczęto bać się także Harry'ego Pottera, jakby jego obecność miała zaraz ściągnąć na siebie widmo Czarnego Pana i jego popleczników. Oczywiście nikt mu z grzeczności o tym nie powiedział.
Hermiona nakładała obcasy, kiedy dobiegł z dołu głos Freda:
-Czy ktoś zapraszał tutaj Ministra Magii?
- Percy! Maczałeś w tym palce? – zaśmiał się George.
Harry, Hermiona i Ron wychylili głowy ze swoich pokojów i dali sobie znać, żeby zejść na dół.
- Dzień dobry – przywitała się trójka przyjaciół z urzędnikiem, który widocznie ich oczekiwał.
- Dzień dobry. Przyszedłem do państwa z ostatnią wolą Dumbledore'a i listem dla pana Pottera
- Dobrze, w takim razie przejdźmy do salonu – Ron poprowadził ich prosto na szeroki narożnik - Proszę usiąść
- Nie będę zajmował wam dużo czasu, bo słyszałem od Artura, że dzisiaj macie państwo wesele. A więc, Dumbledore podarował pannie Granger tę starą książkę, panu Weasley'owi pochłaniacz światła na te mroczne czasy, a pana Pottera obdarował złotym zniczem - wyczarował nagle trzy pakunki, które pofrunęły w stronę adresatów.
- A miecz? Należy teraz do... - wtrąciła się Hermiona.
- Ministerstwa
- Jak to?! - oburzył się Ron i Harry, natomiast Hermiona wbiła nerwowo wzrok w zwitek pergaminu, który trzymał w dłoni urzędnik.
- Może wyjaśnienie znajduje się właśnie tutaj? – wskazał na list i podał go Potterowi.
- Ale...
- Ja nic państwu na to nie poradzę – uśmiechnął się krzywo – To wszystko co miałem Wam przekazać. Czy mógłbym skorzystać z waszego kominka? Będzie znacznie szybciej niż miałbym teleportować się na zewnątrz
- Pewnie – westchnął Ron i zaprowadził go do kuchni.
- Miłej zabawy – spojrzał na nich ostatni raz i szybko teleportował się przez kominek.
Harry rozwinął pergamin i użył zaklęcia „Muffliato", żeby nikt go nie podsłuchał i zaczął czytać.
„Drogi Harry Potterze,
Ten list napisałem na wypadek, gdybym jednak nie dożył VI roku Twojej nauki w Hogwarcie. Chciałbym Ci jednocześnie pogratulować i podziękować za cierpliwość podczas wydobywania cennych sekretów od profesora Slughorna. Ale to nie koniec niespodzianek, które dla Ciebie przygotowałem! Chciałbym, żebyś wiedział, że w Zakonie Feniksa działa pewien Informator - tak go nazwę - który gra na dwa fronty. Bądź cierpliwy i uważny. Ujawni się w odpowiednim momencie! Pod żadnym pozorem nie szukaj jego/jej na własną rękę, bo możesz tylko zaszkodzić powodzenia misji!
P.S. Pewnie nie będziesz zadowolony z tego obrotu spraw, ale Zakon Feniksa zostanie przepisany na Twoje nazwisko. Jeśli zrzekniesz się praw własności, to Zakon Feniksa będzie należeć do Bellatrix, a tego raczej byśmy nie chcieli, prawda? Tak samo skrzat gospodarza jest teraz do Twojej dyspozycji.
CZYTASZ
Dramione: The Pure-Blood Prince
FanfictionVoldemort ponownie zaciska złowieszczą pętle wokół świata mugoli i czarodziejów. Coraz więcej ludzi znika w podejrzanych okolicznościach. W końcu uczniowie przekonują się, że nawet Hogwart nie jest bezpieczną przystanią. VI rok jest trudny dla uc...