Luke z ogromnym uśmiechem siedział przy barze i obserwował jak Ashton z wprawą nalewa piwa do kufla.
- Dlaczego uśmiechasz się jak głupi? - zapytał Michael, sącząc swojego drinka. Hemmings uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Po prostu cieszę się, że mamy okazję pobyć razem. - Wzruszył ramionami, kłamiąc tylko trochę. Naprawdę zdążył się stęsknić za swoimi przyjaciółmi, którzy większość swojego wolnego czasu spędzali ze swoimi dziewczynami, a kiedy szli już na jakąś imprezę, one szły z nimi, zazwyczaj zachowując się jak ich bliźniaki syjamskie. To nie tak, że miał coś do Annabelli czy Jessie. Jak na kobiety były nawet znośne, jemu jedynie przeszkadzał fakt, że jego najlepsi przyjaciele zmienili się w pantoflarzy pozbawionych swojego zdania. Nawet dzisiaj przed wyjściem, Calum upewnił się przynajmniej tysiąc razy, że Belli to nie przeszkadza.
- Nie wydaje mi się, żeby to był jedyny powód. - Zauważył Ashton, stawiając przed nim kufel z piwem.
- Okej, to nie do końca główny powód.
Był niedzielny poranek, więc w pubie nie było prawie nikogo, prawdopodobnie dlatego, że niemal każdy odsypiał imprezę z wcześniejszego dnia. Luke chyba po raz pierwszy nie należał do takich osób. Cały wczorajszy dzień spędził w pracy ze Stellą, a wydarzenie kończące ich pracowitą dniówkę, podsunęły mu pewien pomysł.
- Może to obecność książek tak cię rozwesela? Annabella mówiła, że pomagałeś wczoraj Stelli.
- To może raczej obecność Stelli?
- Można powiedzieć, że ona ma coś wspólnego z poprawą mojego nastroju. - Zgodził się Hemmings, uśmiechając się wrednie.
- Dlaczego mam wrażenie, że to nie ma nic wspólnego z tym, że ją polubiłeś? - mruknął Ashton, przecierając szklankę szmatką.
- Poddało mi to pomysł na rozwiązanie mojej chwilowo beznadziejnej sytuacji. - Wziął duży łyk gorzkiego napoju i ręką wytarł pozostałości piany z górnej wargi.
- Nie rozumiem. - Przyznał Michael, wzruszając ramionami.
- Moja mama liczy, że jeśli zacznę pracować, to magicznie znajdę jakąś dziewczynę, która zawładnie moim sercem. - Rękami zrobił cudzysłów, przy okazji kręcąc oczami, jakby dwa ostatnie słowa sprawiały, że miał ochotę się roześmiać. - Skoro tego chce, to właśnie to dostanie.
- Zakochałeś się w Stelli? - zapytał Calum, niemal z radością. Gdyby to była prawda, to naprawdę przestałby się tak o niego zamartwiać. Ostatnio nawet Annabella zaczęła przejmować się sytuacją Hemmingsa. Kiedy tylko poznała całą historię nieszczęśliwej miłości, zapragnęła coś z tym zrobić. A Stella była idealną kandydatką dla niego. Charakterem przypominała Bellę, a z własnego doświadczenia wiedział, że takie dziewczyny były niemal jak zbawienie, dla mężczyzn takich jak on i Luke.
Nie wiedział co by z nim teraz było, gdyby nie poznał panny Charis i na samą myśl, że jego przyjaciel miał zaznać równie szczęśliwej miłości co on, robiło mu się ciepło na sercu.
- Zwariowałeś? - prychnął Hemmings, dopijając swoje piwo do końca. - Jest ładna, ale cała reszta nie jest już w moim typie i nawet gdybym szukał miłości, to na pewno nie w niej.
- Teraz, to już w ogóle nie rozumiem, o co ci właściwie chodzi. - Wtrącił się Clifford.
- Stella nie jest w moim typie, ale za to jest w typie mojej mamy. A do tego razem pracujemy, więc stało by się dokładnie tak, jak ona sobie życzyła. - Wzruszył ramionami.
- Chcesz ją wykorzystać? - syknął Ashton, czując współczucie do miłej rudowłosej* poznanej w klubie.
- Tak.
- Zwariowałeś? - warknął Calum, oczyma wyobraźni widząc, jak Annabella zareaguj, gdy tylko się dowie. Pewnie urwałaby mu łeb, że tego jakoś nie powstrzymał. - Takie gierki, to ty możesz prowadzić ze swoimi lafiryndami w klubach, a nie z taką dziewczyną jak Stella.
- Zdziwiłbyś się. - Mruknął Luke. - To z nią wróciłem tamtej nocy do domu i możecie mi wierzyć, nie zakończyło się na buziaku.
- A co to ma do rzeczy? - dopytywał Michael. Jego głowa wciąż pulsowała po wczorajszej nocy spędzonej ze swoją nową dziewczyną, Cassie, w operze. Zazwyczaj miał spore trudności w nadążeniu za tokiem myślenia swoich przyjaciół, a dzisiaj szło mu wyjątkowo opornie.
- Chodzi mi o to, że ona wcale nie jest taka niewinna i doskonała, jak sobie myślicie. Dziewczyna jest dokładnie taka sama, jak te wszystkie "lafiryndy z klubu". - Zacytował słowa swojego przyjaciela. - Tylko, że lepiej się z tym kryje. A to jeszcze gorsze.
- Okej, a co zrobisz później? - mruknął Calum. Naprawdę chciał jakoś obronić dziewczynę, ale nie mógł tego zrobić, ni zdradzając przy tym tego, czego dowiedział się od Belli w sekrecie. Postanowił, więc, że najlepiej będzie, jeśli odwiedzie swojego przyjaciela od tego głupiego pod każdym względem pomysłu.
- Później wymyślę jakąś smutną historię o tym, że ona po protu nie była dla mnie i poudaje złamane serce. Mama nie tylko się ugnie i zacznie ponownie przysyłać pieniądze, ale zapewne targana wyrzutami sumienia, da mi spokój raz na zawsze z tym swoim szukaniem idealnej partnerki dla mnie.
- Po pierwsze, to najgłupszy i najokrutniejszy pomysł jaki zrodził się w twojej chorej głowie. - Zaczął Ashton - Po drugie, prawdopodobnie sam skończysz ze złamanym sercem, bo się zakochasz, a ona gdy tyko się dowie, prawdopodobnie ucieknie szybciej niż struś, a przy okazji złamie ci nos. - wystawił kolejny palec, wyliczając. - A po trzecie, zachowujesz się, jakby twoja mama co najmniej namawiała cię do charytatywnego oddania jednego płuca, a nie do tego, żebyś w końcu zaczął myśleć o przyszłości i zapomniał o dziewczynie, która nawet nie była warta tego całego cierpienia, bo pewnego dnia zdasz sobie sprawę, że jesteś starym, zgorzkniałym facetem, który odczuwa pustkę, bo jednorazowe numerki, nie są w stanie zastąpić niesamowitego uczucia, jakie towarzyszy ci, kiedy budzisz się obok swojej kobiety. Ty to wiesz, ja to wiem i oni - wskazał na Caluma i Michaela - też to wiedzą. Nie jesteśmy już dłużej nastolatkami, Stary. Musisz wziąć się w garść.
Luke przez chwile w ciszy wpatrywał się w swojego przyjaciela, starając się nie pokazywać, że te słowa go dotknęły. Nie miał jednak zamiaru nad tym rozmyślać, bo już dawno postanowił, co chce zrobić i nic nie sprawi, że teraz, kiedy ułożył sobie w głowie tak idealny plan, tak po prostu go porzuci. Uśmiechnął się ironizując:
- To urocze, że tak się o mnie troszczysz Ashtonku, ale nie masz wpływu na to, co zrobię. Mam tylko nadzieję, że wasze laski nie omotały was już do końca i zostawicie, to co wam powiedziałem dla siebie. - Ufał, że ich przyjaźń jednak coś jeszcze dla nich znaczy. Gdyby Jessie, albo co gorsza Annabella, odkryły jego zamiary, jego plan by się nie powiódł, a do tego prawdopodobnie skończyłby się dla niego tragedią. Albo śmiercią. - Do zobaczenia.
* Stella była ruda kiedy się poznali, dopiero później zmieniła włosy na blond.
___________________________________________________________________
Bang ban in tu de róm!
Po primo, tadam! Luke to się raczej nie popisał, ale nasza Stella też ma sikret :)
Dziękuję naprawdę wszystkim osobą, które nominowały mnie do liebster awards, ale raczej nie lubię tego typu zabaw i jestem w nich skrajnie beznadziejna. Mimo to, naprawdę dziękuję, dziękuję! :D
Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej na mój temat, zapraszam na nothing wrong na moim profilu i tam wszystko jest wytłumaczone :)
Jest możliwość informowania o nowych rozdziałach, wystarczy mi napisać, gdzie chcecie dostawać powiadomienia (nie zapomnijcie dodać jaki jest wasz user na danym portalu XD)! UWAGA! Jeśli chcecie, żeby to był ask (nawet jeśli robiłam to wcześniej) to proszę podajcie swoje aski jeszcze raz pod tym rozdziałem i odpowiedzcie chociaż raz na "pytanie" , żebym wiedziała o jakie opowiadanie chodzi :)
ask // snapchat // instagram : carmellkowelove
Twitter @noellkid
CZYTASZ
co-worker || l.h
FanfictionWydarzenia w życiu Stelli sprawiły, że czasy beztroskiej zabawy odeszły w niepamięć. Wydarzenia w życiu Luke'a zmieniły go w beztroskiego, korzystającego z życia podrywacza. Kiedy Stella i Luke się poznali, oboje wiedzieli, że zasady są proste. Jedn...