Rozdział 21 - Ostatnia szansa

48 1 2
                                    

Draco zdawał sobie sprawę, że powinni zjawić się w Anglii już następnego poranka, aby rzucić zaklęcie Reobliviate na rodziców Hermiony, ale sytuacja skomplikowała się do tego stopnia, że państwo Granger nie chcą już z nimi rozmawiać. Na dodatek Hermiona czuła się coraz gorzej, bo doświadczała zaników pamięci i nie wiedziała nawet, kim są Harry i Ron, lada chwila i zapomni też o nim, a on o niej. Przypomniał sobie, gdy jako młody wyrostek nazywał ją szlamą, bo chciał przypodobać się kolegom i ojcu, i nagle zrobiło mu się głupio.
- Jak dobrze, że nie słyszała, co mówiłem do Crabbe'a i Goyle'a w Pokoju Wspólnym Slytherinu, że kolejną ofiarą Bazyliszka będzie Hermiona. Wtedy Crabbe i Goyle jakoś dziwnie się zachowywali, jakby chcieli mi przywalić. Zupełnie jak nie oni... - zamyślił się Draco - To raczej niemożliwe, żeby...Na pewno nie
Zdążył się przyzwyczaić do tego, jak w nocy zabierała mu kołdrę na swoją połowę i musiał delikatnie zawalczyć o swój skrawek materiału, przeciągając go na swoją stronę; kiedy przewracała się na bok i czuł przypadkowe muśnięcie jej ciała o jego tors oraz wtedy, gdy mógł obserwować spokojny wyraz jej twarzy podczas snu. Po krótkim bujaniu w obłokach otworzył notes w jednorożce i rozpisał wszystkie możliwe scenariusze wydarzeń, które przyszły mu na myśl:
"Scenariusz nr 1: nachodzenie rodziców w miejscu pracy i w miejscu zamieszkania"
Draco niechętnie kończąc pisać tę myśl, doszedł do wniosku, że nie ma to żadnego sensu, skoro wcześniej nic to nie dawało, a jeszcze by tego brakowało, żeby wyjechali poza obszar swojego domu.
"Scenariusz nr 2: Poprosić koleżankę z pracy o zaaranżowanie spotkania"
Draco był sceptyczny wobec tego pomysłu, bo koleżanka z pracy pewnie już dawno opowiedziała Monice o nowej plotce, w której gra główną rolę, z kolei Anabelle nie chce go już widzieć na oczy, pomijając już to, że zajęłoby to dużo czasu.
- Chyba wiem, co należy zrobić - powiedział sam do siebie i spojrzał na tajemnicze pudełko leżące na szafce. Podszedł na górę, aby spojrzeć ostatni raz na Hermionę, która zapadła w głęboki sen. Dał jej buziaka w czoło, przykrył ją kołdrą i mimowolnie powiedział do niej, zdając sobie świetnie sprawę, że tego nie usłyszy:
- Chciałbym spędzić z tobą każdą minutę życia, ale nie uda się, jeśli Tobie pozostało o wiele mniej niż mi.
- Co ja wygaduję? Od kiedy jestem...taki wrażliwy? Takie uczucia to słabość, którą trzeba wyplenić z zarodka, zanim wyrośnie wielki...korzeń...kwiat... Gdyby nie spała, to nie powiedziałbym tego. Po wszystkim wszystko wróci do normy i zapomnimy o sprawie - myślał gorączkowo, gdy wychodził z mieszkania.
Całą drogę maszerował jak na ścięcie, zdając sobie sprawę, że to jego ostatnia szansa. Modlił się w duchu, żeby oboje byli w mieszkaniu, bo nie uśmiechało mu się biegać po całym mieście w poszukiwaniu dwóch zagubionych duszyczek. Najpierw udał się do domu Moniki, ponieważ wydawała mu się bardziej opanowana. Przy wejściu do klatki siedzieli mężczyźni w podartych ubraniach, a każdy z nich trzymał butelkę piwa i ruskie fajki. Złowrogo łypali w stronę Dracona, który starał się zamaskować strach przed potężniejszymi od siebie przeciwnikami.
- Co tu robisz, pięknisiu? - zaczepił jeden.
- Prawdziwi mężczyźni nie farbują włosów, bo to pedalskie - odezwał się drugi.
- A wiesz, co się robi z takimi ciepłymi chłopakami?
- Sprzedaje się solidne manto
Całe szczęście, że drzwi do klatki były otwarte, bo Draco mógł szybko wślizgnąć się do środka i udać się na górę, gdzie zapukał do drzwi pod numerem trzynaście, a chwilę później wychyliła się z nich kobieta, trzymając zielone jabłko w dłoni.
- Znowu ty... Wynoś się stąd i nie nachodź mnie już nigdy więcej! - krzyknęła i próbowała zamknąć drzwi, kiedy Draco podstawił stopę, aby je zablokować.
- Muszę Pani wyjawić prawdę, ale najpierw musi mnie Pani wpuścić - powiedział błagalnym tonem.
- Powtarzasz to od tygodnia, ale już się nie nabiorę na te Wasze sztuczki. Kate mnie poinformowała, że mam córkę, Hermionę. No wiesz, pamiętałabym, gdybym faktycznie kiedykolwiek rodziła. Nieważne. Wiesz, ile ja się wstydu przez Was najadłam?
- Jakkolwiek głupio to nie brzmi, to Hermiona jest Pani córką, ale w innym życiu.
- Chyba sobie żartujesz. W jakim innym życiu? - oburzyła się kobieta - Czy ty się czegoś naćpałeś?
- Wiedziałem, że Pani mi na słowo nie uwierzy - westchnął i zdając sobie sprawę na co się naraża, wyciągnął różdżkę, demonstrując kobiecie pokaz latających ulotek, ogłoszeń i kluczy. Początkowo kobieta wpatrywała się w latające przedmioty z tępym wyrazem twarzy, ale potem przeniosła wzrok na chłopaka w wyraźnym szoku.
- Dobra, wchodź
- Dziękuję - odrzekł Draco, który po chwili zdjął skórzaną kurtkę i zawiesił ją na wieszaku w holu korytarza.
- Chcesz coś do picia?
- Nie, dziękuję. Jedynie, o co bym prosił to numer do Wandella. On też musi wysłuchać, to co mam do powiedzenia...
Kobieta wskazała mu kanapę w salonie, gdzie może odpocząć, a sama udała się do przedsionka, aby zadzwonić do przychodni. Rozmowa trwała krótko i ze słów Moniki dało się wywnioskować, że powinni się spodziewać Wandella za 20 minut. Przez ten czas Draco i Monika siedzieli w kompletnej ciszy naprzeciwko siebie. Kobieta nie odzywała się na wypadek, gdyby chłopak chciał rzucić w nią zaklęcie, natomiast Draco nie mógł uwierzyć, że kobieta nie próbuje uciekać ani wzywać służb z powodu odwiedzin "szaleńca" w jej mieszkaniu. Czy pokaz zaklęć będzie na tyle wystarczający, aby przekonać Grangerów, że Hermiona jest ich córką?
W końcu po 20 minutach można było usłyszeć pukanie do drzwi, a później nerwowy głos Wandella w holu i w momencie, kiedy zobaczył chłopaka siedzącego na sofie, poważnie się zirytował.
- Tylko po to mnie tu ściągnęłaś? Nie mam już sił do tej chorej sprawy!
- Nie, to ważne. Chłopak ma nam coś ważnego do powiedzenia!
- Już bredzisz jak potłuczona, zresztą tak jak oni!
- Nie, gdy potrafi to... Pokaż mu chłopcze!
Draco zademonstrował im pokaz palących się gazet na stoliczku. Przed oczami stanął mu obraz, jak szef Departamentu Przestrzegania Praw Czarodziejów otrzymuje wniosek o użycie zaklęć w obecności mugolów, za które grozi mu do 2 lat więzienia w Azkabanie. Kara zaostrzyła się po panowaniu Voldemorta, kiedy ze swoimi poplecznikami zdominowali świat zwykłych ludzi. Aż do tej pory odpowiednie służby zajmują się wyczyszczaniem pamięci mugolom. Jeszcze, gdy jego ojciec się dowie, że jego pierworodny syn chwalił się magią przy mugolach, to wyrwie sobie chyba wszystkie włosy, by nikt go nie posądził o pokrewieństwo z synem. Na samą myśl o zdenerwowaniu swojego ojca, polepszył mu się humor.
- W sumie dwa lata to jest nic w porównaniu do życia bez Hermiony - pocieszył się Draco.
Mężczyzna nie mógł uwierzyć własnym oczom i wydukał:
- Długo to razem przygotowaliście? - widząc zmieszanie na twarzach rozmówców - No, te pokazy pirotechniczne?
- To jest jakiś absurd, nic takiego nie przygotowałam! A zresztą, sam niedawno urzekł mnie latającymi kartkami i kluczami! - wrzasnęła oburzona kobieta, a mężczyzna nagle zamilkł, marszcząc brwi.
- Mam już tego dość! Zgłaszam to na policje. Może skończy się to całe wasze nachodzenie - mężczyzna chciał wykonać telefon, ale wtrącił się Draco
- Niech Pan tego nie robi! I tak mam już problemy z Ministerstwem Magii za używanie zaklęć w obecności mugola!
- Mugola? - zdziwił się Wandell
- Osoba niemagiczna. Ja i Hermiona jesteśmy czarodziejami - zaczął Draco, ale nagle usłyszał:
- Czarodziejami? Chyba chciałeś powiedzieć "magikami". Tutaj takich pełno, a ich sztuczki nie robią na mnie żadnego wrażenia! A Ty, Moniko, dałaś się znowu wkręcić w ich głupie gierki!
- Kolejny dowód mojej słuszności może kosztować mnie kolejne dwa lata więzienia, jak nie całe życie! - westchnął Draco - Musi mi Pan uwierzyć na słowo, że czarodzieje istnieją, chodzą do szkoły magii w Hogwarcie i mają nawet swoje Ministerstwo. A jak Pan myśli, dlaczego żadnego czarodzieja nie widzieliście na własne oczy, skoro mają taką potęgę?
- W takim razie po co "czarodziejom" tacy przeciętni zjadacze chleba jak my?
- Potrzebujemy was... bo jesteście rodzicami Hermiony, choć tego nie pamiętacie, bo wymazała wam pamięć. I w tym jest problem
- Kochana z niej córeczka - zadrwił Wandell.
- Czemu to zrobiła? Wstydziła się swoich zwyczajnych rodziców? - spytała zawiedziona Monika.
- Zrobiła to...z... miłości - wydukał nie wiedząc jak szybko streścić cały rok intensywnych wydarzeń
- Z miłości - parsknął Wandell - Gdzie popełniliśmy błąd, że nasza córka okazuje nam miłość poprzez wymazanie pamięci? A może coś przeskrobała i boi się przyznać?
- W świecie czarodziejów dorwał się do władzy Czarny Pan, który swego czasu zabijał mugoli i czarodziejów z niemagicznych rodzin. Pewnie Pan się domyśla, że Hermiona była wtedy na celowniku śmierciożerców, tym bardziej że przyjaźniła się ze sławnym chłopcem, którego Czarny Pan pragnął zabić
- Zawsze chciałem, żeby moje dziecko obracało się w dobrym środowisku, ale nie aż tak, żeby przepłacała to życiem. Czarodziejom imponują degeneraci, skoro u władzy był morderca niewinnych dzieci? - zadrwił Wandell
- Czemu Czarny Pan chciał zabić niewinnego chłopaka? - spytała się grzeczniej Monika.
- Zagrażał jego pozycji. To długa historia, do opowiedzenia na później przy dobrej herbacie. Chodzi o to, że Hermiona wymazując wam pamięć, zapomniała o tym, że zaklęcie Obliviate ma określony limit czasu życia czarodzieja, jeśli dotyczy ono pokrewieństwa - spoglądając na niepewne miny Grangerów, wyjaśnił - Jeśli w ciągu roku nie uda się przywrócić Wam pamięci to...
- ... nasza córka umrze? Tak jakby nigdy nie istniała... - wtrąciła kobieta.
- Teraz rozumiem, dlaczego tak desperacko chcieliście nas przekonać do wyjazdu - wydedukował Wandell, a Draco przytaknął.
Nastała pomiędzy nimi niezręczna cisza, że jedyne to, co było słychać to kapanie wody z kranu w kuchni.
- Mam rozumieć, że mamy jechać do Anglii i co dalej? - spytał w końcu mężczyzna.
- Musimy znaleźć się w świecie czarodziejów, gdzie na spokojnie będziemy mogli używać zaklęć. Przeprowadzę Was przez portal... do mieszkania niejakiej Tatiany
- Czarodzieje nie zrobią nam krzywdy? - upewnił się Wandell
- Za czasów Czarnego Pana pewnie by Was zabili, ale teraz jesteście chronieni. Mugol w towarzystwie czarodzieja w świecie czarodziejów to zazwyczaj bliska rodzina zwolniona z dochodzenia, ale jest objęta Zmową Milczenia. To takie zaklęcie chroniące przed wyjawieniem tajemnicy o czarodziejach. Wbrew pozorom nie chcemy władać waszym światem, a raczej żyć w zaciszu naszego królestwa nikomu tym nie przeszkadzając - wytłumaczył, kiedy zauważył, że Wandell wyrywa się do odpowiedzi.
- Resztę opowiesz nam po drodze. Zarezerwuję nam bilety. Nie ma co zwlekać - po tych słowach cała trójka zerwała się z kanapy i ruszyła w stronę drzwi.
Draco był niezmiernie wdzięczny, bo nie mieli już żadnych pieniędzy na przeżycie.

Dramione: The Pure-Blood PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz