-18-

211 25 47
                                    

Siedzenie przy stole pełnym pysznego jedzenia, kusiło by od razu zabrać się za zajadanie potraw. Jedyną przeszkodą jaką była, to fakt, że przy stole siedzieli też inni przyjaciele San'a. Jako jeden z niewielu, Seonghwa idealnie posługiwał się sztućcami, a było ich dość sporo. Zważając na to, że było na stole ponad siedem potraw.

— Yeong-ah — Szepnął siedzący obok mnie Choi — Zajadaj, musisz coś zjeść.

— Nie jestem zbytnio głodny...

— Coś cię martwi? — Chwycił mnie za moje kolano pod stolikiem i kciukiem delikatnie gładził.

— N-nie... Ja tylko-

— Nie wiem jak się posługiwać tymi sztućcami! — Krzyknął Hongjoong przerywając Wooyoung'owi.

— Joong — Uspokajał go Mingi — Jedz tak jak chcesz, przecież nikt nie karze ci jeść specjalnymi sztućcami...

— Ale chciałem, żebym wyglądał jak Seoghwa... On wygląda jak książę...

— Z tym się zgodzę — Mruknął pod nosem Yeosang, a ja szturchnąłem go w ramię.

— Hongjoong-ah — Przysunął do siebie krzesło na którym siedział najniższy chłopak — Żeby być księciem nie wystarczy być eleganckim i potrafić jeść na tysiąc sposobów... Ważne jest jak się ktoś zachowuje, a teraz bardzo niegrzecznie jest krzyczeć przy stole pełen ludzi.

— Masz rację, Min — Spojrzał na niego z lekkim uśmiechem — Przepraszam za zamieszanie — Skierował wypowiedź do wszystkich.

— Wooyoung, powiedz jeszcze raz o co chodzi — Wrócił do tematu San.

— Bo ja też nie umiem... Jeść...

— Nie ogarniasz sztućców? — Zbliżył się do mnie by nikt nie usłyszał.

— Tak.

— I to jest powód twojej głodówki?! — Dodał głośniej i wstał z krzesła — Tak się bawić nie będziemy — Chwycił mój także i nadal na niego wszystkiego po trochu. Gdy talerz był już prawie pełny położył mi go przed twarz — Wszystko ma zniknąć.

— Ale Sannie...

— Mam cię nakarmić? — Jego wzrok wyglądał naprawdę poważnie, przez co doznałem kolejnych ciarek.

Nie wiedząc czemu moje usta dobrowolnie otworzyły się i zjadły zawartość na widelcu, którą końcówkę trzymał nikt inny jak zdeterminowany Choi. Jednak wszyscy zgromadzeni totalnie nie zwrócili uwagę na naszą dwójkę.

Kiedy San karmił mnie niczym małe dziecko, w między czasie podjadając również ze swojego talerza, Yeosang siedział na przeciwko Seonghwy. Udając, że je posiłek, większość czasu spędzał na przyglądaniu się jak jego książę z bajki idealnie posila się przepysznymi potrawami.

— Jak się dzisiaj czujesz, Yeosang? — Ciszę między tamtym rejonem stolika przerwał Park, nalewając sobie soku.

— D-dobrze — Z nerwów zaczęły trząść mu się ręce, widząc jak ten zaczyna się denerwować, chwyciłem jego rękę pod stolikiem, a ten mnie mocno uścisnął.

— Bardzo mnie to cieszy, ostatnio nie było cię w bibliotece, myślałem o tobie — Chwycił szklankę chłopaka i również nalał soku — Bo zawsze mi towarzyszyłeś i pomagałeś w wybieraniu nowych ksiąg...

— Miałem ostatnio parę spraw do załatwienia...

— Mam nadzieję, że te sprawy szybko rozwiążesz — Wręczył mu pełną szklankę soku pomarańczowego — Stęskniłem się za naszymi rozmowami o książkach...

ʟᴏᴠᴇ ғʀᴏᴍ ᴅʀᴇᴀᴍ | ᴡᴏᴏsᴀɴ (✓)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz