-20-

204 20 55
                                    

Było grubo po godzinie dwudziestej drugiej, niewielkimi krokami zbliżała się godzina dwudziesta trzecia. Do pokoju szpitalnego chłopaka co parę minut wchodziła opiekunka Jung'a, lecz cały czas siedział obok niego jego ukochany. 

Nie odstępował go na krok, jedynym ich rozdzieleniem było gdy jeden z nich musiał skorzystać z toalety. Rozmawiali wspólnie, jedli, śmiali się, a nawet spali razem tuląc się do siebie nawzajem. Każdy z nich czuł się o wiele lepiej.

Wchodząc do pomieszczenia dość późnym już wieczorem, Kang przed ostatecznym wejściem cofnął się i wrócił na dół. Skierował się do najbliższej knajpy, a następnie zamówił ulubione smakołyki Wooyoung'a oraz swojego ulubionego kurczaka w panierce.

Nie trwało to zbyt długo. Knajpa była o tej godzinie wręcz pusta, chociaż cóż się dziwić, większość pracowników dopiero będzie kończyć swoją zmianę, albo już dawno są w swoich domach. Wychodząc z pełnymi workami, wrócił do szpitala, gdzie jedyne co można było usłyszeć to kroki stawiane przez pielęgniarki.

— Przepraszam pana — Zaczepiła go jedna z nich — Ale czas na  odwiedziny minął.

— Nie jestem gościem — Uśmiechnął się podenerwowany — Dzisiaj spędzam tu nic przy pacjencie...

— Który numer pokoju? — Zmroziła go lodowatym spojrzeniem.

— Kim Seo Yun! — Krzyknęła druga kobieta, wydawała się o wiele za młodo — Przepraszam pana — Ukłoniła się — Jesteś potrzebna! Pacjent numer trzydzieści siedem-

— Znowu ma atak?! — Mina kobiety od razu sugerowała że jest to bardzo poważna sytuacja — Proszę tu zaczekać zaraz się rozliczymy.

Po tych słowach pobiegła co sił w nogach za prawdopodobnie, dopiero uczącą się studentką. Korzystając z nieuwagi pracownic ruszył w stronę pokoju przyjaciela.

Stojąc już przy drzwiach, lekko się spiął. Ponieważ obawiał się, że może przeszkodzić im (wiadomo w czym) na samą myśl przeszły go nieprzyjemne ciarki. Starając się opanować szepnął ciche 'raz się żyje' i wszedł do pomieszczenia, które okazała się być naprawdę spokojne.

W pomieszczeniu panowała wielką cisza, a to za sprawą, że oboje spali razem w dość małym łóżku pacjenta. Skradając się po cichu by ich nie obudzić, podszedł do najbliższego stolika i zaczął rozpakowywać jedzenia. Przez ten cały zapach zrobił się jeszcze bardziej głody.

— Yeosang? — Usłyszał zza pleców zaspany głos pacjenta — Jesz tak beze mnie? — Wstał z łóżka i podszedł do niego.

— Myślałem, że będziecie tutaj imprezę robić, więc przyszedłem z jedzeniem, zresztą twoim ulubionym.

— Jaką niby imprezę? — Zdziwił się chwytając za odparowane jedzenie.

— Nie zdziwiłbym się gdybym przeszkodził wam w dość namiętnej chwili...

— Tobie chyba naprawdę brakuje Seonghwy — Przewrócił oczami uśmiechając się zwycięsko.

— Jung! — Krzyknął, ale widząc jak jego towarzysz się przewraca w łóżku od razu zmniejszył swój ton głosu.

— Masz coś do powiedzenia na ten temat? — Jego zwycięski uśmiech nie schodził mu z twarzy.

— Nie...

— Więc wygrałem!

— Ty lepiej zajadaj zanim pielęgniarki cię przyłapią, a mnie wywala zza drzwi.

— Niby za co mają cię wywalić? — Oburzył się minimalnie.

— Przebywam teraz tu nielegalnie, ale co się nie robi dla przyjaciela, który i tak wymienia mnie już na swojego ukochanego...

ʟᴏᴠᴇ ғʀᴏᴍ ᴅʀᴇᴀᴍ | ᴡᴏᴏsᴀɴ (✓)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz