17.

2.4K 119 8
                                    

Heather 

Niepotrzebnie ostatnim razem byłam taka speszona. To co czułam wtedy, to jest nic z tym, jaka teraz jestem zakłopotana. Pocałunki były niesamowite. Bennett jest cudownym mężczyzną. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Działa na mnie bardzo, prawie za każdym razem jak go widzę, nie jestem w stanie myśleć o niczym innym tylko o tych pocałunkach. A to niebezpieczne, bo widać po mnie, że jestem myślami gdzieś indziej. Cody mnie już wypytywał o to, jak poszła kolacja. Podejrzewam, że podobnie zachował się względem Bennetta na ich wspólnym lunchu. Ja zbyłam jego ciekawość, ale kto wie, czy Ben jej nie zaspokoił. Jeśli będę musiała znosić jego docinki, to mogę wybuchnąć. Nie lubię, gdy ktoś wcina się w moje sprawy osobiste, a Cody to uwielbia. Jeśli znajdzie sobie dziewczynę może być pewny, że również będę tak go wypytywała o wszystko. I nie będę się cackała, tylko będę wścibska jak nigdy. Niech poczuje, jak to jest.

– Ciocia! – woła Dylan, przez co zwraca moją uwagę.

Odwracam się do niego i się uśmiecham. Zostawiłam go w salonie, aby bawił się wśród zabawek. Dla bezpieczeństwa zasunęłam drzwi do przejścia do holu, aby mały nigdzie nie poszedł.

– Zaraz dam ci coś do jedzenia. Niestety tata wróci trochę później, bo ma jakieś ważne spotkanie. Nie musisz się jednak martwić. Nim się położysz spać, na pewno wróci i poczyta ci bajkę. – uśmiecham się do niego.

– Tak, bajka. – mówi i wraca do zabawy.

Dobrze, czyli mam jeszcze chwilę. Jak Ben wróci, to będzie miał co zjeść. W końcu i tak odgrzewam sobie to, co przygotowała nam Lisa. Kurczak już się piecze, a warzywa prawie są gotowe. Jego porcję włożę do piekarnika, aby była ciepła. Mam nadzieję, że wróci, nim zdąży wystygnąć. Spoglądam szybko na zegarek. Jest dopiero po piątej. Wzdycham i kończę szykować jedzenie. Stawiam wszystko na stole i przenoszę krzesełko dla małego. Teraz czas na mojego siostrzeńca. Odwracam się w stronę salonu. Nie dostrzegam go od razu. Zaniepokojona stawiam kilka kroków, ale na szczęście mały wychodzi zza kanapy, trzymając jednego ze swoich pluszaków. Podchodzę do niego i podnoszę.

– Czas coś zjeść kochany. – podrzucam go lekko.

Śmieje się i dotyka moich policzków. Dobrze, że mam związane włosy, bo inaczej na pewno by za nie ciągnął. Ostatnio to polubił. Ciężko jest mi go tego oduczyć. Na razie staram się, aby w jego obecności nie było nic, za co mógłby pociągnąć. Nawet poprosiłam Lisę, aby nie kładła przez jakichś czas na stoły serwet ani obrusów. Bennett nie rozumiał, dlaczego to zrobiłam, dopóki w jego obecności Dylan nie ściągnął jednej serwety na podłogę razem z tym, co na niej było. Wazon się rozbił i o mało chłopiec się nie pokaleczył. Bennett był przerażony jak nigdy. Błyskawicznie doskoczył do syna i zabrał go z pola minowego. Na szczęście nic się nie stało. Sadzam chłopca w krzesełku i stawiam nasz talerz tak, aby i on mógł sięgać po jedzenie. Pierwsze co to kroję kurczaka na małe kawałeczki. Gdy wszystko jest drobno pokrojone, odkładam sztućce daleko od ciekawskich rączek Dylana.

– Twoja mam uwielbiała takiego kurczaka. Zawsze, gdy był w menu domu dziecka, zostawiałam jej swoją porcję, aby mogła więcej zjeść. – mówię do chłopca.

Dylan chwyta kawałek mięsa i wkłada nieporadnie do swojej buzi. Robię to samo. Czas na opowiedzenie Dylanowi kolejnej historii o jego mamie. Skoro jej nie pozna osobiście, to przynajmniej będzie znał ją z moich opowieści. I mam jeszcze album z jej zdjęciami. Mimo że Gloria wygląda, jak ja lepiej by było, gdyby był w stanie zobaczyć różnice między nami.

– Twój tata uważa, że między mną a twoją mamą są jakieś różnice. Może je zauważysz, gdy będziesz przeglądał jej zdjęcie. – spoglądam na chłopca.

Wróć do mnie ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz