dwadzieścia trzy

7.1K 655 170
                                    

Luke i Holly siedzieli razem w salonie Stelli i zapychając się wcześniej zamówioną pizzą, czekali aż dziewczyna wróci z wyjazdu do SPA. Czas który razem spędzili, zleciał tak szybko, że Luke był w naprawdę ciężkim szoku, kiedy spojrzał na zegarek i odkrył, że zbliża się już dziewiętnasta. Był tak pochłonięty zabawą z dziewczynką, że nie miał czasu oddzwonić do Caluma, który zadzwonił do niego już dobre cztery razy.

Nie chcąc zakłócać oglądanej przez nich bajki, napisał szybką wiadomość z pytaniem o powód jego telefonów. Niemal natychmiast dostał wiadomość, że kolega odwiedzi go rano, bo naprawdę muszą porozmawiać. Luke uznał, że zapewne chodzi o jakieś sprawy związane z ich zespołem, który ostatnimi czasy miał naprawdę sporo ciekawych propozycji od co raz to większych klubów.

- Za tydzień w poniedziałek mam występ. - zagaiła dziewczynka, kiedy na ekranie pojawiła się pierwsza reklama. Oglądali właśnie maraton jakiegoś serialu dla dziewczynek w jej wieku - Luke nie miał zamiaru się przyznać, że jego też trochę pochłonęły losy bohaterów.

- Tak? Z jakiej okazji?

- Nie wiem. - wzruszyła ramionkami. - Chyba bez okazji, ale wszystkie dzieci zapraszają swoich rodziców.

Luke wyprostował się na kanapie, spoglądając na poważną twarz dziewczynki. Jej mina mówiła mu, że to co ma zaraz powiedzieć, bardzo ją stresuje.

- Wszystkie dziewczynki zapraszają swoich tatusiów, a ja chciałabym zaprosić ciebie.

Hemmings chrząknął, starając się tym samym ukryć, jak wzruszyło go to co powiedziała dziewczynka. Po rozmowie ze swoim ojcem zrozumiał, że naprawdę chce, żeby jego związek ze Stellą był poważny i niczego nie pragnął tak bardzo, jak stworzenia z tą dwójką szczęśliwej i kochającej się rodziny.

Widząc, że dziewczynka posmutniała na jego reakcję, natychmiast podniósł ją z kanapy i usadowił na swoich kolanach, gładząc delikatnie jej włosy.

- Jestem zachwycony, że zaprosiłaś mnie na swój występ i mogę ci obiecać, że będę najgłośniej klaskającym ojcem na widowni.



Ułożył śpiącą dziewczynkę w pokoju gościnnym, upewniając się, że światło z zaświeconej lampki, nie świeci jej w oczy. Okrył ją szczelnie kołdrą i po cichu wycofał się z pokoju, nie domykając do końca drzwi.

Kiedy usłyszał kroki na korytarzu od razu ruszył w tamtym kierunku. Stella uśmiechnęła się do niego delikatnie, odkładając torbę na panele. Luke podszedł do niej szybkim krokiem i zakrył jej usta swoimi, nim ta zdążyła powiedzieć słowa przywitania. Przyciągnął ją mocno do siebie, nie miał pojęcia, że stęskni się za nią aż tak bardzo przez zaledwie weekend. Nie wiedział, czy to za sprawą tego, że zrozumiał jak bardzo mu zależy, czy po prostu zdążył się już tak mocno przyzwyczaić do widywania jej co rano.

Po chwili naprawdę intensywnego pocałunku, dziewczyna odsunęła się, żeby naprać powietrza, uśmiechnął się do niej z zachwytem.

- Hej. - mruknęła, bawiąc się kawałkiem jego koszulki.

- Tęskniłem za tobą.

- Widzę.

Zaśmiała się cicho, kiedy podniósł jej ciało nad ziemie, oplatając jej nogami swoje biodra.

- Muszę się z tobą przywitać.

- Czuje.

Luke uśmiechnął się do niej z czułością.

- Kocham cię.

- Wiem. Ja ciebie też.



Natarczywe pukanie do drzwi nie było wymarzoną pobudką dla Hemmingsa. Uchylił zaspane oczy i z uśmiechem spojrzał na nagie plecy Stelli. Jej głowa była ciasto zasłonięta poduszką, tłumiąc pukanie. Luke zaśmiał się cicho i leniwie zwlekając się z łóżka, ruszył, aby otworzyć. Miał nadzieje, że to nie listonosz, albo sąsiadka po cukier, bo nie koniecznie chciał raczyć te osoby widokiem swoich bokserek. Razem ze Stellą doszli wieczorem do wniosku, że skoro oni mają wolne, to i Holly może zostać jeden dzień w domu, dlatego pobudka tak wcześniej tym bardziej była mu nie w smak.

Uchylił drewnianą powłokę, która natychmiast została pchnięta dalej przez Caluma. Na widok swojego przyjaciela w samych bokserkach, prychnął.

- Wszystkich tak witasz?

- Nie, tylko ciebie.

Hood odetchnął głęboko, podchodząc do Hemmingsa.

- Musisz przestać.

- Co? Otwierać ci w bokserkach?

- Nie, mam na myśli Stellę.

- Calum...

- Masz zostawić ją w spokoju. To trwa za długo i jest niewłaściwe, a wczoraj odbyłem z Bellą rozmowę i ona twierdzi, że Stella naprawdę mocno się do ciebie przywiązała. - powiedział, podniesionym głosem.

- Mów ciszej. - upomniał go, starając się wypchnąć go delikatnie z mieszkania.

- Musisz skończyć z tym swoim chorym planem, żadne pieniądze nie są warte skrzywdzenia tej dwójki! Nie możesz używać ich jak narzędzi!

- Już dawno z tego zrezygnowałem, nie zależy mi już na pieniądzach mamy, może i na początku w ten sposób myślałem, ale plan już dawno mnie nie obchodzi!

Zanim Calum miał szansę w jakikolwiek sposób skomentować wyznanie swojego przyjaciela z sypialni wyszła Stella w samej koszuli. Jej twarz była blada a oczy szkliste.

- Jaki plan cię już nie obchodzi?

Jej mina świadczyła o tym, że słyszała więcej niż którekolwiek z nich by sobie życzyło.

__________________________________________________________________________

Zostały jeszcze jakieś....2 rozdziały i koniec :)

ZMIENIŁAM USER na instagramie (czujcie się wolni do dania mi follow i ja pewnie dam wam backa XD) : fabssy

ask // snapchat // : carmellkowelove

instagram : fabssy

Twitter @noellkid

ZAŁOŻYŁAM TEŻ TUMBLR, więc jeśli chcecie (bo ja chce) możecie dać mi follow, a ja dam wam backa! : http://noellkid.tumblr.com/


co-worker || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz