💠Rozdział 3💠

420 9 2
                                    

Dziś pierwszy września co za tym idzie jadę do Hogwartu jestem już spakowana pociąg jest o 9 czyli zdążę na trening i śniadanie jest 5:15 więc muszę się pośpieszyć.
Gdy przyszłam po śniadaniu przebrałam się w to

A włosy upiełam w wysokiego koka i zrobiłam lekki makijaż

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


A włosy upiełam w wysokiego koka i zrobiłam lekki makijaż.
Dobra teraz od melduję u Chejrona i do bramy gdzie mają na mnie czekać państwo Lupin to z nimi idę na peron. Przynajmniej się nie zgubię.

Pod Wielkim domem
-Chejronie bo chciałam się od meldować zaraz powinni być po mnie państwo Lupin.
-A tak oczywiście chodź może ci pomogę co ty na to.
-Z miłą chęcią przyda mi się pomoc powiedziałam biorąc sowę i plecak z ambrozja i nektarem.
-Chejronie mam takie pytanie bo co ja mam zrobić jak skończą mi się nektar i ambrozja?
-Pamiętasz jak ci mówiłem że w świecie czarodziejów są herosi.
-Tak pamiętam spotkałam jednego na pokątnej w księgarni a potem w lodziarni.
-Blisko szkoły znajduje się wioska czarodziejów Miodowe Królestwo
I w jednym ze sklepów pracuje heros zorjentujesz się gdy nazwa angielska zmieni się na grecką tak jak na poczcie Hermesa. Tam dostaniesz ambrozję i nektar. Tylko uważaj by nikt komu nie ufasz się nie dowiedział jasne.
-Tak dzięki. Ale jest jeszcze mały problem wstęp maja do wioski dzieci od trzeciej klasy.
-Zapytaj dyrektora może on coś wymyśli.
-Dziękuję za wszystko widzimy się na święta chyba że nagle zmienię zdanie i zostanę powiedziałam.
-Bardzo zabawne ale jak byś miała jakieś pytania lub problem to pisz i wysyłaj sowę albo dzwoń iryfonem a pomogę ci.
-Dziękuję powiedziałam i przytuliłam centaura tak naprawdę to on zastępuje mi ojca.
-No dobrze chodź bo czekają na ciebie i szukają cię.
-Mogę zdjąć mgłę przynajmniej część by mnie zobaczyli.
-A ufasz im?
-Tak myślę że tak. Powiedziałam.
-To wiesz co robić. Powiedział i się zaśmiał.
-Remus tu jestem zawołałam a gdy spojrzał w moją stronę pstrykłam palcami i zdjęłam część mgły.
-Wow jak to zrobiłaś słyszałem cię ale cię nie widziałem a gdy pstrykłaś palcami nagle cię zobaczyłem.
-Moja tajemnica ale może kiedyś ją poznasz a teraz chodźmy.
-Dzień dobry państwo Lupin.
-Witaj Melodii dobrze cię widzieć.
A kim jest twój towarzysz powiedział pan Lupin.
-To Chejron mój opiekun jest centaurem chyba to państwu nie przeszkadza. Powiedziałam bojąc się ich reakcji bo od pani profesor wiem że nie wszyscy czarodzieje i czarownice pałają sympatią do innych stworzeń.
-Nie skąd że przez ten czas nauczyłem się że nie wolno oceniać pochopnie powiedział i zamyślił się jakby wracał pamięcią do jakiegoś wspomnienia.
-Cieszę się że państwu to nie przeszkadza bo Chernon zastępuje mi w sumie ojca.
-Naprawdę zdziwiła się pani Lupin a Chejron spojrzał na mnie jak bym była kosmitką albo miała gorączkę.
-Nie patrz się tak na mnie doskonale wierz że tak jest powiedziałam Chejronowi. I zaczełam się śmiać z jego komicznej miny.
-Dobrze chodźmy już bo zaraz spóźnimy się na pociąg.

W pociągu.
-Melodii to co mówiłaś o Chejronie to prawda. Zapytał Remus gdy byliśmy sami.
-Tak zastępuje mi prawdziwego ojca który nawiasem mówiąc ma mnie po prostu w dupie za przeproszeniem.
-Nie wiedziałem przepraszam nie powinienem o to pytać speszył się widząc że byłam smutna myśląc o ojcu.
-Nic nie szkodzi chciałeś znać odpowiedz więc zapytałeś a ja odpowiedziałam to nie twoja wina że jest jak jest ale proszę cię to co widziałeś i słyszałeś zachowaj dla siebie może z czasem więcej powiem ci o mnie ale nie teraz. Jednak proszę o jedno nikomu nie mów dobrze?
-Dobrze skoro chcesz ale skoro chcesz to zachować w tajemnicy to pewnie masz ich więcej co?
-Tak jest ich dużo może kiedyś poznasz całą prawdę o mnie ale na razie muszę być pewna że mogę wam bezgranicznie ufać.
-Dobrze niech będzie.
-To co ty wiesz coś o mnie to teraz twoja kolej powiedziałam może zagramy w pytania bo jest nas dwoje to będziemy zadawać pytania na zmianę.
-Dobra i tak nie ma nic ciekawego do roboty powiedział.
-To ja zacznę.
Masz rodzeństwo?
-Nie jestem jedynakiem a ty?
-Mam przyrodniego brata Grega.
-Masz tu w Anglii jakąś rodzinę bo jak byliśmy po ciebie byliśmy w Ameryce?
-Tak mam tylko jest tak duża że ciężko policzyć np pamiętasz te kelnerkę z lodziarni na pokątnej?
-Chodzi ci o tą co powiedziałaś jej że chcesz zamówienie specjalne przecież tam nie ma takich.
-Są tylko ukryte nie liczni je widzą a ta dziewczyna to córka mojego narcystycznego kuzyna.
-Żartujesz sobie teraz ze mnie?
-Nie mówię prawdę ale jej ojciec to naprawdę narcystyczny dupek ja się zastanawiam jak ona i jej rodzeństwo z nim wytrzymują.
-No nie źle. Powiedział.
Chciałam zadać kolejne pytanie ale ktoś wszedł do naszego przedziału.
-Cześć przepraszam że tak długo ale zaspałem powiedział Jimm zdyszany po biegu.
-To następnym razem nastaw sobie budzik. Powiedziałam.
-Nastawiłem trzy i tak zaspałem.
-Żartujesz chyba sobie teraz. Powiedziałam i zaczełam się z Remusem śmiać.
-No co powiedział nie wiedząc o co chodzi.
-Gościu to Remus zdarzył przyjść po mnie z rodzicami i zdążyliśmy na pociąg a ty zaspałeś mając nastawione trzy budziki?
-Dobra dajcie już spokój.
-Dobra nic nie gadam będę czytać książkę więc łaskawie mi nie przeszkadzajcie. Powiedziałam i wyjęłam Historię Hogwartu w Grece.
-Niestety ktoś mi przerwał wchodząc do przedziału.
-P-P przepraszam mogę się d-d-d.
Matko czy ten chłopak się w końcu wypowie czy jak.
-Czy możesz się dosiąść ? Zapytała pulchnego chłopaka z błąd włosami o wodnistych oczach by upewnić się czy o to mu chodzi.
-T-Tak.
Ja tylko spojrzałam na chłopaków czy nie maja nic przeciwko a oni rozumiejąc o co mi chodzi skineli głowami na tak.
-Jasne siadaj powiedziałam i wróciłam do czytania książki.
-Jak ci na imię zapytał Remus.
-P-p-piter Pedigriu. Powiedział jąkając się.
-Gościu nie denerwuj się tak przecież cię tu nie zjemy powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Melodii ma racje a tak przy okazji ja jestem James Potter to Remus Lupin i Melodii White powiedział Jimm.
-Hej przywitał się Remus.
-Hej powiedziałam odrywając się od książki ale zaraz do niej wróciłam.
Nie czytałam długo w spokoju bo drzwi przedziału znów się otworzyły i staną w nich chłopak o długich czarnych kręconych włosach, srebrnych oczach średniego wzrostu o arokratystycznych rysach twarzy.
-Cześć czy mogę się dosiąść powiedział drapiąc się po szyji. Wszędzie jest zajęte powiedział.
Tym razem pierwszy odezwał się Remus.
-Jasne jak masz na imię zapytał.
-Syriusz Syriusz Black nazwisko powiedział ciszej.
-Remus sorry ale jeżeli on jest z tych Blacków to ja nie chcę z nim siedzieć. Powiedział Jimm.
-Ale ja naprawdę nie jestem taki jak oni. Powiedział starając się bronić.
-Ta jasne a za chwile będziesz się śmiała z nas i z naszego pochodzenia. Powiedział Jimm.
-James proszę daj mu szansę powiedział starając się jakoś pomóc Syriuszowi.
-Nie ma mowy. Powiedział uparty Jimm.
-O-On ma rację powiedział jąkający się Pitter. I zaczęli się kłucić.
Dobra trzeba to załatwić.
-Chłopaki, Chłopaki powiedziałam próbując ich pszekszyczeć.
No dobra spokojnie skoro tak się nie da no to może to zadziała.
I zagwizdałam głośno i za panowała cisza. Ha zawsze działa.
-Chłopaki może trochę ciszej to po pierwsze po dwa Jimm oceniając po tym z jakiej rodziny on jest zachowujesz się dokładnie jak oni po trzy tu zwróciłam się do Syriusza.
Jeżeli faktycznie mówisz prawdę wszystko okaże się przy tiarze przydziału a teraz może łaskawie usiądziecie bo wszyscy się na nas gapią jak na jakąś ATRAKCJĘ W MUZEUM powiedziałam a wszyscy jak na komendę poszli do swoich przedziałów.
Po czym Syriusz zamkną przedział i położył swoje rzeczy na półce i chciał usiąść na wolnym miejscu obok James ale on oczywiście musiał znów zacząć.
-James proszę cię przynajmniej przez drogę do szkoły bądź odrobinę milszy dla niego bo nie mam zamiaru wysłuchiwać waszych kolejnych głupich kłótni i nie patrz się tak na mnie bo nie karze ci się z nim od razu zaprzyjaźniać chcę tylko żebyś był trochę milszy dla niego korona ci z głowy nie spadnie. Powiedziałam i wróciłam do czytania. Niestety oni znów musieli zacząć. Jeszcze raz a wywalę ich z tego przedziału obiecuję i gówno mnie obchodzi że nigdzie nie ma wolnych miejsc. Już spokojnie Melodii wdech wydech tak uspokój się.
-Chłopaki jeszcze raz przerwiecie mi czytanie a obiecuje że wywalę was z tego przedziału i gówno mnie obchodzi że nigdzie nie ma wolnych miejsc zrozumieliście bo nie zamierzam powtarzać dwa razy wściekłam się a chłopaki patrzyli na mnie jak na kosmitkę.
-Co o co chodzi? Powiedziałam a Syriusz dał mi Lusterko.
-Co na bogów czemu ja mam rude włosy powiedziałam zdziwiona.
-To ty nie wiesz jesteś metamorfomagiem. Powiedział Syriusz.
-Że czym do diaska? Zapytałam.
-Metamorfomag to czarodziej który może zmieniać dowolnie wygląd a kolor włosów zależy od odczuwanych przez niego emocji np czerwone włosy gdy jesteś wściekła lub zła.
Ale może on też dowolnie zmieniać kolor włosów jak mu się podoba.
-No to pięknie a jak to cofnąć nie chce mieć rudych włosów.
-Spróbuj się uspokoić powiedział Syriusz.
-Łatwo ci mówić powiedziałam.
-Pomyśl o czym co cię uspokaja zazwyczaj powiedział Remus.
Wtedy pomyślałam o plaży na Long Island zawsze tam przychodziłam gdy byłam zła było mi smutno. Woda zawsze mnie uspokaja.
-I jak udało się powiedziałam o ty otwierając oczy.
-Tak spójrz powiedział Remus.
Faktycznie znów miałam swoje białe włosy.
-Uf bo myślałam że zostanie mi tak na zawsze nie pasuje mi Rudy.
A chłopaki zaczęli się ze mnie śmiać.
Nagle usłyszeliśmy jakiś hałas na korytarzu.
-Co jest? Zapytałam zdziwiona.
-Nie wiem. Powiedział Syriusz.
Poczekajcie pójdę to sprawdzić. Powiedział i wyszedł za nim zdążyliśmy zaprotestować.
Gdy nie wracał już dłuższą chwilę postanowiłam działać nie mogliśmy go tak po prostu zostawić a jak coś mu się stało.
-Chłopaki idę sprawdzić co się dzieje jak nie wrócę za 30 minut to powiadomcie nauczycieli jasne?
-Ale powiedział James ale mu przerwałam.
-Nie ma ale idę. I wyszłam nie czekając na protesty.
Na korytarzu leżeli wszędzie ranni uczniowie a część przedziałów była otwarta jakby ktoś przeszukiwali pociąg szukając kogoś. Nagle zobaczyłam rannego Syriusza. Więc szybko podbiegłam do niego.
-Syriusz co się stało? Zapytałam.
-Jakieś coś z ciałem węża i całem kobiety nie wiem co ja mam jakieś zwidy czy jak? Zapytał przerażony.
-Nie ruszajcie się stąd. Po czym ruszyłam w kierunku ostatniego otwartego przedziału. Jeżeli się nie mylę to wnioskując z opisu Syriusza to musi być Echidna. Gdy weszłam zobaczyłam chyba 5 rocznych ślizgonów mierzących w Echdnę różdżkami.
-Ona jest odporna na czary uciekajcie stąd i powiadomcie nauczycieli o tym co się dzieje.
-Ale jak to zapytała ślizgonka.
-Normalnie a teraz idźcie stąd niestety Echidna się wściekła i zaatakowała te ślizgonkę na szczęście
zdążyłam stanąć przednią i ją osłonić broniąc się rękami na których miałam dwie bransolety (podobne do tych które miała Wonder Wommen)
-Jazda idźcie stąd szybko. A oni wybiegli przerażeni. Ślizgoni czyli niektórzy z nich to tchóże no cóż.
-Dobra załatwmy to między sobą powiedziałem po Grecku.
-Z miłą chęcią ty nędzny herosiku.
Oj nie ładnie i zaczełam z nią walczyć. Sztyletami które miałam w zbroi. Niestety to nie działało więc trzeba użyć innych środków. Wyjęłam miecz i miałam już zdjąć zatyczkę gdy uderzyła mnie i wyleciałam z przedziału.
-Ała to ja już wole wakacje.
Powiedziałam i zaówarzyłam nauczycieli idących w moim kierunku.
-Zabierzcie uczniów z reszty przedziałów ja się tym zajmę. Powiedziałem i wróciłam do tej wężowej kobiety.
Po jakiś 5minutach udało mi się ją pokonać niestety za nim znikła uderzyła we mnie z taką siła że przeleciłam przez cały korytarz przedziału i uderzając o ścianę straciłam przytomność. Ostatnie co pamiętam to jak woła mnie chyba dyrektor.
Gdy się obudziłam dalej leżałam przy ścianie ale głową mnie bolała na maksa o matko.
Potem zobaczyłam chłopaków dyrektora nauczycieli i chłopaków a cały przedział był już naprawiony.
-Jak się czujesz Melodii zapytał dyrektor.
-Nawet dobrze pomijając fakt że strasznie mnie głowa boli.
-Po takim uderzeniu to nic dziwnego. W końcu przeleciałaś prawie cały przedział. Powiedział dyrektor.
Gdy spojrzałam na siebie miałam mnóstwo ran. O matko.
-No dobrze muszę zająć się twoimi ranami powiedziała pielęgniarka.
-Nie trzeba sama sobie poradzę powiedziałam.
-Remus możesz mi przynieść mój plecak z przedziału? Zapytałam.
-Jasne powiedział ale po co ci on?
-Potem się dowiesz powiedziałam próbując usiąść.
Następnym razem się czegoś złapać po drodze bo jeszcze trochę i poleciała bym dalej.
-To prawda to coś co cię tak załatwiło uderzyło cię z ogromna siłą. Powiedziała profesor McGonagall.
-Tak to prawda to coś jak to pani określiła ma naprawdę dużo siły niestety.
-Mam proszę powiedział Remus podając mi plecak.
-Dzięki wielkie. Powiedziałam i wyjęłam z plecaka batona czyli ambrozję która uleczy moje rany.
-Co to zapytał James.
-Baton nie widać. Powiedziałam chcąc się z nim podroczyć. A tak serio to nie musisz wiedzieć powiedziałam.
Gdy zjadłam kawałek moje rany zaczęły się leczyć a wszyscy patrzyli na to w szoku.
-Jjjak to zrobiłaś panno White zapytał Profesor Slaghorn chyba.
-Tajemnica powiedziałam i jak gdyby nigdy nic wstałam.
-Dyrektorze możemy porozmawiać spytałam.
-Tak chodź proszę za mną.
-Idzie chłopaki do przedziału zaraz przyjdę powiedziałam i poszłam za dyrektorem.
-O czym chciałaś porozmawiać? Zapytał.
-Czy oprócz naprawienia przedziału zamierzacie coś zrobić z uczniami któży widzieli Echidne i byli ranni oczywiście zakładam że udzieliliście im pomocy.
-Tak oczywiście a co do twojego pytania to niestety pamięci usunąć im nie możemy po za tym nie jesteśmy wstanie zrobić tego na tylu osobach zbyt długo to zajmie. Powiedział zamyślony.
-Nie chcę się wtrącać w sprawy nauczycieli ale lepiej by było gdyby nie pamiętali tego zdarzenia większość z nich jak nie wszyscy nie będą sobie w stanie poradzić z tym co się stało a nawet jeśli to będzie je to męczyć przez długi czas a w końcu większość z nich to tylko dzieci.
-Wiem ale nie ma sposobu żeby usunąć im pamięć i to wszystkim chyba że ty masz jakiś pomysł. Powiedział.
-Można użyć mgły z modyfikuje się im trochę obraz tego co widzieli co pan na to oczywiście na nauczycielach też jej użyję chyba że mam pan takich którym może pan ufać.
-Mam takich paru może choć ze mną przedstawię ci ich byś wiedziała na kim użyć mgły a na kim nie.
-Dobrze. Powiedziałam po czym poszłam do przedziału dla nauczycieli z dyrektorem. Gdy dotarliśmy na miejsce nauczyciele dyskutowali na temat tego co zrobić z uczniami któży byli ranni przez Echidnę czyli w zasadzie na ten sam temat co ja z dyrektorem.
-Albusie a ty co myślisz zapytała wicedyrektora.
-Usunąć im pamięci nie możemy po za tym nie jesteśmy w stanie zrobić tego na tylu osobach chyba że zaczął dyrektor a ja skończyła za niego.
-Chyba że użyjemy mgły powiedziałam oparta o ścianę przedziału. A wszyscy spojrzeli na mnie.
-Mgły? Zdziwiła się profesor Sinistra.
-Tak mgły powiedziałam.
-A jak to działa zapytała profesor Fitwick.
-Osoba która dobrze potrafi panować nad mgłą jest wstanie zmienić wspomnienie lub to co w danym momencie widzi osoba na to co chce by ta osoba widziała. Powiedziałam w skrócie.
-No dobra ale po pierwsze kto to zrobi po drugie co ty tu robisz i skąd wiesz takie rzeczy po trzecie i najważniejsze czy da się tego użyć na wielu osobach na raz. Powiedział nauczyciel wróżbiarstwa.
-Odpowiadając na pana pytania pierwsze ja drugie chcę pomóc trzy tak da się ale jest to bardzo trudne i muszę mieć wszystkich w jednym miejscu najlepiej zrobić to na uczcie powitalnej po przydziale.
Powiedziałam.
-Wszystko jasne? Zapytał dyrektor.
-Ja mam jeszcze takie pytanie powiedział profesor Fidwick.
-Tak? Zapytałam.
-Skąd wiedziałaś jak pozbyć się tego czegoś co nas zaatakowało i jak to zrobiłaś.
-Nie chcę czepiać się szczegółów ale to były już dwa pytania panie profesorze a on podrapał się po szyi zmieszany. Ale niech będzie mam z takimi jak to "coś " jak to pan nazwał doczynienia codziennie a jak to zrobiłam to już moja sprawa.
-A możesz mi wyjaśnić jak to zrobiłaś że twoje rany nagle znikły po zjedzeniu tego " batona" zapytała pielęgniarka.
-Tajemnica może kiedyś się pani dowie ale teraz trzeba wymyślić wspólną wersję by gdy użyję mgły wszystko wyjaśnić.
-A jak chcesz to zrobić? Zapytała Wicedyrektora.
-Z tego co pani mi mówiła najpierw jest przydział potem przemawia dyrektor więc w tym momencie zaraz po przydziale użyję mgły zmodyfikuje im wspomnienie z tego momentu a dyrektor wstanie i w ramach wyjaśnień opowie wymyśloną historyjkę tylko trzeba pamiętać że musi być jedna zgodna wersja.
-Proste w teorii trudne do zrobienia powiedział nauczyciel zaklęć.
-Bez przesady warzone jest by wymyślić jedną wersję a potem z górki. Powiedziałem.
-Mówisz jakbyś takie rzeczy robiła codziennie powiedział nauczyciel OPCM.
-Bo w zasadzie to robię i to nawet gorsze niż to powiedziałam a wszyscy popatrzyli na mnie przerażeni.
-E no dobrze to może ma ktoś pomysł co im powiedzieć zapytał dyrektor.
-Może powiedzmy że ktoś chciał zrobić jakiś kawał zapytał jeden z nauczycieli.
-Tak i przypadkowo rozwalił pół przedziału i poranił połowę uczniów powiedziałam głosem przesiąkniętym sarkazmem. A nauczyciel spojrzał na mnie oburzony.
-A masz może lepszy pomysł zapytał po chwili.
-A nie lepiej powiedzieć że coś wpadło do pociągu i w przerażeniu rozwaliło pół przedziału i przypadkiem poranił uczniów ale nie wiadomo co to było bo uciekło szybko uciekło. Zapytałam przecież nikt nie zapyta co to było bo przecież nie wiadomo nawet jeśli zapytają czy to coś wróci to można powiedzieć że użyliście jakiś tam czarów czy coś żeby zabezpieczyć hogwart i szkołę i że dzięki temu się tu już nie dostanie.
-W sumie może być chyba że ktoś ma lepszy pomysł powiedziała wicedyrektorka.
-Nikt no to ustalone możesz działać na uczcie powiedziała.
Ja spojrzałam na dyrektora czy jeszcze ma coś do powiedzenia ale z tego co widziałam to nie więc wyszłam z przedziału dla nauczycieli i poszłam do siebie. Gdy przyszłam spotkałam prefekta który kazał się przebrać i poszedł dalej. Gdy się przebraliśmy pociąg staną i wyszliśmy z pociągu.












Huncwoci i Córka MorzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz