Luke już od rana czuł, że coś jest na rzeczy, ale kiedy jego córka postawiła przed nim kubek z kawą, a żona podała jego ulubiony, świeżo wyciskany sok, był już przekonany.
- Nie zgadzam się. - zakomunikował, unosząc jedną brew.
- Na co? - zapytała ze zdziwieniem Stella, wkładając blachę z ciastkami do piekarnika.
- Na cokolwiek chcecie mnie przekonać, ja mówię nie.
- Skąd wniosek, że chcemy cię przekonać?
- Nie urodziłem się wczoraj Holly. Doskonale wiem, że coś chcesz i to coś na tyle złego, że musi pomagać ci mama.
- Mówiłam ci kochanie, że to nie przejdzie. - Stella zaśmiała się cicho, widząc zmarszczkę między brwiami córki.
- Nawet nie wiesz co chce!
- Dobrze, w takim razie co chcesz?
- W przyszłą sobotę Tom robi imprezę i jestem...
- Nie ma mowy.
- Ale tato!
- Powiedziałem nie.
- Mamo, powiedz mu coś!
Holly tupnęła nogą, patrząc z nadzieją w oczach na matkę. Stella jedynie pokręciła ze współczuciem głową i ruszyła w kierunku swojego męża. Położyła swoje dłonie na jego plecach, delikatnie masując napięte ze zdenerwowania ramiona. Z rozbawieniem obserwowała, jak jej mąż źle reaguje na każdą wzmiankę Holly o imprezie i co gorsza chłopcach.
- To na nic, nie przekonasz mnie. - mruknął Luke, widząc smutną minę swojej córki.
- Ale dlaczego?!
- Bo masz dopiero szesnaście lat, jesteś piękna, a chłopcy to niewyżyte bestie.
- Nie przesadzasz kochanie? - zauważyła Stella, siadając na kolanach swojego męża. - Nie pamiętasz już, jak to było kiedy byliśmy w jej wieku? - zaśmiała się, poruszając brwiami.
- Pamiętam i właśnie dlatego ona nigdzie nie pójdzie.
- Jesteś okropny!
Holly wydała z siebie nieludzkie warknięcie i wyszła na taras, trzaskając za sobą.
- Powinieneś jej trochę odpuścić.
- Robię to, bo się o nią martwię.
- Wiem, ale to nie zmienia faktu, że naprawdę jej zależy. Ten Tom to naprawdę miły chłopak. Jest bardzo inteligentny, dobrze wychowany, a do tego bardzo dobrze radzi sobie w sporcie. I myślę, że Holly jest w nim zakochana.
Luke westchnął ciężko, ale zanim zdążył coś dodać, do domu wpadł ich siedmioletni syn, cały umorusany w błocie. Kiedy Stella to zobaczyła, natychmiast zerwała się na równe nogi i pobiegła za nim na górę, krzycząc coś o białych dywanach, niespieralności i złego wpływu sześcioletniej córki Caluma.
Westchnąwszy, ruszył w kierunku huśtawki ogrodowej. Przysiadł obok zamyślonej Holly.
- Naprawdę lubisz tego Toma, prawda?
Holly jedynie przytaknęła, dając się objąć.
- A czy on lubi ciebie?
- Zaprosił mnie na urodziny jako pierwszą i powiedział że naprawdę chciałby żebym przyszła, więc mam nadzieję, że tak.
- Cóż, jeśli mu zależy, to pewnie wpadnie do nas na grilla dzisiaj wieczorem.
- Będzie wujek Calum?
- Tak.
- Jeśli obiecasz, że wyjdzie z tego cało, to go zaproszę.
Jeśli był ktoś, kto bardziej pilnował Holly, to był to tylko Hood. Dziewczyna już współczuła sześcioletniej Kelly.
- Wiesz, że cię kocham, prawda tato?
- Wiem. - Luke złożył pocałunek na czole córki, a zaraz później do ogrodu wpadł rozwrzeszczany siedmiolatek, a zaraz za nim Stella z wężem ogrodowym.
Ta rodzina była wszystkim o czym kiedykolwiek marzył.____________________________________________________________________________
To już koniec i naprawdę bardzo wam dziękuję za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze! Wiem, że to ff szło wyjątkowo opornie, ale jakoś daliśmy wspólnie radę i mam nadzieję, że mimo wszystko polubiliście historię tej rozkosznej trójki (teraz już czwórki)!
Jeśli nie macie mnie jeszcze dość, to zapraszam na nowe ff, tym razem o Harrym https://www.wattpad.com/story/51267908-hitch-hiking-h-sDziękuję jeszcze raz za wszystko!
![](https://img.wattpad.com/cover/30839118-288-k472271.jpg)
CZYTASZ
co-worker || l.h
FanfictionWydarzenia w życiu Stelli sprawiły, że czasy beztroskiej zabawy odeszły w niepamięć. Wydarzenia w życiu Luke'a zmieniły go w beztroskiego, korzystającego z życia podrywacza. Kiedy Stella i Luke się poznali, oboje wiedzieli, że zasady są proste. Jedn...