-16-

184 23 30
                                    

Przejeżdżając przez ogromną czarną bramę, zrozumiałem, że jesteśmy już na posiadłości Choi'a. Na samym wjeździe można poczuć było zapach przepięknie pachnących kwiatów, które ozdabiały idealnie równy trawnik. Mimo iż wjazd pod drzwi zajął mniej niż pięć sekund, czułem się jak w jakimś filmie.

— I jak? — Zapytał San wpatrując się również zza okno.

Auto zatrzymało się tuż przed schodami prowadzącymi do wejścia. Budynek od razu przykuł moją uwagę. Był idealnie biały, a jego styl przypominał starożytny pałac pomieszany z nutką nowoczesności.

— Jestem pod wrażeniem! — Uśmiechnąłem się nie mogąc oderwać wzroku.

— Poczekaj aż wejdziemy do środka — Puścił mi oczko i wyszedł z pojazdu zostawiając mnie samego po drugiej stronie — Woo?

— Już wychodzę! — Otrząsnąłem się i ruszyłem zza uczniem.

Wonho wyciągnął z bagażnika moją walizkę i od razu udał się w stronę pałacu.

— Dlaczego on ją zabiera? — Spytałem cicho San'a — Przecież mogę wnieść to sam...

— Nie martw się, zabiera ją do mojego pokoju — Odpowiedział uśmiechając się pod nosem.

— A co z nami? — Zapytałem.

— My udamy się do piwnicy...

Na samo słowo "piwnica" przeszły mnie lekkie ciarki. W mojej głowie zaczęły pojawiać się dość nikczemne myśli. Zabierze mnie do piwnicy, zamknie nas, a później poćwiartuje na małe kawałki. Czując jak strach zaczyna przeszywać moje całe ciało, szybko otrząsnąłem się i chwyciłem za przed ramię chłopaka.

— To idziemy? — Zapytałem pełen energii.

— Nie boisz się? — Spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem.

— A czegoś mam się bać?

— Bój się dzisiejszej nocy, nie będziesz potrafił zasnąć — Po tych słowach wybuch lekkim śmiechem, ale widząc wychodzącą z domu (prawdopodobnie) sprzątaczkę, zasłonił swoje usta dłonią i spoważniał — Dzień dobry.

— Witaj Paniczu — Stanęła przed nami i ukłoniła się jak prawdziwemu królowi.

— Dzień dobry pani — Wtrąciłem się, by nie wyjść na niegrzecznego.

— Pani Hwang, to jest Wooyoung.

— Witaj Paniczu — Tym razem ukoniła się w mija stronę, a ja lekko oddałem ukłon lecz San mnie powstrzymał — Obiad dla panicza i jego towarzysza jest już podawana na stół.

— Dziękuję, pani Hwang — Uśmiechnął się ciepło, lecz nie tak mocno jak jesteśmy sami — Jesteś głodny Woo?

— Nie, dziękuję — Kłamałem. Lecz strach przed jedzeniem przy dużym stole przyprawiał mnie o skręt kiszek.

— W takim razie zjemy później...

— Oczywiście paniczu, jeżeli pański towarzysz zgłodnieje, proszę do mnie zadzwonić a podgrzeję wszystkie potrawy.

— Dziękujemy tak też zrobi-

W tym momencie mogą demon z żołądka postanowił się obudzić i wydać najgłośniejszy odgłos w całym moim krótkim życiu. Od razu chwyciłem się za brzuch i starając się stłumić dźwięk spiąłem się.

— Woo? Czy to czasem nie był twój brzuch? — Zapytał z wielkim uśmiechem.

— N-nie! To pewnie... Motor! Tak! Definitywnie motor! — Czy ja muszę być taki głupi?

ʟᴏᴠᴇ ғʀᴏᴍ ᴅʀᴇᴀᴍ | ᴡᴏᴏsᴀɴ (✓)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz