Obiecałam sobie, że dodam ten rozdział w lipcu i jakimś cudem się udało^^ I to nawet dwukrotnie dłuższy niż zamierzałam. Enjoy <3
***********
19 IX 851r.
Misja w jaskiniach pod Karanes z poprzedniego dnia została oficjalnie zamknięta i oznaczona jako połowicznie udana. Skutecznie powstrzymano odłam Żandarmerii, który wykradał broń z centralnych magazynów. Dzięki swojemu niesamowitemu szczęściu, Zwiadowcy wyszli z potyczki niemal nietknięci, podczas gdy ich przeciwnicy zginęli pod gruzami zawalonych jaskiń. Wypadek ten pochłonął także broń, której odzyskanie było ich zadaniem.
Levi nie byłby sobą, gdyby satysfakcjonowało go określenie „połowicznie udana" na raporcie z JEGO misji. Eren, który jako ostatni wydostał się z gruzów, nie musiał brać udziału w porannych ćwiczeniach z racji zleconego odpoczynku. Widział Ackermana snującego się po korytarzach w najgorszym z możliwych nastrojów. Aura frustracji, jaką wokół siebie roztaczał, zatruwała samopoczucie wszystkich gości zajazdu w Karanes.
Jaeger nie był w stanie tego oglądać. Gdy reszta oddziału zmagała się z porannym treningiem, wsiadł na konia i czym prędzej pogalopował, wymijając bramę miasta. Wzgórza za murem, na zawsze utraciły dawną świetność. Głębokie na kilkadziesiąt metrów doły, sięgały niemal dna jaskiń. Jaeger postanowił jeszcze raz sprawdzić je wszystkie. Liczył po cichu, że uda mu się gdzieś znaleźć ocalałe bronie, zanim zajmą się nimi złodzieje. Nie chciał, by jego kapitan tak bardzo przejmował się w połowie nieudaną misją.
Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie jeden mały szczegół. Gdy już natrafił na obiecującą jaskinię, w której gruzach ocalała cała sieć korytarzy, dostrzegł w oddali rudowłosą postać, biegnącą z zapałem w jego stronę.
Pieprzony Floch.
Jak się później okazało, idiota ten dostrzegł go podczas treningu i postanowił ulotnić się, by przyjechać tu za nim. Koniec końców, Eren nie miał wyjścia, jak pozwolić mu pomóc w swoich poszukiwaniach.
- Tylko nie wchodź mi w drogę.
- Odwal się Jaeger. Po co w ogóle to robić? Chcesz jeszcze bardziej wleźć w dupę Ackermanowi? Przecież i tak jesteś jego pupilkiem.
Eren zignorował jego komentarz i opuścił się niżej, na dno jaskini. Podświetlił lampę, którą przyczepił do paska i ruszył w głąb najszerszego tunelu. Starał się nie zwracać uwagi na Flocha, idącego niezdarnie tuż za nim i nieustannie marudzącego pod nosem.
Błądzili pod ziemią prawie godzinę. Gdy nie znajdowali kompletnie nic albo tunel był zasypany, wracali na powierzchnię i badali kolejną wyrwę w ziemi. Po jakimś czasie zaczął tracić nadzieję i już miał powiedzieć Flochowi, że czas wracać. Właśnie wtedy oczom Erena ukazały się stosy skrzyń z szerokim asortymentem, zarówno broni jak i materiałów wybuchowych. Choć część z nich została zmiażdżona przez zawalone sklepienie, cała reszta wyglądała na zdatną do użytku.
- Cudownie - szepnął Floch, a jego oczy zaświeciły się z podekscytowania. - Wiesz, ile to musi być warte? Generał Erwin będzie wniebowzięty!
Eren obrócił się na dźwięk nazwiska dowódcy Zwiadowców.
- A co on ma do tego? To misja dla Żandarmerii. Zwiadowcy i tak tego nie dostaną.
Obecność Flocha irytowała go z każdą chwilą coraz bardziej. Ponadto odnosił dziwne wrażenie, że są obserwowani. Chciał jak najszybciej ściągnąć tu Levi'a z oddziałem, by mogli przetransportować broń w bezpieczne miejsce.
CZYTASZ
Heavy Dirty Soul II | Ereri
FanfictionPo kilku miesiącach poszukiwań Marco, Hanji natrafia na nowy ślad, prowadzący w miejsce z dala od znanego im dobrze Paradis. Starzy znajomi, lecz i dawne problemy, to coś, z czym każdy z nich będzie musiał zmierzyć się na nowo. Sequel do Heavy Dirt...