Za każdym razem kiedy dzwonił jego telefon, lub drzwi księgarni otwierały się, Luke zrywał się z miejsca, z nadzieją że to Stella. Ta jednak nie zadzwoniła i nie pokazała się w księgarni przez cały zeszły tydzień. Hemmings biorąc sobie do serca jej prośby, powstrzymywał się przed kontaktowaniem się z nią. Patrząc na zegarek, odkrył, że dokładnie za pół godziny zaczyna się występ Holly. Przez cały tydzień miał nadzieję, że sprawa załatwi się przed poniedziałkiem i będą mogli razem ze Stellą udać się na to przedstawienie razem - bo nawet przez moment nie dopuścił do siebie myśli, że dziewczyna mu nie wybaczy. Ale teraz, na pół godziny przed występem, wiedział, że decyzję musi podjąć sam. Za ich dwójkę. Tu już nawet nie chodziło o niego, ważna była Holly, której obiecał, że na pewno się pojawi.
Zerwał się z miejsca, czym przykuł uwagę Annabelli. Ona również zdawała się być na niego obrażona, bo przez cały tydzień jedynie fukała i pluła jadem w jego kierunku.
- Co ty robisz? - zapytała, dla odmiany, zaciekawionym tonem, kiedy Luke zebrał swoje rzeczy i ruszył w kierunku wyjścia.
- Muszę coś załatwić.
Anna zaśmiała się cicho.
- Nareszcie.
Przez zakorkowane ulice, Luke z przerażeniem odkrył, że jest już spóźniony. Kiedy tylko udało mu się znaleźć jakiekolwiek miejsce na parkingu, natychmiast wyskoczył z auta i pognał w kierunku szkoły. Pchnął ciężkie drzwi i wpadł do środka niczym piorun. Nie miał większego problemu ze znalezieniem odpowiedniej sali, gdyż śpiewy małych dzieci od razu naprowadziły go na odpowiedni tor. Szybkim krokiem ruszył w kierunku sali gimnastycznej.
Na sali było pełno rodziców, których oczy skierowane były na dzieci stojące na samym środku drewnianej sceny. Wzrokiem udało mu się odszukać Stellę, która wyjątkowo intensywnie wpatrywała się w Holly. Ta z kolei ściskała kawałek sukienki w piąstce,czekając na swoją kolej w recytowaniu. Jej wzrok nerwowo przebiegał po sali, a jej czoło było zmarszczone od zmartwień. Dopiero kiedy jej spojrzenie padło na uśmiechniętego Hemmingsa, na jej twarzy również zagościł wielki uśmiech.
Widząc to, Stella obejrzała się w tym samym kierunku, a jej oczy podwoiły swoje rozmiary, kiedy zobaczyła, dlaczego jej córka jest taka zadowolona. Szybko odwróciła się w kierunku sceny. Luke z uśmiechem torował sobie przejście do pierwszego rzędu, obok Stelli. Kiedy już tam dotarł, uprzejma pani siedząca obok dziewczyny, przesunęła się w bok, robiąc mu miejsce.
- Hej - przywitał się,całując jej policzek.
- Co ty tutaj robisz? - wycedziła przez zęby, nie odrywając wzroku od sceny.
- Obiecałem Holly, że przyjdę na jej występ.
- A mi obiecałeś, że nie będziesz się do nas zbliżał.
Luke westchnął głęboko, kładąc rękę na jej odsłoniętym przez sukienkę kolanie, ignorując jej złe spojrzenie.
- Musimy się pogodzić, ze względu na Holly.
- Ze względu na Holly, powinieneś zniknąć z naszego życia. - mruknęła, strzepując jego dłoń.
- Dobrze wiesz, że to nie jest dobre rozwiązanie. Twoja córka przyzwyczaiła się już do tego, że jestem w waszym życiu i na pewno nie zrozumie, dlaczego już mnie nie będzie. Wiem, że popełniłem błąd, ale przeprosiłem i naprawdę żałuje. - wyjaśnił, starając się ukryć rozpacz w głosie. - Nie pozwól, żeby mój naprawę głupi błąd wpłynął też na nią. I na nas.
- Holly nie potrzebuje w swoim życiu takiej osoby jak ty.
Zanim zdążył jakoś odpowiedzieć, przyszła kolej na Holly. Z tego co opowiadała dziewczynka jej wierszyk jest ostatni. A to naprawdę go cieszyło, bo już nie mógł się doczekać, kiedy będzie mógł ją przytulić. Naprawdę za nią tęsknił i nie miał zamiaru się poddawać.
Kiedy oklaski ucichły - Luke klaskał najgłośniej i najdłużej, tak jak obiecał - dzieci zaczęły zbiegać ze sceny i szukać swoich rodziców. Holly niemal natychmiast uwiesiła się szyi chłopaka i mocno go przytuliła.
- Przyszedłeś!
- Oczywiście, że tak, przecież ci obiecałem.
- Mama mówiła, że jesteś chory.
Hemmings spojrzał n Stellę, która jedynie uniosła brew. Więc właśnie tak wytłumaczyła jego nieobecność. Zdecydowanie był to lepszy sposób, niż powiedzenie jej prawdy.
- Tak, ale wyzdrowiałem specjalnie na twój występ. - uśmiechnął się, całując jej czoło. - A teraz zabiorę was na lody, jeśli twoja mama się zgodzi.
Dziewczynka natychmiast spojrzała na swoją mamę, przybierając wyćwiczoną przez lata minę szczeniaczka.
- Możemy iść mamusiu? Proooszę!
___________________________________________________________________
ZMIENIŁAM USER na instagramie (czujcie się wolni do dania mi follow i ja pewnie dam wam backa XD) : fabssy
ask // snapchat // : carmellkowelove
instagram : fabssy
Twitter @noellkid
ZAŁOŻYŁAM TEŻ TUMBLR, więc jeśli chcecie (bo ja chce) możecie dać mi follow, a ja dam wam backa! : http://noellkid.tumblr.com/
CZYTASZ
co-worker || l.h
Hayran KurguWydarzenia w życiu Stelli sprawiły, że czasy beztroskiej zabawy odeszły w niepamięć. Wydarzenia w życiu Luke'a zmieniły go w beztroskiego, korzystającego z życia podrywacza. Kiedy Stella i Luke się poznali, oboje wiedzieli, że zasady są proste. Jedn...