-19-

195 22 30
                                    

Stojąc nadal w holu z łzami w oczach, San usłyszał zbliżające się kroki starszej kobiety. Odwracając się i widząc jej uśmiechniętą pomarszczoną twarz, podbiegł do niej i rzucił się jej w ramiona zakrywając twarz w jej ramię. 

— Jesteś teraz szczęśliwy? — Zapytała poklepując go po plecach — Jest ci teraz lżej?

— Nie, babciu... — Odpowiedział rozlewając się w jej ramieniu — Jest gorzej...

— Więc dlaczego teraz tu stoisz?

— Ja...

— Jeżeli go to zraniło, a za razem ciebie, to oznacza tylko jedno, mój kochaniutki — Odsunęła od siebie chłopaka, by spojrzeć wprost w jego oczy — Oznacza to coś więcej niż ci się mogło wydawać.

Na słowa starszej kobiety, Choi jedynie kiwnął głową i delikatnie pocałował babcię w czoło — Dziękuję — Dodał.

— Nie dziękuj, tylko biegnij do niego!

— Ale co z tatą... On i mama...

— Masz moje poparcie, a ja z nimi dokładnie porozmawiam — Uśmiechnęła się promiennie — Nie trać czasu!

Chłopak jedynie kiwnął głową i ruszył w stronę holu, gdzie wcześniej pędził jego przyjaciel. On również nie powstrzymał się i uronił kilka łez wiedząc co złego zrobił, a co dokładnie złego powiedział.

Powiedział mu o tym nie chcąc ranić go, lecz przez to zranił go jeszcze bardziej. Co gorsza doprowadził go do łez...

Biegnąc co raz dalej napotkał na swojej drodze zapłakanego Yeosang'a. Widząc go zwolnił kroku i chwycił go, by ten się zatrzymał i odwrócił w jego stronę. Ten jedynie odtrącił go, a następnie uderzył zaciśniętą pięścią prosto w twarz ucznia.

— Yeosang! — Krzyknął Park, zatrzymując go w ucisku, nie pozwalając mu uderzyć go ponownie — Uspokój się!

— Jak mam być spokojny! — wrzasnął wyczerpany.

— C-co się stało... — Zapytał zatykając sobie nozdrza z których zaczęła lecieć krew.

— Wooyoung... On... — Zaczął Hwa, a San słysząc jedynie jego imię, zaczęło mu serce bić szybciej, ale tym razem ze strachu.

— Nie słyszałeś syren? — Zdziwił się podchodzący Yunho.

— Przez ciebie dupku trafił do szpitala! — Przerwał w dalszym ciągu krzycząc w niebo głosy — Coś ty mu zrobił?! Wiesz w jakim był stanie?! Cały rozpłakany, a w dodatku biegał. Biegał!!

Przed oczami pojawił się widok biegnącego chłopca. Chociaż było to niedawno to w dalszym ciągu widział w jakim był stanie po wygłupach z przyjacielem, a co dopiero zrobić maraton przez korytarze jego dość ogromnego domu.

— Kang! — Chłopak dalej się wyrywał z jego objęć, ale Park był nieugięty — Uspokój się bo zaraz ty trafisz do szpitala! — Odwrócił go do siebie, a widząc jego spuchniętą twarz jedynie przytulił z całych sił, pozwalając mu się wypłakać — Hongjoong ma prawo jazdy, jedziesz z nim — Powiedział do San'a nie puszczając w dalszym ciągu ucznia.

— Dziękuję — Wstał z podłogi, przez chwilę zakręciło mu się w głowie. Chociaż cóż się dziwić... Oberwał dość mocno.

— Nos jest cały? — Dodał wchodzący w im drogę Kingi — Ale oberwałeś... — Przyłożył do jego nosa kilka listków chusteczek.

— Należało mi się — Uśmiechnął się sztucznie, nie chcąc psuć minimalnie luźnej atmosfery, ale doskonale wiedział, że będzie musiał się później tłumaczyć. Nie tylko z tego co tu zaszło, ale i też z tego co zaszło między nim, a Woo.

ʟᴏᴠᴇ ғʀᴏᴍ ᴅʀᴇᴀᴍ | ᴡᴏᴏsᴀɴ (✓)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz