-11-

193 23 40
                                    

Głowa strasznie mnie bolała. Chciałem wstać i zobaczyć gdzie się znajduję, bo z odgłosów od razu mogłem usłyszeć nieprzyjemne rozmowy obcych mi ludzi.

Przez minutę zacząłem wiercić się głową, czułem jak moje ciało do końca się nie obudziło. Gdy miałem już otworzyć oczy usłyszałem najpiękniejszy głos na świecie...

- Śpij spokojnie, Woo - Czyjaś ręka zasłoniła moje oczy, prowadząc mnie do ciemnej odchłani - Twoja mama już do ciebie jedzie, a ja jestem tu teraz z tobą...

To był San. Jego ręce były przyjemnie ciepłe, lecz nie gorące. Natychmiast odczułem jego przyjemny zapach skóry. Przypominała ona coś w stylu landrynek połączonych z męskimi perfumami.

Moje ciało automatycznie zakazało mi się ruszenie. Jego druga ręka delikatnie opadła na mój brzuch, który swoją drogą lekko się spiął.

- Choi San! - Głos Kang'a rozszedł się po całym parku, a bardziej zagaduję.

- Ciszej Kang, nic mu nie jest, śpi spokojnie jak niemowlę - Czy on mnie nazwał...

- Nie nazywaj go tak - Głos Yeosang'a brzmiał bardzo groźnie, a za razem zimno. W sumie jak zwykle.

- Yeosang! - Tym razem usłyszałem głos mojej mamy - Nie biegaj tak bo cię nie złapie i zgubię! - Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem.

Relacja mojej mamy oraz Yeosang'a przypominała trochę relacje dwóch starszych kobiet z sąsiedztwa. Pijali razem Cher ate z rana, gdy był u mnie na noc, a ja jeszcze spałem. Ich tematy wręcz się nie kończyły.

- A to kto? - Zapytała moja rodzicielka - Jak się nazywasz chłopcze?

- Dzień dobry - Czułem jak chłopak kłania się jak najniżej mógł - Nazywam się Choi San i jestem-

- Jest tylko przechodzącym znajomym Wooyoung'a.

Czułem jak głos Kang'a zaczyna coraz bardziej zmieniać się w bryły lodu. To przez zazdrość?

- Znajomym powiadasz? - Oj nie podoba mi się ta rozmowa...

- Chodzimy do tej samej klasy, a dokładniej siedzimy w tej samej ławce...

Wooyoung! Weź się już rusz!

- Więc między wami nic nie ma?

- Między nami-

- Ała! - Nareszcie udało mi się otworzyć moje oczy.

Z całych sił usiadłem prosto na ławce, a dokładniej siedziałem do nich tyłem. Przed moimi oczami zacząłem coraz gorzej widzieć, wszystko momentalnie znikało w ciemności, a po chwili ponownie się pojawiało. Znowu... Znowu kręci mi się w głowie...

- Woo! - San widząc jak zaczynam się lekko kołysać, chwycił mnie intuicyjnie za ramiona i obronił przed upadkiem na brudną ziemię - Nie wstawaj tak gwałtownie!

- Jak ty go nazw-

- Mamo? - Przerwałem przyjacielowi wiedząc co chce powiedzieć.

- Wooyoung? Czujesz się dobrze? Boli cię coś?

- N-nic mi nie jest... - Chwyciłem się A głowę i oparłem głowę o ramię ucznia siedzącego w tej samej pozycji co wcześniej.

- Nie za wygodnie ci? - Głos Yeosang'a od razu mnie rozbudził...

Podniosłem zaspale głowę i spojrzałem na twarz osoby o która się opieram. Ta nie był Yeosang.

- SAN?! - Jaki ja jestem upośledzony - Co ty tu robisz?! - Odskoczyłem lekko od niego, ale ten od razu się donie przysunął.

- Mówiłem byś się tak szybko nie ruszał - Przewrócił oczami - Pani Jung, gdzie pani zaparkowała autem?

- Niedaleko...

- Chodź Wooyoung. Pomogę ci dojść do pojazdu - Kang podszedł do mnie, ale San od razu zablokował mu drogę kucając przede mną swoimi plecami.

- Wsiadaj, jak cię zaniosę to będzie szybciej, a za razem bezpiecznie, bo będziesz mógł schować swoją głowę, by cię nie widzieli ludzie.

- Dlaczego miałbym się chować przed... - W mojej głowie przybyło w gwałtownym czasie wszystkie wspomnienia przed moim zaśnięciem.

- Twój nosek - Odwrócił się do mnie przez chwilę, ale od razu znowu wrócił na swoje miejsce - No już wsiadaj, kolana zaczynają mnie boleć.

Spojrzałem najpierw to na niezadowolonego Yeosang'a, a późnej na moją podekscytowaną rodzicielkę.

- San ma rację, wsiadaj na niego nie mamy zbyt wiele czasu... Musimy zabrać cię do domu.

Czując wielkie skrępowanie podszedłem do jego pleców, ale zanim faktycznie wsiadłem na niego i zatrzymałem się. Moje sumienie coraz bardziej mnie zżerało.

- Niosłem cie już tutaj - Przewrócił oczami - Jesteś leciutki jak piórko, więc nie kombinuj z tym tekstem.

- San? - Kobieta podeszła do niego, a chłopak jak dźgnięty się wyprostował.

- Tak Pani Jung? - Podszedłem z boku pod Yeosang'a, by widzieć wszystko dokładnie.

Jego uśmiech wyglądał niczym od prawdziwego anioła. Dodatkowo jego ubranie idealnie leżało na nim, podkreślając jego największe atuty.

- Dziękuję ci kochaniutki za wszelką pomoc, ale Yeosang mi mówił, że przybiegłeś z knajpki... Pewnie byłeś zajęty, a my ci pokrzyżowaliśmy twoje plany...

- Pani Jung, nich pani mnie teraz posłucha i to uważnie - Uśmiechnął się w moją stronę, doprowadzając mnie do czerwoności - Zdrowie pani syna, a mojego przyjaciela jest dla mnie bardzo ważne.

Czułem się w tej chwili niczym prawdziwa księżniczka z Disneya, a San był lepszy niż niejaki rycerz w lśniącej zbroi.

- Jeszcze raz dziękuję, San - Pierwszy raz widziałem jak moja mama tak uroczo się uśmiecha, o ile można nazwać to uroczym zachowaniem - Wooyoung, wsiadaj na jego silne plecy, musimy się spieszyć!

- Mamo! - Spojrzałem na nią z pretensjami. Jak ona może mnie tak zdradzać?!

- Słyszałeś? - Choi od razu do mnie podszedł i wręcz wypchnął mnie na swoje plecy.

- Chyba nie wytrzymam - Słyszałem jak Kang przez chwilę coś tam jeszcze mruczał pod nosem.

Siedząc na plecach ucznia miałem ochotę zasnąć, jego zapach tak bardzo mnie koił. Czując jak zaczynam zjeżdżać z jego pleców, a on wręcz mnie podrzuca. Instynktownie oplotem go delikatnie o szyję, gdy nasze skóry się spotkały. Na moim ciele przeszło mnie wiele nieznanych mi ciarek.

- Więc San - Wtrąciła kobieta - Jesteś tak bardzo z moim Wooyoung'iem tak blisko?

No innego pytania, oczywiście nie mogła zadać... Zabierzcie mnei stąd.

- Wie Pani Jung...

- Mów mi po prostu mamo - Puściła do niego zalotne oczko.

Chyba się powieszę na papierze toaletowym jak wrócę do domu. Pamiętam do dziś jak Yeosang musiał wręcz błagać kobietę by ta była dla niego miła i traktowała go jak swojego. A tu co się stało?!

Jak to możliwe, że ten chłopak w zaledwie paru minutach owinął ją wokół swojego palca?!

- Dziękuję Pani mamo... - Uśmiechnął się delikatnie - Jak się czujesz, Wooyoung.

- Zażenowany... - Odpowiedział za mnie cicho Yeosang, który szedł za nami zmarnowany.

- Już i wiele lepiej...

- San! - Ponownie wrzuciła się do niego, no bo przecież syn jest teraz najmniej ważny - Chciałbyś dzisiaj zostać u nas na małą herbatkę z ciasteczkami?

- Pani Jung, pewnie Choi był zajęty czymś ważnym - Wtrącił Yeosang, lecz kobieta go wręcz olała.

- Jesteś wolny Sannie?

No chyba zwymiotuje.









ʟᴏᴠᴇ ғʀᴏᴍ ᴅʀᴇᴀᴍ | ᴡᴏᴏsᴀɴ (✓)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz