Rozdział 9

654 23 3
                                    

Romena obudziła się o 9.00,dzisiaj mogła pozwolić sobie na trochę więcej snu niż zwykle. Wstała z kanapy i podeszła do stolika na, którym leżała mała karteczka.

"Jestem na zebraniu. Powinienem wrócić popołudniu, zanieś eliksiry, które wczoraj przygotowałaś do skrzydła szpitalnego".

SS.

Odłożyła kartkę i poszła w stronę pracowni ojca, gdy weszła zauważyła tam straszny bałagan. Wszędzie były porozrzucane stłuczone fiolki, kociołki i składniki mu potrzebne. Romena jedynie wzięła opakowanie z eliksirami i powiedziała, że posprząta jak wróci.

Zaniosła pudełka do salonu i poszła wziąć szybki prysznic. Gdy się umyła założyła czarny golf i czarne dżinsy nie musiała jeszcze chodzić na szczęście w mundurku szkolnym, założyła swoje trampki i wyszła z komnaty ojca. Szła długim korytarzem i podziwiała piękne widoki Hogwartu. Było to bardziej magiczne miejsce niż myślała. Szkocki zamek przykuwał uwagę i czuła się w nim bezpieczna. Gdy znalazła się przed wejściem do skrzydła szpitalnego zauważyła kobietę, niwelet myśląc podeszła do niej.

- Dzień dobry nazywam się Romena Snape, ojciec prosił mnie abym przyniosła potrzebne Pani eliksiry.- Powiedziała z uśmiechem na twarzy.

-Ah tak Snape wspominał, że przyjdziesz połóż je na tamtym stoliku moje dziecko. Nazywam się Poppy  jestem pielęgniarka tutejszej szkoły- Powiedziała układając papiery.

- Miło mi Panią poznać, ale niestety muszę już iść do widzenia.- Kobieta jedynie skinęła delikatnie głową na pożegnanie. 

Gdy wróciła do komnat od razu wzięła się za sprzątanie, stwierdziła, że nie będzie do tego potrzebna jej magia więc zakasała rękawy i po 2 godzinach męczenia się można było ujrzeć totalnie inne pomieszczenie niż parę godzin wcześniej. Była z siebie dumna i miała nadzieje, że jej ojciec to doceni. Zamknęła drzwi do pracowni i poszła usiąść w fotelu przed kominkiem.

- Różyczko.- Powiedziała dziewczyna.

- Tak Romeno.

-Mogłabyś przygotować mi talerz ciastek i mleko proszę.

-Już się robi.

Obok Romeny stała już miseczka z ciastkami i ciepłe mleko. Podczas jedzenia do komnaty wzeszedł jej wściekły ojciec. Podszedł do barku i wyciągnął z niej jedną szklankę i butelkę. Usiadł z zawartością szklanki w fotelu rozpinając przy tym dwa pierwsze guziki swojego surduta i białej koszuli. Romena bała się zadać pytania, lecz gdy Severus zauważył wzrok Romeny na sobie powiedział.

- Kto by pomyślał, że i w tym roku nie przyjmą mnie na stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią .- Powiedział kpiąco dolewając sobie trunku.

- Pamiętaj, że nie możesz się poddawać tato.- Uśmiechnęła się słabo do niego.

- Staram się o ta posadę już 6 lat a on najwidoczniej dalej mi nie ufa.-Zadrwił z Albusa w myślach.

- Czemu miałby ci nie ufać?- Zapytała zdziwiona.

- Są rzeczy, których jeszcze o mnie nie wiesz i miejmy nadzieje, że nigdy się nie dowiesz. Byłaś w skrzydle szpitalnym ?.

- Tak byłam i zrobiłam to co kazałeś.

- A uczyłaś się dzisiaj?.

-Nie.

- Z jakiej racji?, chyba wyraźnie ci mówiłem, że to, że jesteś tu teraz ze mną nie zwalnia cię z obowiązków!.- Krzykną na Romena a ta tylko wzdrygnęła.

Kobieta Rodu Snape //Córka Severusa SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz