Romena obudziła się o 9.00,dzisiaj mogła pozwolić sobie na trochę więcej snu niż zwykle. Wstała z kanapy i podeszła do stolika na, którym leżała mała karteczka.
"Jestem na zebraniu. Powinienem wrócić popołudniu, zanieś eliksiry, które wczoraj przygotowałaś do skrzydła szpitalnego".
SS.
Odłożyła kartkę i poszła w stronę pracowni ojca, gdy weszła zauważyła tam straszny bałagan. Wszędzie były porozrzucane stłuczone fiolki, kociołki i składniki mu potrzebne. Romena jedynie wzięła opakowanie z eliksirami i powiedziała, że posprząta jak wróci.
Zaniosła pudełka do salonu i poszła wziąć szybki prysznic. Gdy się umyła założyła czarny golf i czarne dżinsy nie musiała jeszcze chodzić na szczęście w mundurku szkolnym, założyła swoje trampki i wyszła z komnaty ojca. Szła długim korytarzem i podziwiała piękne widoki Hogwartu. Było to bardziej magiczne miejsce niż myślała. Szkocki zamek przykuwał uwagę i czuła się w nim bezpieczna. Gdy znalazła się przed wejściem do skrzydła szpitalnego zauważyła kobietę, niwelet myśląc podeszła do niej.
- Dzień dobry nazywam się Romena Snape, ojciec prosił mnie abym przyniosła potrzebne Pani eliksiry.- Powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Ah tak Snape wspominał, że przyjdziesz połóż je na tamtym stoliku moje dziecko. Nazywam się Poppy jestem pielęgniarka tutejszej szkoły- Powiedziała układając papiery.
- Miło mi Panią poznać, ale niestety muszę już iść do widzenia.- Kobieta jedynie skinęła delikatnie głową na pożegnanie.
Gdy wróciła do komnat od razu wzięła się za sprzątanie, stwierdziła, że nie będzie do tego potrzebna jej magia więc zakasała rękawy i po 2 godzinach męczenia się można było ujrzeć totalnie inne pomieszczenie niż parę godzin wcześniej. Była z siebie dumna i miała nadzieje, że jej ojciec to doceni. Zamknęła drzwi do pracowni i poszła usiąść w fotelu przed kominkiem.
- Różyczko.- Powiedziała dziewczyna.
- Tak Romeno.
-Mogłabyś przygotować mi talerz ciastek i mleko proszę.
-Już się robi.
Obok Romeny stała już miseczka z ciastkami i ciepłe mleko. Podczas jedzenia do komnaty wzeszedł jej wściekły ojciec. Podszedł do barku i wyciągnął z niej jedną szklankę i butelkę. Usiadł z zawartością szklanki w fotelu rozpinając przy tym dwa pierwsze guziki swojego surduta i białej koszuli. Romena bała się zadać pytania, lecz gdy Severus zauważył wzrok Romeny na sobie powiedział.
- Kto by pomyślał, że i w tym roku nie przyjmą mnie na stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią .- Powiedział kpiąco dolewając sobie trunku.
- Pamiętaj, że nie możesz się poddawać tato.- Uśmiechnęła się słabo do niego.
- Staram się o ta posadę już 6 lat a on najwidoczniej dalej mi nie ufa.-Zadrwił z Albusa w myślach.
- Czemu miałby ci nie ufać?- Zapytała zdziwiona.
- Są rzeczy, których jeszcze o mnie nie wiesz i miejmy nadzieje, że nigdy się nie dowiesz. Byłaś w skrzydle szpitalnym ?.
- Tak byłam i zrobiłam to co kazałeś.
- A uczyłaś się dzisiaj?.
-Nie.
- Z jakiej racji?, chyba wyraźnie ci mówiłem, że to, że jesteś tu teraz ze mną nie zwalnia cię z obowiązków!.- Krzykną na Romena a ta tylko wzdrygnęła.

CZYTASZ
Kobieta Rodu Snape //Córka Severusa Snape
FanfictionKiedy Severus traci swą ukochaną żonę podczas porodu ich córki załamuję się. Zostaje sam ze swoim cierpieniem oraz małą Romeną. Jest załamany po utracie osoby, która jako jedyna pokochała go mimo jego ciężkiego życia, przez co życie młodej Romeny ni...