🔷Rozdział 3 || Tom 2🔷

79 2 0
                                    

Tydzień przed końcem wakacji młoda kobieta siedziała w domku Posejdona i czytałam książkę w swoim pokoju. Nagle usłyszał jak ktoś zbliża się do drzwi i po chwili puka.
-Proszę powiedziałam nie patrząc na drzwi.
-Witaj Melodii mogę wejść usłyszała głos dyrektora Hogwartu.
-Tak proszę niech pan usiądzie. Powiedziała i zamknęła książkę wcześniej wkładając zakładkę na stronie na której skończyła.
-Napije się pan czegoś zapytała gdy usiadł.
-Herbaty jeśli można odparł z delikatnym uśmiechem. Gdy podeszłam do aneksu kuchennego by zrobić herbatę dla profesora i dla siebie kawę dyrektor rozglądał się po pokoju kobiety. Nie co go przemeblowała gdy wróciła więc trochę się zmieniło. Powiększyła go tak że zmieściła się tu kuchnia osobna łazienka ogoromna biblioteka oraz sala treningowa oraz pracownia do eliksirów.
Gdy przygotowała napoje postwiła je na stoliku obok sofy na której siedziała i usiadła na przeciwko profesora na jednym z foteli.
-Co pana do mnie sprowadza zapytała melodyjnym głosem.
-Cóż jakby to powiedzieć... zaczął ale mu przerwała.
-Niech pan powie od razu dobrze wiem że nie fatygował by się gdyby nie było to dla pana ważne odparła z półuśmiechem.
-No tak przed tobą ciężko ukryć nie które fakty zaś miał lekko.
-A więc o co chodzi zapytała upijając łyk kawy.
-Mam dla ciebie propozycję powiedział. A kobieta tylko skinęła głową na znak że go cały czas słucha.
-Chcę byś dołączyła do grona nauczycielskiego w tym roku powiedział a kobieta o mało nie zakrztusiła się kawą która piła.
-Przepraszam ale czy zdaje sobie pan sprawę o co mnie prosi powiedziała nie co zszokowana i zdenerwowana ale natychmiast się opanowała.
-Wiem doskonale ale nie prosiłbym cię to gdybym nie miał innego wyboru. Powiedział zrezygnowany starzec.
-Profesorze nawet jeśli bym się zgodziła to jestem uznawana za zmarłą nie którzy rodzice mogliby mnie rozpoznać bez problemu a nie mogę pozwolić sobie na to by Voldemort dowiedział się że żyje nie teraz powiedziała.
-Melodii rozumiem twoje obawy ale potrzebuje twojej pomocy. Ministerstwo miesza się coraz bardziej w sprawy Hogwartu teraz przysłali od sobie kogoś by uczył OPCM. Obawiam się że będą chcieli zrobić wszystko by się mnie pozbyć. Dlatego potrzebuję w razie czego osoby która przypilnowała tego wszystkiego i zareagowała jeśli będzie taka potrzeba powiedział dyrektor chcąc jej wyjaśnić co się dzieje.
-A Minerwa zapytała mając nadzieję że jednak ją o to poprosi.
-Nie stety nie którzy wiedzą że przyjaźnimy się od lat więc w jakiś sposób będą próbowali jej przeszkodzić za to ciebie by nie podejrzewali. Powiedział wiedząc że tym już prawie ją przekonał.
-Eh dobrze powiedzmy że się zgodzę niech mi pan powie czego miała bym uczyć i jak zamierza pan ukryć to kim jestem tak by nikt się nie zorjętował zapytała.
-Samo obrony i walki bronią białą powiedział a Melodii zaczęła się śmiać.
-Od kiedy Hogwart uczy takich rzeczy zapytała.
-Od teraz jeśli się zgodzisz po za tym jeśli nasze przypuszczenia są trafne to im się to przyda powiedział.
-No niech będzie a ukrycie tego kim jestem zapytała.
-Mogłabyś użyć jedynie nazwiska di Angelo i użyć drugiego imienia mało kto wie jakie ono jest więc nikt się nie zorjętuje. Zmienisz nie co wygląd i powie się że jesteś jego jakąłś kuzynką czy coś powiedział.
-Wszystko pan zaplanował co zapytała po chwili.
-Dyskusja z tobą nie ma sensu bez argumentów więc tak przygotowałem się powiedział.
-Niech będzie powiedziała i się uśmiechnęła delikatnie.
-Więc witam nową nauczycielkę w szkole Pani profesor powiedział.
-Oh profesorze jak pan sobie coś zaplanuje to zawsze dąży pan do celu nie ważne co powiedziała i zaśmiała się cicho.
-Tu masz rację moja droga no nic dziękuję a muszę już iść do widzenia za tydzień moja droga powiedział i wyszedł nie patrząc na to czy kobieta za nim idzie.
Gdy sprzątnęła wszystko po wizycie usiadła spowrotem i wróciła do czytania książki ale nie potrafiła się skupić na tym co czyta. Mimowolnie spojrzała na zdjęcie stojące na szafce nocnej. Przedstawiało ją i Leo jej męża. Stało tam też drugie zdjęcie jej i jej przyrodniego brata.

Bardzo za nimi tęskniła jej brat nie żył już od dobrych kilkunastu lat a mimo to nadal bardzo za nim tęskniła. Za to jej mąż to już całkiem inna historia. Gdy rzekomo zginęła został sam teraz z tego co wie ma narzeczoną a ona nie wie co ma zrobić. Siedziała tak przez dłuższy czas po czym poszła na kolację a gdy wróciła wzięła długą kompiel i położyła się spać.

Obódziła się rano przez straszny ból głowy. Powoli zwlekła się z łóżka i spojrzała na kalendarz. No tak dziś pełnia przypomniała sobie. To nie chodzi o to że jest wilkołakiem nie skąd że tylko że ród jej męża miał to do siebie że pełnia zawsze w jakiś sposób na nich działała w tym przypadku Leo po prostu źle wyglądał że tak to ujmę. Po małrzeństwie z nim skutkiem pełni w jej przypadku był ból głowy mamentami nie do zniesienia oraz wyostrzone zmysły jakby przez animagię nie miała dobrego słuchu. Zielonego pojęcia nie miała dlaczego akurat po ślubie pełnia zaczęła tak na nią działać ale nie stety nie mogła nic z tym zrobić. Weszła do łazienki i wzięła ciepłą kompiel dzięki której zapomniała nie co o bólu głowy. Gdy wyszła ubrała bluzkę i spodenki a włosy spieła w koka. Po czym poszła do pracowni eliksirów i z półki z gotowymi eliksirami zabrała elisksir na ból głowy który wypiła. Ból po chwili zmalał na tyle że była w stanie normalnie myśleć czy robić nie które rzeczy. Tak przygotowana wyszła z domku na śniadanie. Usiadła na swoim miejscu i zamówiła śniadanie po czym bez słowa zaczęła jeść. Po jakiś 15 minutach dosiadł się Perci i również zamówił jedzenie tylko jak to on niebieskie. Będąc szczerą kompletnie nie rozumiała jego mani na punkcie jedzenia w tym kolorze. Owszem sama lubiła ten kolor ale bez przesady.
-Hej wszystko w porządku zapytał Perci po chwili.
-Tak nic mi nie jest mrukła marszcząc brwi przez ból głowy.
Przez kolejne dziesięć minut próbowała zjeść co kolwiek ale nie mogła przez coraz większy ból głowy spowodowany hałasem wywyływanym przez resztę obozowiczów któży pojawili się na śniadaniu. Mając dosyć szybko wyszła z pawilonu co z zszkowało obozowiczów. Szybko weszła do doku i zamknęła drzwi za sobą po czym połorzyła się na łóżku przez cały czas starając się zignorować ból głowy. Nie wiedziała ile właściwie tak siedziała ale usłyszała pukanie. Powiedziała jedynie
-Proszę i dalej przykryła się poduszką usilnie starając się zignorować ból głowy który momentami był nie do wytrzymania przez głośniejsze dźwięki.
-Wszystko w porządku usłyszała cichy głos Chejron.
-A jak myślisz normalnie zaraz zwarjuję wrkła w poduszkę.
-Pełnia zapytał. A ona tylko mrukła w odpowiedzi.
-Trzymaj powinno pomuc powiedział i podał jej nektar który przyjęła siadając na łóżku. Wypiła trochę i po chwili ból się zmniejszył.
-Dziękuje powiedziała cicho.
-Trzymaj zjedz coś chłopaki mówili że nic nie zjadłaś i nagle wyszłaś. Oni nawet nie wiedząc co się stało powiedział cicho wiedząc że usłyszy a głośniejsze mówienie tylko spowoduje większy ból.
-Wiem ale naprawdę nie mam siły tłumaczyć i tego teraz powiedziała i zabrała się za jedzenie.
-Dasz sobie radę muszę już iść. Powiem potem Wilowi by doniusł ci nektaru powiedział.
-Jasne dzięki powiedziała. Po czym centaur jak najciszej wyszedł z pokoju. Gdy zjadła postaniwiła wybrać się na plaże za domkiem poczym usiadła na piasku. Nagle usłyszała kroki za sobą ale gdy się obrócił nie potrafiła uwierzyc w to co widzi.
-Można zapytał?

Huncwoci i Córka MorzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz