Rozdział 14

510 30 1
                                    

Severus wstał jak co dzień wczesnym rankiem,musiał się w końcu przygotować na dzień dzisiejszy, to już od dzisiaj będzie męczył się z tymi bałwanami, które nic nie umieją no, chyba że trafi się ktoś tak mądry, jak Romena.

Usiadł w fotelu pijać kawę i czytając proroka codziennego aż zauważył patronusa Dumbledora to znak, że wzywa go do siebie. Wstał niezadowolony z fotela i szybko wyszedł z komnaty. Idąc korytarzem zastanawiał się co ten staruch chce od niego tak wczesną pora. Gdy doszedł do gargulca wyciągnął dłonie przed siebie i powiedział.

-Cytrynowy sorbet.- Na samą myśl przeszły go mdłości, nagle ukazały się schody prowadzące do gabinetu dyrektora.

Wszedł do środka bez pukania i zobaczył starca siedzącego przy biurku zajadającego się cytrynowymi dropsami.

- Chciał mnie Pan widzieć Dyrektorze.- Powiedział siadając przed nim.

- Tak Severusie. Chce cię poinformować, że dzisiaj do szkoły przybędzie Harry Potter.- Spojrzał na niego znad połówek swoich okularów.

-I co ja mam z tym wspólnego?.-Zapytał jak zwykle niezadowolony słysząc to nazwisko.

- To, że musisz pilnować Pottera oto twoje zadanie.

- Jestem nauczycielem, a nie żadną niańką.-Powiedział oburzony, za kogo on się uważna czy myśli, że będzie niańczył tego smarka?.

-Pamiętaj o wieczystej przysiędze, którą złożyłeś Severusie, jesteś mi coś winien.

- I będziesz mi to przypominał do końca mojego życia. Pamiętam.-Powiedział wściekły, już wiedział, że ten dzień będzie jednym z gorszych w jego marnym życiu.

Powiedział wstając szybko z krzesła i kierując się w stronę drzwi.

- On ma jej oczy.-Powiedział a Severusa zamurowało.

Odwrócił się tylko  i spojrzał na niego chwile ze zdziwieniem, ale w porę opanował się i wyszedł.

Jak mógł mu przypomnieć o Lili. Dobrze wiedział, że dla niej był wstanie zrobić wszystko tylko szkoda, że on nie dotrzymał obietnicy i ona nie żyje. Szantaże emocjonalne to jego specjalność. Poszedł szybkim krokiem do pokoju nauczycielskiego po parę książek.

- Musicie być gotowi kochani dzisiaj przybędzie do naszej szkoły Harry Potter.-Powiedziała Mcgonagall.

-Ten słynny Harry Potter?.-Zapytała profesor Hooch.

- Tak słynny Harry Potter jeszcze nic nie osiągną w swoim marnym życiu a już jest gwiazdą.-Powiedział nieodwracająca się do nich Severus. 

-Uspokój się Severusie on nie jest niczemu winien.-Powiedziała McGonagall.

Niewiele myśląc wyszedł. Jego życie od teraz będzie katorgą, codziennie będzie widział jego parszywą gębę. Spojrzał na zegarek była już 9. Poszedł do swoich komnat, wszedł do sypialni i usiadł na łózko, na którym spała jego mała córeczka.

-Romeno Snape wstawaj dzisiaj zaczyna się wielki dzień dla nas obojga.-Powiedział zdejmując z niej kołdrę.

-Tato proszę jeszcze tylko pięć minutek.-Starała się wyrwać kołdrę, ale niestety nie udawało się jej to.

-No już wstawaj.-Powiedział i wziął ją na ręce i przerzucił sobie przez ramie.

-No dobrze już dobrze nie śpię.-Zachichotała.

Postawił ją przy stole.

-Na co masz dzisiaj ochotę?.-Zapytał.

- Tato czy wszystko jest okey?.-Zapytała zdziwiona Romena zachowaniem swojego ojca.

Kobieta Rodu Snape //Córka Severusa SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz