Weszliśmy do knajpy. Cholera, wiem do czego Robert zmierza. Powinnam się tego domyśleć od razu. Usiedliśmy przy stoliku. Robert zaczął gadać o swoich motocyklach, dziwnych przygodach. Jeśli mam być szczera, to nieszczególnie mnie to interesowało. Tak więc przez ok. pół godziny nawijał bez przerwy. Nie wiedziałam do czego zmierza ta rozmowa. Jeśli naprawde chciał ze mną pogadać, to czemu nie wejdzie na jakiś ciekawszy temat? Boże, ale on przynudza.
-Wiesz, Robert, śpieszy mi się trochę. Możesz przejść do sedna naszego spotkania?
-OK, widzę, że cię zanudzam.
Wow, geniusz się zorientował. Nareszcie.
-No więc o co chodzi?
Robert przybliża się do mnie i chwyta moją dłoń.
-Słuchaj, Majka, ja liczyłem na coś więcej niż przyjaźń...
Powoli robi mi się gorąco. Czuje się odrobinę niezręcznie w obecności Bad Boya.
-Wiem o tym, ale ja już znalazłam sobie kogoś Robert. Nie licz na nic więcej.
Niemal natychmiast puszcza moją dłoń i odsuwa się na bezpieczną odległość.
Ufff... Czuję odrobinę ulgi.
-Sorry, ja nie wiedziałem, nie myśl o mnie źle, ja po prostu...
-OK, OK, wiem
-Cieszę się, że mnie zrozumiałaś. Naprawde czuję się teraz jak dupek.
Hmmm... Bad Boy nie chce o mnie walczyć? Czuję się odrobinę tak, jakbym zdradzała Sebastiana. To dziwne uczucie, a zarazem pokrzepiające.
-Nie martw się, znajdziesz sobie kogoś innego.
-Nikt nie jest tak idealny jak ty Majka.
Natychmiast te słowa kojarzę z ,,Romeo & Julia" w nowoczesnym wydaniu.
Oblewam się rumieńcem. Patrzymy sobie teraz w oczy. Widzę na twarzy Roberta, że czuje się niezręcznie po wcześniejszej akcji. Nie dziwię się mu zresztą. Nagle do knajpy wpada Sebastian. Kuźwa! Mogłam się tego spodziewać.
-Majka! Gdzie ty się podziewałaś?
Nie odbierasz moich telefonów! Co się z tobą działo.
-Jak widzisz nic mi nie jest i siedzę sobie teraz w tej oto knajpie i rozmawiam z moim przyjacielem.
-Na przyjaciela to on mi nie wygląda.
Widzę, że Seba jest mocno wkurzony. Wiedziałam, że to była ta zła decyzja. Dlaczego zawsze robię na niekorzyść sobie i innym? Boże, gdyby się dało cofnąć czas... Wychodzę natychmiast z knajpy zostawiając Roberta i Sebastiana samych. Wracam jak wściekła do domu. Słyszę, że obaj krzyczą za mną, ale nie zwracam na to uwagi. Mam ich gdzieś. Ze złości wpadam na jakiegoś kolesia stojącego przy przystanku autobusowym. Czuję się tak beznadziejnie. Robi mi się głupio i przepraszam faceta.
-Przepraszam pana, naprawdę mam ciężki dzień dzisiaj.
-Nic się nie stało, ale uważaj na siebie.
Jest bardzo bezpośredni, skoro od razu przechodzi ze mną na ,,ty". Dopiero teraz wpatruję się w jego zabójcze oczy. Hmm... dla kumpeli byłoby to niezłe ciacho. Ja nie mam ochoty 'wgrywać' w swoje życie czwartego z kolei chłopaka.
-Mam na imię Daniel. A ty?
-A ja jestem Majka.
-Kiepsko wyglądasz. Nie odprowadzić cię do domu...?
Kurde, zaczynają się teksty na podryw... Czuje się idiotycznie w jego obecności dlatego też odmawiam.
-Nie dzięki, poradzę sobie.
-OK, jak chcesz.
-Mogę twój numer telefonu?
Jest niemal zaskoczony tym pytaniem. Nie chodzi mi o jakieś zasrane randki które kończą się katastrofą. Chcę załatwić kumpeli ciacho- przynajmniej tylę mogę zrobić dobrego.
-Jasne, mogę wiedzieć po co?
Chyba on serio myśli, że chce się z nim umówić...
-Moja koleżanka szuka chłopaka.
Boże, teraz ja jestem bezpośrednia. Znowu głupio palnęłam!
-I w związku z tym chcesz nas zesfatać?
Czuję w jego głosie, że go to bawi.
-No tak jakby. Więc co?
-No ok, mogę się z nią spotkać.
Teraz jest wesoły jak nie wiem co. Co go tak strasznie bawi? To, że chce pomóc kumpeli?
-Dzięki, to ona do ciebie zadzwoni. Narka!
-Do zobaczenia!
Wracam do domu i myślę z kolei o chłopakach. Nie chcę wiedzieć co robi teraz Seba czy Robert. Włączam mojego smartfona i odczytuję po kolei,, sms... Ok, Seba pisze Kocham Cię i takie tam, Robert?- O co się tak wkurzyłaś? Boże, nie będe mu odpisywać. No i od Rafała?- Chciałbym się spotkać. O nie, nie, ja już na co najmniej tydzień mam za wiele spotkań. Ignoruję tego smsa. Całe szczęście, że jutro jest sobota. Nie będe musiała się widzieć z Sebą, Robertem i tym bardziej Rafałem. Przy okazji się wyśpię. Wróciłam do domu i padłam na łóżko. Jestem wykończona. Totalnie wykończona. Nie mogę zasnąć; ciągle myślę o chłopakach. Automatycznie zerkam na telefon. Jest godzina 2 po północy. Pół godziny temu dostałam smsa od Sebastiana:
Tak miał wyglądać nasz związek? Złościsz się nie wiadomo o co, nie dajesz znaku życia przez cały dzień i do tego wszystkiego umawiasz się z jakimś tępym kolesiem! Dajmy sobie trochę czasu, miałaś rację, nie jesteśmy jeszcze na to gotowi.
Kuźwa! To była cholernie zła decyzja. Teraz tego cholernie mocno żałuję.
CZYTASZ
,,Too Much Love"
Teen FictionGdy przestaje mnie całować patrzymy sobie w oczy. -Sebastian, uda nam się? -Myślę, że tak. Tak, UDA NAM SIĘ. Uśmiecham się szeroko. -Och Sebastianie, nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało. Too Much Love pokazuje, że miłość może przytłaczać i kom...