Rozdział 3.

854 33 6
                                    

Wstał jak zwykle przed piątą rano i pierwsze co zrobił to zszedł do kuchni i zaparzył sobie świeżej mocnej czarnej kawy -Oo tak od razu lepiej- pomyślał, zabrał proroka codziennego, który już był naszykowany na stoliku, usiadł w fotelu i zaczął czytać.Przerwało mu w tym kaszlniecie kobiety.

- Czego chcesz?-Zapytał nie odciągając wzroku od gazety.

-Czemu twoja córka nie wie nic o moim istnieniu?.

-Mówiłem ci abyś nie rozmawiała z Romeną.

-Chyba powinna wiedzieć kim jest jej babka nie sądzisz?

- I co mam jej niby o tobie powiedzieć?. O tym, jak porzuciłaś bycie w rodzie czystej krwi i wystawiłaś swoją rodzinę dla mugola, który i tak nigdy cię nie kochał?. Tak to miałem jej powiedzieć? .-Oznajmił odkładają gazetę i patrząc z uniesioną lewą brwią.

Eileen poczerwieniała ze złości.

- Może i tak, ale w przeciwieństwie do ciebie rodzina i miłość była zawsze na pierwszym miejscu.-Wysyczała w stronę Severusa.

-Proszę cię skończ już to swoje biadolenie na temat miłości. -Odparł przez machając w jej stronę ręką.

-Severusie otrząśnij się masz córkę, którą powinieneś uczyć, pogódź się z przeszłością to nie jest jej wina że Rose nie żyje do cholery. Pokaż jej, że ma w tobie wsparcie i może zawsze na ciebie liczyć, bo ma tylko ciebie. -Powiedziała zdenerwowana kobieta, lecz Snape jedyne co zrobił to wstał z fotela sięgnął po swój płaszcz i wyszedł wściekły z domu.

W całym domu panowała cisza, póki do kuchni nie zeszła szczęśliwa Romena.Przywitała się z kobietą po czym usiadła przy stole.

-Różyczko-Powiedziała dziewczynka a obok niej pojawiła się mała skrzatka w żółtej sukience.

-Tak Pani?.-Zapytała Różyczka.

-Po pierwsze nie mów do mnie Pani tylko Romento, ponieważ jesteś moją przyjaciółką a po drugie chciałabym abyś zrobiła dla mnie naleśniki oraz gorącą czekoladę- Oznajmiła z uśmiechem na twarzy dziewczynka.

- Dobrze Romeno.

W mgnieniu oka obok Romeny stał już talerz z dużą porcją naleśników i kubkiem gorącej czekolady. Dziewczynka pociągnęła nosem, aby zagłębić się w tym, jak, że słodkim zapachu, który roznosił się po całym domu. Z tej agonii wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi, w których zobaczyła swojego ojca bez namysłów wstała z krzesła i podeszła do niego aby się przywitać, lecz on powiedział jej tylko -Dzień dobry - i zniknął za drzwiami swojej pracowni. Romena posmutniała, lecz za wszelką cenę postanowiła spędzić z nim czas, nawet jeśli on tego nie chce.

Weszła więc cichutko do pomieszczenia gdzie wcześniej wszedł jej ojciec . Otworzyła delikatnie drzwi i zaczęła się przyglądać Severusowi, który był skupiony na wrzucaniu jakichś składników do kociołka.

- Nie wiesz,że nie powinno się skradać a tym bardziej podglądać?- Powiedział twardo Severus.

-Tak wiem przepraszam ale byłam bardzo ciekawa co robisz, już nie przeszkadzam, jeszczę raz przepraszam- Gdy już zamykała drzwi usłyszała.

- Już i tak mi przerwałaś więc wejdź.

Dziewczynka podbiegła do ojca i przygadała się co robi lecz blat był zbyt wysoki i za dożo nie widziała. Mężczyzna, gdy to zauważył wziął Romenę na ręce i posadził obok kociołka, aby mogła zobaczyć wszystkie jego ruchy.

-Jak myślisz co to za eliksir?- Zapytał mężczyzna po chwili ciszy patrząc w czarne oczy dziewczynki.

- Sądzę, że jest to hmmm...może wywar żywej śmierci?-Zapytała niepewnie.

-Przekonaj się sama. -Podał jej mały listek po czym dziewczynka wzięła go i wrzuciła do Kociołka ten od razy spalił się na popiół. Była wdzięczna ojcu, że w tak wczesnym wieku potrafiła dobrze czytać i może brać książki od eliksirów z jego kolekcji i je czytać, ponieważ marzyła o tym, aby być mistrzem eliksirów jak jej ojciec i aby był z niej dumny jak nigdy. Jej drugim marzeniem była nauka w Hogwarcie wie o te szkole praktycznie wszystko ponieważ jej ojciec tam pracuje i gdy Dumbledor był u nich na wizycie obiecał, że w jedenaste urodziny otrzyma list, w którym będzie napisane, że niniejszym dostała się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.

Na dworze zaczęło się już ściemniać więc Severus oznajmił Romenie,że za pięć minut będzie kolacja więc ma być już przy stole. Dziewczynka posłusznie wykonała polecenie ojca umyła ręce i następnie usiadła przy stole czekając na jedzenie. Kolacja minęła im w ciszy i spokoju każdy z nich był zajęty własnymi myślami, które kłębiły się w ich głowach. Z tej agonii wyciągnął ich grzmot i padający coraz mocniej deszcz za oknem. Mała Romena wystraszyła się, lecz nie chciała pokazywać przy ojcu, że się boi więc zapytała tylko czy może iść już do siebie do pokoju, gdy dostała pozwolenie odłożyła naczynia do zlewu i szybko pobiegła do siebie.

Zegarek pokazywał druga w nocy a burza pogarszała się coraz bardziej,grzmoty były nie do wytrzymania.Romena schowała się pod kołdrą, lecz nic to nie dało, nie będąc w stanie wytrzymać tego dłużej gdy okropny grzmot uderzył gdzieś nieopodal ich domu szybko zerwała się z łózka i pobiegła do sypialni ojca. Zatrzymała się gwałtownie przed drzwiami i delikatnie zapukała.

- Kogo niesie?- Zapytał mężczyzna.

- Przepraszam tato, ale bardzo boje się tej burzy czy mogłabym posiedzieć z tobą- Zapytała dziewczynka z łzami w oczach.

- Jeśli przestaniesz się mazać to możesz spać na fotelu- Powiedział mężczyzna zakrywający się kołdrą aż po sam swój krzywy nos.

- Dziękuję-. Usiadła na fotelu skuliła nogi do swojej brody i zamknęła oczy, wreszcie zasnęła. Lecz tak przewracała się z boku na bok, że Severus zerwał się łózka podszedł do nie i miał ją już budzić, aby wyrzucić ją do swojego pokoju, lecz gdy zauważył spokojną twarz swojej córki nie mógł tego zrobić za bardzo przypominała Rose. Wziął więc małą na ręce i delikatnie położył ją na swoim łóżku po czym położył się obok niej odwracając się do niej plecami aż nagle poczuł jak Romena przytula się do niego lecz on nic nie zrobił jedynie odwrócił się do niej i przysuną ją bliżej, aby czuć jej łagodny zapach taki sam jak jego zmarłej żony ona też uwielbiała zapach róż. Gdy patrzył tak na nią zdał sobię sprawę, że to teraz jego jedyna rodzina, która mu została i musi o nią dbać tak ja powiedziała mu to jego matka nie może jej stracić załamał by się. Już jedną ważną kobietę stracił ze swojego życia, postanowił, że skoro ma jeszcze miesiąc wakacji przed powrotem do Hogwardu i do tych bałwanów to, że zacznie uczyć swoją córkę przeróżnych zaklęć i odda jej całą swoją wiedzę, jaką posiada, wiedział, że jego córka nie będzie miała z nim łatwo, ale ważne, żeby była nad przeciętnie mądra, gdy przyjdzie czas gdzie i ona trafi do Hogwartu na naukę. Przytulił małą mocniej. Spojrzał na nią ostatni raz i oddał się w objęcia Morfeusza. Zasną, lecz przed oczami jak co noc miał obraz uśmiechającej się Rose.

Kobieta Rodu Snape //Córka Severusa SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz