Pierwsze promienie słońca wdzierały się już do pokoju Romeny,była godzina 6.00 rano a ona już siedziała na parapecie przy oknie i podziwiała zaśnieżone błonie. -Już jutro bal na, który nic nie mam.- powiedziała sobie w myślach. Po balu w Hogwarcie będzie pusto,ponieważ każdy pojedzie na święta do rodziny, do ciepłego domu i kochających ich ludzi. Właśnie do kochających rodziców, ona mam tylko oschłego, wymagającego ojca, który nie kocha nikogo ani niczego.
Zeszła z parapetu i jak najciszej potrafiła poszła do łazienki aby się ogarnąć i iść na śniadanie do wielkiej sali. Weszła pod zimny strumień wody i myśli związane ze słowami ojca nie dawały jej spokoju, czy on naprawdę tak myślał?. Czy może to było spowodowane nerwami i alkoholem?, tego nie wie i nie wie, czy kiedykolwiek się dowiem. Wyszła spod prysznica i podeszła do umywalki, oparła o nią ręce i spojrzała w lustro.
Wyglądała jak damska wersja ojca. Te same oczy, włosy, a nawet blady kolor skóry i ten cholerny nos. Zaklęciem wysuszyła włosy i związała je w koka, założyła czarny sweter, który dostałam od ojca z R.S, czyli Romena Snape. Miała wrażenie, że tym gestem też chciał pokazać, że jest jego. Założyła czarne dresy oraz trampki, schowała różdżkę do kieszeni i wyszła.
Sala była prawie pusta, ale już zaczęli schodzić się uczniowie. Stwierdziła, że nie mam ochoty na towarzystwo nikogo i usiądę na samym początku stołu jak najbliżej nauczycieli. Jedli w ciszy aż nadleciały sowy z pocztą i upominkami. Sowy latały między czterema stołami, ona jedynie podziwiała szczęśliwe twarze innych, którzy dostawali prezent. Serce ją zabolało i chciała płakać, gdy na nich patrzyła, ich rodzice dawali im upominki i pokazywali jak ich kochają a ona? A ona pokłóciła się z ojcem, który powiedział, że nie ma czegoś takiego jak miłość czy rodzina.
Łzy cisnęły jej się do oczu, wstała szybko od stołu aby wyjść. Szła już między stołami i poczułam szarpnięcie. Odwróciła się i stała tam ich trójka.
- To dla ciebie.-Powiedziała Hermiona.
- Czym sobie zasłużyłam na prezent od tak znanej trójki uczniów? Nawet nigdy ze sobą nie rozmawiamy.-Zapytała zakłopotana.
- Każdy musi być szczęśliwy w święta a widzieliśmy, że nic jako jedyna nie dostałaś więc chcieliśmy sprawić ci przyjemność.-Powiedział Ron.
- A to ode mnie.-Powiedział Harry.
- Dziękuję wam bardzo, ale nie wiem, czy mogę je przyjąć, ja nic dla was nie mam.-Powiedziała patrząc na prezenty.
- Nic nie szkodzi wystarczy, że się uśmiechniesz i będziesz szczęśliwa.-Uśmiechnęła się do niej Hermiona.
- Jeszcze raz wam bardzo dziękuję.-Uściskał ich wszystkich.
- Zostajesz na ferie w Hogwarcie?.- Zapytał Ron.
- Tak, ponieważ nie mam innej rodziny niż ojciec a on musi tu zostać więc ja zostaje z nim.-Powiedziała ze smutkiem oczach, który oni zobaczyli.
- A chcesz może spędzić święta z nami?.-Zapytał Harry.
- Bardzo bym chciała, ale nie wiem co na to mój ojciec, dobrze wiecie, jakie ma podejście do gryfonów.-Powiedziała wywracając oczami.
-Taaa...dobrze wiemy, no ale nic zapytam mamy co o tym sądzi a ty porozmawiaj z ojcem.-Powiedział uśmiechnięty Ron.
-Dobrze postaram się go przekonać i jeszcze raz wam dziękuję.- Pożegnała się z nimi i wyszła z wielkiej sali aby pójść do siebie i poszukać w szafie czegoś na bal.
Weszła szczęśliwa do swojego pokoju i usiadłam na łóżku z prezentami od nich. Pierwszy prezent był od Hermiony była to książka pt.'' Jak zostać mistrzem eliksirów'' chyba wiedziała, że to jej ulubiony przedmiot. Następne było małe pudełeczko od Rona w którym była zawieszka do torby z wężem, a od Harry'ego dostałam czarny szalik z literką S.
Była szczęśliwa, oni jej nie znali jedynie mieli styczność na lekcjach a obdarowali ją takimi prezentami.
Chciała się położyć na łóżku, ale o coś uderzyła. Spojrzała za siebie i leżało tam ciemnozielone pudełko z czarną kokardą. Odwiązała ją delikatnie i otworzyła pudełko aby sprawdzić jego zawartość. Najpierw ujrzała karteczkę.
Wesołych świąt moja droga.
SS
Czyli to było od ojca, czy to były przeprosiny?. Karteczka pachniała jego perfumami, które dla niej były najcudowniejszą, rzeczą na świecie. Położyła kartkę obok pudełka i wyciągnęła zawartość. Myślała, że szczeka dotyka podłogi z wrażenia, była to piękna długa suknia w kolorze czarnym z białym połyskiem, która wygadała jak czarne niebo. Była to sukienka ewidentnie w stylu jej ojca, czyli jednocześnie tajemnicza, ale i elegancka. Czyli, że ma w czym iść na bal.
Patrząc na tą kreacje uświadomiła sobie, że nie ma żadnego prezentu dla ojca.Ale wpadła na pomysł, który może i mógł wypalić. Odłożyła prezent do szafy i wyszła szybko z pokoju, kierując się do gabinetu profesor McGonagall. Zapukała delikatnie i dostała pozwolenie do wejścia.
- Dzień dobry Pani profesor.-Powiedziała patrząc na jej gabinet.
- Dzień dobry Romeno co cię do mnie sprowadza?.-Powiedziała i pokazała abym usiadła na krześle na przeciw niej.
- Przyszłam do Pani, ponieważ mam nietypową prośbę.
- A więc słucham.
- Wiem dobrze, że Pani i starsze klasy wybierają się do Hogsmead. Ze względu na swój wiek i brak zgody niestety nie mogę się tam wybrać a nie mam nikogo innego o to prosić jak Panią profesor.
-Tak to prawda.-Powiedziała Patrząc na Romenę.
- Chciałam prosić Panią o kupno prezentu dla mojego ojca, oczywiście dam potrzebne pieniądza na to.-Było jej strasznie wstyd.
- Dobrze zrobię to dla ciebie, a co chciałabyś abym kupiła twojemu ojcu.- Zapytała z uśmiechem na twarzy.
- W sklepie Eleganckie Fiolki jest zestaw fiolek do eliksirów z grawerem, które nie są w stanie się rozbić.Chciałabym aby Pani je kupiła w kolorze czarnym i z grawerem SS oczywiście, jeśli to nie problem.- Powiedziała wyciągając z kieszeni 70 galeonów.
- A oto pieniądze na ten prezent.Dziękuję Pani profesor nawet nie wie Pani ile to dla mnie znaczy.
- Oczywiście, że to nie problem moje dziecko.-Powiedziała i zabrała pieniądze.
- A teraz już nie zawracam Pani głowy.-Pożegnała się i wyszła.
Była szczęśliwa, że była wstanie to dla niej zrobić. Spojrzała na zegarek była już 10 a wycieczka do Hogsmead,była o 12, czyli powrót będzie o 16. W tym czasie pójdzie do siebie i położy się Poniewież przez kłótnie z ojcem nie spała całą noc. Weszła do Swojego dormitorium i poszła do swojego pokoju, który o dziwo był pusty, ale nie przejęła się tym zbyt i poszła spać.
----------------------
Witajcie kochani mama nadzieje, że nadal ktoś czyta to, jak, że mało interesujące opowiadanie i zostaniecie tu jak najdłużej.
SK.

CZYTASZ
Kobieta Rodu Snape //Córka Severusa Snape
FanfictionKiedy Severus traci swą ukochaną żonę podczas porodu ich córki załamuję się. Zostaje sam ze swoim cierpieniem oraz małą Romeną. Jest załamany po utracie osoby, która jako jedyna pokochała go mimo jego ciężkiego życia, przez co życie młodej Romeny ni...