Nie minęło jednak dużo czasu, a Perła odpłynęła. Słońce już zaczęło wschodzić i robiło się bardziej widno. Aldona wkładając szablę za pas, zaczęła wędrówkę do więzienia. Przy wejściu nikogo nie było, jednak nie zdziwił ją taki stan rzeczy.
Zeszła na dół, widząc Jacka majstrującego coś przy zawiasach. Pirat uśmiechnął się gdy ją zobaczył.
— Witaj, cudna Don.
— Jack, gdzie klucz? — spytała prosto z mostu, mając już dość oglądania Sparrowa przez kraty.
— Uciekł — odparł, kładąc się na sianie.
— Wyglądasz jak trup — stwierdziła z westchnieniem, siadając przy jego celi — Do diabła! — wykrzyknęła — Dlaczego ciebie zawsze trzeba ratować? Niech cię jasny gwint trzaśnie! - warknęła zdenerwowana — No zróbże coś — poleciła mu jednak ten nie zrobił nic. Kobieta coraz bardziej zdenerwowana zerwała się z miejsca.
— Idę do Jamesa — Jack aż podniósł głowę. Nie spodziewał się, że Dona pójdzie akurat do brata, wiedział, że pozwoliłaby się zamknąć w celi razem z nim, niż z własnej woli odezwać się do Norringtona. Tak więc Jack położył się z powrotem, w ogóle nie wierząc Aldonie.
Ta jednak nie zdążyła zrobić ani kroku, bo po schodach zbiegł kowal, którego miała przyjemność zobaczyć, gdy leżał nieprzytomny z twarzą, prawie, w błocie.
Wyraźnie nie spodziewał się zobaczyć w więzieniu kogoś prócz pirata. W szczególności nie spodziewał się zobaczyć tutaj siostry znienawidzonego przez siebie komodora. Zamrugał kilkakrotnie, gdy zobaczył Aldonę. Potem jednak odzyskał zdolność mowy.
— Dzień dobry — powiedział do niej, lekko kłaniając głową.
— Ten dzień nie jest dobry — odparła, jednak wzrok młodego, ciemnowłosego chłopaka padł na Jacka, leżącego na ziemi.
Cudowne pierwsze wrażenie.
— Wy jesteście razem? — spytał, pokazując palcem wskazującym to na blondynkę to na pirata.
— Tak - powiedział Jack.
— Nie — powiedziała wciąż obrażona Aldona. Zmierzyli się spojrzeniami, ale po chwili to ona uległa — No dobra... Jesteśmy.
Chłopak pokiwał głową trochę zdziwiony.
— Słuchajcie więc — zaczął — Znacie ten okręt, Czarną Perłę?
— Słyszeliśmy o niej — odparła blondynka, zaczynając snuć teorie o tym po co kowalowi Czarna Perła.
— Gdzie kotwiczy? — zadał kolejne pytanie, a jego głos przybrał na sile.
— Nie znasz opowieści? — odpowiedział pytaniem na pytanie Jack, jakby nie dowierzając. Gdy spojrzenie chłopaka prześwidrowało go na wskroś, ułożył się wygonie i zaczął opowiadać:
— Kapitan Barbossa i jego łotry wypływają z Isla de Muerta... znajdzie tę wyspę tylko ten, kto wie gdzie leży — powiedział i podniósł głowę, gestykulując jedną ręką.
— Statek istnieje, więc jego port też musi istnieć — zauważył kowal.
- Co za odkrycie, młody - sarkastycznie pogratulowała mu Aldona. Ów "młody" rzucił jej nieprzyjazne spojrzenie, ale już po chwili znów zaczął pytać.
— Gdzie to jest?
— Dlaczego pytasz nas? — kobieta włączyła się do dyskusji.
— Jesteście... piratami — odparł niepewny — przynajmniej on — dodał wskazując głową na Jacka.
CZYTASZ
𝖓𝖎𝖊 𝖒𝖆 𝖗𝖚𝖒𝖚 ✶ ✶ ✶ 𝔭𝔦𝔯𝔞𝔱𝔢𝔰 𝔬𝔣 𝔱𝔥𝔢 𝔠𝔞𝔯𝔦𝔟𝔟𝔢𝔞𝔫
Fanfiction·˖ ✶ ·˖ ✦ ·˖ ✶ ·˖ ✦ ·˖ ✶ ·˖ ✦ ·˖ ✶ ·˖ ✦ ·˖ ✶ ·˖ ✦ 〰〰༻〰〰༻〰〰༻〰〰 Aldona nie spodziewała się, że morska podróż z Londynu na Jamajkę przebiegnie w towarzystwie bardzo niefortunnych wypadków, a w szczególności nie spodziewała się spotkać por...